Motorami to ja żyłem od szczeniaka - wspomina pan Edward. - Od zawsze. Pierwszą WFM-kę złożyłem jak miałem chyba ze czternaście lat. Potem naprawiałem i składałem następne motory. I to mi zostało do dziś. Bo co mam robić? Gospodarkę przepisałem na syna, jestem emerytem, więc dłubię sobie przy tych motorach.
Edward Kaczmarek pochodzi z Gogolinka, od roku 1971 mieszka w Witoldowie, żabi skok od rodzinnej wsi. Prowadzi mnie do swojej kuźni. - Wszystko tu mam - mówi. - I wszystko mogę zrobić. Ot, cały mój warsztat. A miłość do kowalstwa została mi po ojcu.
Ojciec pana Edwarda był ułanem 16 pułku ułanów na bydgoskich błoniach. Jako ułan był też podkuwaczem. Czyli podkuwał konie. I pan Edward przynosi przedwojenne zdjęcia z ojcem z wojska. O, ten trzeci z lewej - mówi - Po wojnie ojciec był kowalem, wszystko potrafił zrobić. Samochód czy motor naprawić również. Ja uczyłem się fachu w jego kuźni.
Ile w życiu miał motocykli? Trudno zliczyć. Dużo. Teraz na chodzie są trzy. I pan Edward prowadzi mnie z kuźni do specjalnego pokoju, w którym na dywanach stoją odrestaurowane przez niego motocykle.
- Tego urala z koszem, rocznik 1976, kupiłem sześć lat temu w Siedlcach. Był w opłakanym stanie. Złom. Rozebrałem na części, do ostatniej śrubki. Poczyściłem, dałem w warsztacie w Nakle pochromować. Brakujące części bez problemu kupowałem u Ruskich i na bazarze w Łodzi. Oni wszystko do urala mają, również oryginalne opony. Znacznie gorzej jest już z częściami do polskich motocykli. Ale można jeszcze je znaleźć, choćby w sklepiku w naszym Koronowie. Ile czasu straciłem na remont tego urala? Dużo. Trzy i pół roku go robiłem.
Pan Edward wyprowadza motocykl na podwórze. Chce uruchomić silnik. - Musi za pierwszym depnięciem - mówi. I motor odpala za pierwszym razem.
- Zakurzony trochę, bo wczoraj pojechałem nim u kolegi - tłumaczy. Ale ja kurzu nie widzę. Tylko lśniące motoryzacyjne cacko.
Zobacz także: Pożar garażu w Nowej Wsi pod Grudziądzem. Właściciel kolekcjonował w nim zabytkowe motocykle
Na dywanie stoją też jawa CŻ, rocznik 1962. - Piękny motor, kupiłem go od kolegi z Wtelna - mówi pan Edward. - Dwa lata przy nim chodziłem. Jawkę, podobnie jak urala, składałem śrubka po śrubce. Też dałem wszystko pochromować w Nakle... Co jest najbardziej żmudne? Wcale nie remontowanie silnika, ale czyszczenie drobnych detali, choćby szprych. To jest bardzo pracochłonne.
Ile kosztuje taki remont? Tanie to nie jest. Ala jakaż przyjemność po wielu miesiącach pracy zobaczyć efekt końcowy, usłyszeć od kolegów słowa zachwytu. I jeszcze zobaczyć uznanie w oczach przechodniów, kiedy jadę takim zabytkiem do Koronowa czy Bydgoszczy. Albo do Tucholi, na zlot starych motocykli.
Na dywanie u pana Edwarda, obok jawy CŻ, stoi też WSK 125 KOS, rocznik 1985. Oba odpalają za pierwszym kopnięciem. - Muszą! - mówi pan Edward. - Nie może być inaczej.
A na złożenie, bo części są już pochromowane, czeka NRD-owski MZ trophy, rocznik 1970, którym dawno temu jeździła milicja. I najstarsza w kolekcji hobbysty z Witoldowa węgierska panonia, rocznik 1956.
- Mam co robić - cieszy się pan Edward Kaczmarek. - Życia mi nie starczy na te motory.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Joanna Kurowska pozuje do selfie na POGRZEBIE. "Gdzie się podziała przyzwoitość?"
- Wystrojona Cichopek dystansuje się od Kurzajewskiego na imprezie. Kryzys w niebie?
- Nieznana przeszłość Anity Werner. Zdjęcia dziennikarki w negliżu
- Kochało się w nim pół Polski. Nie uwierzysz, jak teraz wygląda Makowiecki!