Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pana Stefana spotkać można przy jednym z bydgoskich marketów. - Wiem, że to przeze mnie tak wygląda moje życie - przyznaje

Katarzyna Dworska [email protected]
Pana Stefana spotkać można przy jednym z bydgoskich marketów.
Pana Stefana spotkać można przy jednym z bydgoskich marketów. Jarosław Pruss
Pan Stefan jest uprzejmy, nieśmiały i bardzo szczery. Ma pokryte siwizną włosy i dawno nie strzyżoną brodę. Ubrany w zniszczone ciemne spodnie i długą zimowa kurtkę nie zachowuje się nachalnie, nie zaczepia przechodniów prosząc o drobne. Po prostu stoi z boku i obserwuje przechodzących ludzi.

Większość z nich już go rozpoznaje i mówi dzień dobry, na które grzecznie odpowiada kiwając głową. Czasami któraś z mijających nas osób przystanie na chwilę i ofiaruje także parę złotych. - Zaraz idę do sklepu bo bułeczkę - mówi ucieszony, trzymając w dłoni 2 zł.

Pan Stefan był kierowcą PKS-u. Miał żonę, dzieci i jak przyznaje żyło mu się dobrze. Wszystko jednak przekreślił nałóg. O tym, co go spotkało opowiada bardzo chętnie. - Osiem lat temu miałem odwieźć gości z wesela - wspomina. - Ale jak to na weselu. Trochę się wypiło. Wiem, że nie powinienem wtedy prowadzić, ale czasu już nie cofnę. Zrobiłem to, co zrobiłem i poniosłem za to karę.

Stracił prawo jazdy i pracę. Ukojenia zaczął szukać w alkoholu, coraz częściej zaglądając do kieliszka. Potem był rozwód i wyprowadzka ze wspólnego mieszkania.

Cztery lata na klatkach

Kilka lat spędził nocując na klatkach schodowych, tułając się to tu, to tam. - To był naprawdę ciężki czas, którego nie wspominam najmilej - opowiada. - Jednak wszystko zmieniło się, kiedy potrącił mnie trzy lata temu samochód. Można powiedzieć, że było to szczęście w nieszczęściu.

Otrzymał rentę socjalną w wysokości 400 zł, jednak do teraz ma problemy z chodzeniem i niesprawną prawą rękę. Wynajął malutki pokoik w pobliskiej kamienicy. - Nie ma co prawda prądu, a woda jest zimna, bo właściciel nie opłaca rachunków, ale przynajmniej mam dach nad głową - cieszy się. - Gdybym był w pełni sił poszedłbym do pracy, a tak zostaje mi na cały miesiąc 50 zł.

Kiedyś, kiedy mieścił się tu sklep z meblami często pomagał przy rozładunku i robił to z nieskrywaną radością. - Zawsze parę groszy udało mi się zarobić. Ostatnio poproszono mnie, abym zniósł gruz. Niestety nie dałem rady nawet wejść po schodach przez to biodro, które wciąż mnie bardzo boli, mimo że minęło już tyle czasu.

Tęsknota za ciepłą zupą

Najbardziej brakuje mu ciepłych posiłków. - Muszę się dowiedzieć, czy w kościele nadal serwują zupę, bo dawniej była tam naprawdę dobra - ocenia. - Kiedyś było bardzo dużo barów mlecznych. Tęsknię za nimi. Lubiłem zwłaszcza ten przy dworcu. Zawsze znalazł się ktoś życzliwy, kto kupił mi ciepły obiad.

Można go spotkać przy parkingu dużego marketu w Śródmieściu. Przyznaje, że jest tam codziennie od godz. 8 do 15. - Dużo osób pracuje w pobliżu - odpowiada. - Zawsze rano przechodzą obok pracownicy pobliskiego banku, którzy zawsze podarują mi kilka monet lub kupią jedzenie.

Zazwyczaj spotyka się z życzliwością innych. - Nikomu nie wadzę, problemów nie szukam - twierdzi. - Ludzie są różni. Jedni zawsze są chętni do pomocy, inni nie. Takie jest życie.

Poczucie wstydu

Pan Stefan w czasie rozmowy przeprasza parokrotnie za swój zaniedbany wygląd. - Jak tylko dostanę rentę, to doprowadzę się do porządku - zaznacza. - Pójdę do fryzjera się ostrzyc, ponieważ przez niesprawną rękę nie mogę nawet się ogolić. Kupię też kilka ubrań w lumpeksie i pojadę do schroniska. Może pozwolą mi się tam wykąpać?

Po godz. 15 wraca do domu i zazwyczaj idzie spać. - A co mam robić? - mówiąc to, spogląda w stronę ulicy, przy której mieszka. - Prądu nie mam, to najlepiej się po prostu położyć.

W wynajmowanym pokoiku może korzystać z kranu, jednak nie ma w nim ciepłej wody. - Naprawdę nie jest miło myć się pod taką lodowatą - zauważa.

Z rodziną nie utrzymuje kontaktów. - Wiem, że córka ostatnio wyszła za mąż, ale jak ja mam w takim stanie pokazać im się na oczy? - pyta. - Może kiedy otrzymam pieniążki i się ogarnę zobaczę, co słychać u syna, którego już bardzo dawno nie widziałem.

Renta przysługuje mu tylko do listopada. - Co będzie później zobaczymy - wzrusza ramionami. - Ale nie wiem jak sobie poradzę bez tych pieniędzy, a do schroniska nie pójdę. Tam nie można pić.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska