Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Patrycja czyta usta i mówi: podążaj za mną. I co z tego, że nie słyszę?

Jolanta Zielazna
Obrazy Patrycji urzekają naturalnością i realizmem. To nie są małe formy, ich rozmach i ekspersja pokazują, jak wielkie emocje tkwią w tej malarce
Obrazy Patrycji urzekają naturalnością i realizmem. To nie są małe formy, ich rozmach i ekspersja pokazują, jak wielkie emocje tkwią w tej malarce Jolanta Zielazna
Patrycję często biorą za cudzoziemkę. - Ładnie pani mówi - chwalą. Dzieci są bardziej bezpośrednie: - Dlaczego ta pani inaczej mówi? - pytają. - Skąd przyjechała? Tak mówi, bo urodziła się niesłysząca.

Co roku mam takie przypadki - śmieje się dziewczyna. - Ludzie ciągle mnie pytają, skąd pochodzę. Pochwały, że ładnie mówi, traktuje z przymrużeniem oka. Do pytań się przyzwyczaiła. Z natury jest pogodna, wesoła. Optymistka. Przeszkody dla niej nie istnieją. Najważniejsze, że może się porozumieć. Ona rozumie i jest rozumiana. Mówi inaczej, bo urodziła się niesłysząca.

W tym roku ukończyła liceum plastyczne w Bydgoszczy. A rok temu miała pierwszą publiczną wystawę. Swoje prace pokazała w kinie Helios, przy okazji Europejskiego Festiwalu Filmowego Integracja Ty i Ja.
Wcześniej Patrycja swoje obrazy pokazywała na wystawach poplenerowych. Podobały się.

Przeczytaj także: Pasja zrodzona z bólu. Dom rodziny Artura spłonął, dlatego chce projektować nowe

Słyszy inaczej

Nie miała jeszcze roku, gdy trafiła do poradni przy ośrodku rehabilitacji dzieci i młodzieży z wadą słuchu w Bydgoszczy. Od początku, przy wsparciu rodziców oraz logopedów i pedagogów z tej poradni, dzielnie wdziera się do świata słyszących. Nie jest łatwo.

Jej rodzice od razu założyli: żadnych ulg dla córki. Będą ją traktować zwyczajnie i tego oczekiwali od innych. Niezwyczajne były tylko ćwiczenia, które nieustannie trzeba było z Patrycją wykonywać.
Bardzo szybko miała założone aparaty słuchowe i uczyła się słyszeć za ich pomocą. Tego, co dla słyszących jest naturalne, intuicyjne, przychodzi samo, niesłyszący musi się nauczyć. Musi się nauczyć słyszeć.
Przez aparat słyszy się inaczej.
Później, pod koniec szkoły podstawowej, do jednego ucha dziewczynka miała wszczepiony implant słuchu. Przez implant słyszy się jeszcze inaczej niż w aparacie. To już ponad dziesięć lat, gdy pierwszy raz pisałam o Patrycji. Jak uczy się żyć i uczy słyszeć.
Mowa związana jest ze słuchem. W aparatach i implancie słyszy się inaczej, więc inaczej się mówi. Patrycja mówi trochę twardo, nie zawsze wyraźnie, nie odmienia wszystkich wyrazów. Stąd te pomyłki, branie jej za cudzoziemkę.

Nauczycielka? Policjantka?

Wydawało się, że to sport będzie Patrycji pomysłem na życie.
Wysoka, szczupła, gibka. Od najmłodszych lat śmiga na nartach i snowboardzie, jej pasją są konie. Myślała, by być nauczycielką wychowania fizycznego, jak rodzice. Ale jej mama, Sylwia Kaniewska nie ma wątpliwości: w tym zawodzie nie poradzi sobie ze względu na słuch i mowę. W pracy z młodzieżą jest to bardzo ważne.
Pomysłów Patrycji nie brakuje. Jeśli nie nauczycielka, to policjantka, pracownik ochrony, praca na lotnisku - wylicza dziewczyna. Widzi siebie wszędzie tam, gdzie mogłaby wykorzystać sportowe zamiłowania i umiejętności.
Nic z tych rzeczy. Wszędzie dyskwalifikuje ją brak słuchu. Patrycja tym się nie zraża. To może instruktor jazdy konnej, snowboardu?
Dąży do celu i kto wie, czy jednak instruktorem w przyszłości nie zostanie.
Tak samo, jak założyła, że zdobędzie prawo jazdy. Zdała egzamin, jeździ, dobrze sobie radzi. - Chcę być samodzielna - mówi. I dodaje: - Wiem, że martwisz się o mnie, mamo.
Przed kilku laty obudziła od dawna w niej drzemiące talenty malarskie. Długo specjalnie ich nie rozwijała.
Pierwszą "plastyczną" nagrodę dostała bodaj w IV czy V klasie, za anioła. Wygrała konkurs ogłoszony przez szkołę katolicką. - Mój anioł przypominał postać z "Władcy pierścieni" - mówi dziewczyna. Spodobał się. Niestety, nie ma tego rysunku.
W domu uzmysłowili też sobie w którymś momencie, że przecież z plastyki Pati zawsze miała szóstki. W gimnazjum, gdy trzeba było decydować o dalszej nauce, pojawiła się myśl o liceum plastycznym.
Czy ona i szkoła dadzą sobie radę?
By dostać się do liceum plastycznego, Patrycja musiała przynieść teczkę swoich prac. W ostatniej klasie gimnazjum chodziła więc do domu kultury na Błoniu na zajęcia z rysunku oraz na kursy przygotowawcze prowadzone przez Państwowe Liceum Sztuk Plastycznych. Nauczycielka oceniła, że zrobiła duże postępy, da sobie w szkole radę.
Ale czy szkoła da sobie radę z niesłyszącą uczennicą? W całym liceum jedna taka była. - Kiedyś była niesłysząca uczennica, ale ona dużo pisała - opowiada Patrycja. - A ja wolę mówić niż pisać.
Rozmawia dużo, chętnie, swoimi błędami się specjalnie nie przejmuje. Mówi: - Czytam usta (czyli czyta z ruchu ust). - Spieszona jestem (spieszy się).
Rozumie emocje twarzy, ale w autobusie, gdzie szum i hałas - nie słyszy dobrze, nie rozumie. Działa w myśl zasady - to ty za mną podążaj. Robi to z wdziękiem i urokiem. Walczy, nie poddaje się, pędzi do przodu. To zasługa rodziców, którzy od najwcześniejszych lat przygotowywali córkę na przeciwności losu, na to, by nie przejmowała się komentarzami.
- Niestety, bariera słuchu przekłada się na rozumienie tekstu - ubolewa mama. W drugiej klasie poprosiła więc o indywidualne zajęcia z przedmiotów ogólnokształcących.
Czasami nie zrozumie pytania, bo nie zna niektórych abstrakcyjnych pojęć. Wystarczy jednak o to samo spytać inaczej i nie ma problemu. Nie każdemu tak się chce, nie każdy ma cierpliwość.
Jednak dopięła swego i liceum ma już za sobą.

Pierwsza wystawa

Liceum plastyczne to także udział w plenerach. Organizuje je szkoła, ale może warto spróbować również w innym otoczeniu? Poznać nowych ludzi, nauczyć się nowych technik? - Całe życie uczy się patrząc na innych, więc i tam tak może - stwierdziła Sylwia Kaniewska.

Patrycja trzy lata temu pojechała do Liskowa, później do Blizanowa niedaleko Kalisza, na plenery międzynarodowe. Tam uczyła się od dorosłych artystów. Otoczyli ją opieką, zdradzali warsztatowe tajemnice.
Po plenerach organizowane są wystawy. W Liskowie dziewczyna zaistniała, jej prace spodobały się. Tak samo było w Blizanowie. Dostała zamówienia, bo kilku osobom spodobały się te same obrazy.

Ubiegłoroczna wystawa prac w Heliosie, przy okazji festiwalu Integracja Ty i Ja, to dla Patrycji było ogromne przeżycie. Z determinacją szukała swojej nauczycielki z przedszkola, Aurelii Stankiewicz, by się jej pochwalić. Dlaczego akurat jej? - Chciałam pokazać pani Reli, że mi się coś udało. Mama mówiła, że pani Rela pomogła mi w przedszkolu i jestem jej wdzięczna za wszystko. Początki są zawsze najważniejsze.

Malarka? Projektantka?

Spod pędzla Patrycji wychodzą pejzaże, portrety, martwa natura. Próbuje sił w komiksie. Maluje farbami olejnymi, akrylowymi, szkicuje węglem.
Ciągnie ją projektowanie wnętrz, wzornictwo przemysłowe. Pokazuje notatnik ze szkicami, przegląda wnętrzarskie czasopisma, podpatruje. Tu widzi swoją przyszłość.

Więcej wartościowych tekstów na www.pomorska.pl/premium

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska