Janusz Trzebiatowski na walizkach. Najpierw Budapeszt, potem Wiedeń

Dobre wiadomości od naszego krajana w Krakowie. Janusz Trzebiatowski pojutrze wyjeżdża do Budapesztu, gdzie w niedzielę otwiera swoją wystawę, a 26 września będzie robił to samo we Wiedniu. W grudniu szykuje retrospektywną wystawę plakatu w Chojnicach, więc można się szykować na zadawanie mu pytań o powodzenie zagranicznych ekspozycji.

- W kwietniu przyszłego roku wybieram się na festiwal sztuki do Nowego Jorku - mówi. - Będzie różnotematyczny, ale malarstwo będę prezentował tylko ja. Zabiorę mój wodny cykl i "Jezioro Charzykowskie".
Chojnicko-krakowski artysta niedawno świętował w swoim rodzinnym mieście jubileusz 60-lecia pracy twórczej. Z łezką w oku wspominał swoją szkołę - obecne Liceum Ogólnokształcące im. Filomatów Chojnickich, dzielił się też z chojniczanami swoimi refleksjami o życiu i sztuce. Można było obejrzeć jego wystawę zainspirowaną pobytem w Chinach. W Szanghaju jego malarstwo zrobiło furorę i niewykluczone, że Trzebiatowski jeszcze tam wróci.

Jak podkreśla, w sercu ma zarówno Chojnice, jak i Kraków, a także Siennicę Różaną, która bardzo hołubi twórcę urodzonego w Chojnicach. Wszędzie, gdzie Trzebiatowski wystawia swoje prace, staje się ambasadorem swojej ziemi rodzinnej, bo zaznacza, że pochodzi z Kaszub i jest rodowitym chojniczaninem.
Kto jeszcze nie był w galerii-muzeum Janusza Trzebiatowskiego przy ul. Sukienników, ten powinien tam się udać. Na kilku piętrach artysta zgromadził imponujący dorobek swojego życia, który pokazuje rozpiętość jego talentu i ogrom zainteresowań. A sama baszta też jest bardzo urokliwym obiektem.