Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Najważniejsze to uwierzyć w siebie, a nie w swoje pretensje

Rozmawiała Karina Obara
Adam Krzemiński
Adam Krzemiński archiwum
Z Adamem Krzemińskim, publicystą "Polityki", orędownikiem pojednania polsko-niemieckiego, o roli wybaczania i patrzenia w przyszłość.

Niedawno rząd Angeli Merkel ustanowił ogólnoniemiecki "Dzień pamięci o ofiarach ucieczek i wypędzeń". Erika Steinbach dopięła swego?
I tak, i nie. Faworyzowaną przez Związek Wypędzonych datą miał być 5 sierpnia - rocznica ogłoszenia w 1950 Karty Wypędzonych - przesunięcie na 20 czerwca jest kompromisem, ponieważ zbiega się z ONZ-owskim "Światowym Dniem Uchodźcy", w ten sposób losy niemieckie rozpływają się w ogólnej refleksji na temat uchodźców, azylantów i wypędzonych, a więc dramatycznych problemów dzisiejszego świata, a nie tylko historycznych.

W Polsce te zjazdy akurat w przededniu rocznicy niemieckiego najazdu na Polskę oburzają. Jako próba zatarcia niemieckiej winy za wywołanie II wojny światowej.
I tak też pewnie to przesunięcie daty "Dnia stron ojczystych" mogło być pomyślane. Jednak od czasu wystąpienia prezydenta Niemiec Richarda von Weizsäckera 8 maja 1985 w Bonn, kiedy powojenne cierpienia Niemców nazwał skutkiem roku 1939, a nawet 1933, po przemówieniu Romana Herzoga 1 sierpnia 1994 w Warszawie, kiedy przepraszał za zbrodnie wyrządzone w Polsce i wystąpienia Angeli Merkel na Westerplatte w 2009, na niemiecki "Dzień stron ojczystych" możemy spojrzeć inaczej, ponieważ najwyżsi przedstawiciele Republiki Federalnej, którzy tam występują, prezydenci czy kanclerze, zawsze wskazują na przyczyny utraty terenów wschodnich i wysiedleń. Zresztą prezydent Horst Köhler akurat tam wyraźnie powiedział, że wprawdzie urodził się w dzisiejszej Polsce, ale nie jest żadnym wypędzonym, a wysiedleńcem.

Jednak polscy krytycy wyznaczonego właśnie na 20 czerwca "Dnia pamięci" mają za złe, że Niemcy podczepiają się pod datę dnia ONZ, by zrównać swoje wysiedlenia, które były wynikiem działań hitlerowskiego rządu, z sytuacją ofiar uchodźców? To pytanie zadają np. bydgoszczanie, którzy w '39 roku widzieli publiczne egzekucje Polaków. Uważają, że Niemcy pamiętają o swoich krzywdach, a zapominają o tym, co wyprawiali w Polsce.
Ludzie zwykle mają na uwadze swoje krzywdy, a nie cudze. Ale akurat światowy "Dzień pamięci" skłania do wyjścia poza własny etnocentryzm. I ujrzenia wspólnoty losów ludzi siłą pozbawianych swoich małych ojczyzn lub zmuszanych - jak dziś w Iraku - do ucieczki przed ludobójczymi fanatykami. Nie ma różnicy w cierpieniu polskiej rodziny wypędzonej w 1939 przez hitlerowców z Bydgoszczy czy Torunia i rodziny niemieckiej wysiedlonej z tych samych miast sześć lat później - choć całkowicie odmienne są polityczne, kryminalne, moralne i metafizyczne konteksty obu aktów administracyjnych. Nasi nieprzejednani - bardzo często przecież narodowo-konserwatywni katolicy - powinni potykając się o problematykę niemieckich wypędzonych powtarzać sobie słowa polskich biskupów z 1965 roku: Przebaczamy i prosimy o przebaczenie. Bo po tej wojnie, również ofiary najazdu nie były w stanie zachowywać się jak anioły.

Organizacje ziomkowskie organizują w Niemczech takie dni pamięci w swoich regionach. Czemu służy nadawanie wypędzeniom rangi ogólnoniemieckiego święta?
By stopniowo wygaszać dni regionalne. Stara generacja wymiera. Niektóre ziomkostwa to domy starców. Liczba realnych członków Związku Wypędzonych spadła w ciągu 10 lat z 1,5 do 0,5 miliona osób - mimo że członkiem ziomkostw może dziś zostać każdy.

Z jednej strony niezagojone rany przeszłości, z drugiej polski premier dzięki namowom i poparciu niemieckiej kanclerz został "prezydentem Europy". Jak sobie dać radę z takim rozdwojeniem jaźni? Zobaczyć w Niemcach sojusznika?
Nie dać się zwariować. Przestać się sobie podobać w roli wiecznej ofiary. Jeśli Niemcy są dziś spolegliwym sojusznikiem, to nie dlatego, że dawny kat jest zobowiązany do zadośćuczynienia dawnej ofierze, ale dlatego, że ta realna Polska w ciągu ostatnich 75 lat zdała historyczny egzamin, a od 25 lat mocno staje na nogi. Zawsze będą powody do sporów czy korekt błędnego wzajemnego postrzegania sąsiada, ale najważniejsze to uwierzyć w siebie, a nie w swoje pretensje.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska