Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Psy pogryzły mu psa. Zwierzę straciło łapę

Dariusz Nawrocki
- Amstaffy zmasakrowały mu lewą, przednią łapę. Musiał mieć ją amputowaną - wyznaje ze smutkiem pan Marcin.
- Amstaffy zmasakrowały mu lewą, przednią łapę. Musiał mieć ją amputowaną - wyznaje ze smutkiem pan Marcin. Dariusz Nawrocki
- Jeśli policja nic więcej nie zrobi, a prokuratura nie pomoże, to dojdzie do samosądu - ostrzega Marcin Kluczyk z Inowrocławia.

Centrum Inowrocławia. Wczesny lipcowy poranek. Żona pana Marcina wyszła z psem na spacer. - W pewnym momencie zauważyła, że w jej stronę biegną dwa duże amstaffy. Były bez kagańca, bez smyczy i żadnych innych zabezpieczeń. Najpierw dobiegły do mojej żony. Potem zaatakowały mojego psa. Nie mógł się bronić, bo miał kaganiec - opowiada pan Marcin.

Relację tę potwierdza mieszkanka, która była świadkiem tego zdarzenia. - Jeden szarpał go za łapę. Drugi doskakiwał mu do gardła. Kobieta krzyczała, była cała we krwi. Myślałam, że ją też pogryzły - relacjonuje. Ktoś zadzwonił na policję. Funkcjonariusze przybyli na miejsce. Pies oraz jego właścicielka schronili się w radiowozie. - Tymczasem właścicielka amstaffów nie reagowała. Gdyby nie kot, za którym te psy się rzuciły, sprawa mogłaby mieć poważniejszy przebieg - przekonuje świadek zdarzenia.

Żonie pana Marcina na szczęście nic się nie stało. Umazana była krwią swojego ukochanego psa. - Amstaffy zmasakrowały mu lewą, przednią łapę. Musiał mieć ją amputowaną - wyznaje ze smutkiem pan Marcin.

Przeczytaj także o zwierzętach na : mminowroclaw.eu
Okazuje się, że to nie pierwszy przypadek z tymi amstaffami w roli głównej. - W zeszłym roku pogryzły na ulicy owczarka. Dwa lata temu była podobna sytuacja. Słyszałem, że te psy tresowane były do walk z innymi psami - opowiada mieszkaniec centrum (imię i nazwisko do wiadomości redakcji). Podobnych relacji jest więcej. Ludzie mówią, że boją się z psami na ulicę wychodzić. Jedna z pań zdradziła, że nie wychodzi na spacer bez gazu w kieszeni.

Izabella Drobniecka z inowrocławskiej policji informuje, że zdarzenie to zostało zakwalifikowane jako wykroczenie. - Sprawa została skierowana do sądu z wnioskiem o ukaranie właścicielki - wyjaśnia pani rzecznik. Zdradza, że w 2011 i 2012 roku kobieta odpowiadała już za to samo wykroczenie. Została ukarana mandatami. Wyjaśnia, że tylko sąd może podjąć decyzję o zabraniu jej psów.

Informacje te nie satysfakcjonują pana Marcina. Dlatego złożył już doniesienie do prokuratury. - Czy policja czeka, aż dojdzie do większej tragedii? Co będzie, jak te psy rzucą się na małe dzieci? Jeśli policja nic więcej nie zrobi, prokuratura nie pomoże, to dojdzie do samosądu. Bo ja tak tego nie zostawię. Mój pies za bardzo cierpi, moja żona również - przekonuje oburzony pan Marcin. Z właścicielką agresywnych psów nie udało nam się porozmawiać. Gdy zapukaliśmy w jej okno, wyjrzał amstaff.a

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska