Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zawisza Bydgoszcz po porażce z Jagiellonią Białystok. - Dopiero od wtorku zaczniemy trenować normalnym trybem - mówi Paixao

Tomasz Malinowski
Zawisza Bydgoszcz - Jagiellonia Białystok.
Zawisza Bydgoszcz - Jagiellonia Białystok. Paweł Skraba
W przypadku Zawiszy szukanie analogii z poprzednim sezonem nie jest trafione. Tamtej drużyny nie sposób porównywać z obecną.

"Naprawdę dopiero od wtorku zaczniemy trenować normalnym trybem, w mikrocyklu tygodniowym, tak jak się powinno to robić". To część wypowiedzi Jorge Paixao, szkoleniowca Zawiszy, pochodząca z konferencji prasowej po niedzielnym meczu z Jagiellonią Białystok.

Meczu przegranego 1:3, w którym rywale wykorzystali: zmęczenie bydgoskiej drużyny wynikające z bardzo intensywnego kalendarza gier w eliminacjach LE i T-Mobile Ekstraklasy; kardynalne błędy w grze obronnej (w tym bramkarza); nieskuteczność. Czy zatem jest powód, aby się martwić o najbliższą przyszłość zespołu?

Trudno nie ukryć wrażenia, że Zawisza swoją postawą w poprzednim sezonie zaostrzył wszystkim apetyty. A kiedy w klubowej kadrze zaczęli pojawiać się kolejni obcokrajowcy i zespół , dosyć nieoczekiwanie,sięgnął po Superpuchar (wygrana w stolicy nad Legią 3:2), kibice zespołu zaczęli sobie wyobrażać nie wiadomo co. Do występu w dwumeczu eliminacji Ligi Europy podeszliśmy jeszcze z pewnym dystansem, zdając sobie sprawę z wartości przeciwnika jakim było belgijskie Zulte Waregem. Ale już po tej konfrontacji z, bądź co bądź, czołowym zespołem mocniejszej od naszej ligi, uświadomiliśmy sobie różnice w umiejętnościach, organizacji i jakości w grze.

Optymiści twierdzą, że obecny sezon drużyna rozpoczęła lepiej od poprzedniego. Przecież już na inaugurację wygrała pewnie z Koroną. Przed rokiem na pierwsze zwycięstwo czekała aż do meczu z Cracovią (2:0). Układanie zespołu musiało zająć trochę czasu Ryszardowi Tarasiewiczowi. Na szczęście wypaliło, chociaż szkoleniowiec dysponował dosyć wąską grupą zawodników. Jorge Paixao w przeciwieństwie do swojego poprzednika jest w bardziej komfortowej sytuacji. Kadrę ma liczną, aż 12 w niej przedstawicieli legii cudzoziemskiej, choć brakuje tych "dwóch trzonowych zębów" (Gulon i Masłowski). Tym bardziej więc na stworzenie silnego monolitu potrzeba trochę czasu. Poza tym doszła bardzo ważka okoliczność - portugalski trener w prowadzeniu drużyny stosuje dużą rotację. Łatwiej zatem zrozumieć cytowaną na początku wypowiedź szkoleniowca, który doczekał się w treningowym mikrocyklu normalności. Paixao będzie mógł obecnie, z większym dystansem i bez pośpiechu, poukładać te swoje puzzle.

A jak trzeba pomóc drużynie to opiekun "Zetki" zapewne doskonale wie. Olbrzymie rezerwy są w komunikacji i organizacji gry, co przy tak dużej rotacji w składzie wydaje się rzeczą absolutnie konieczną. Zespół musi wydusić więcej z predyspozycji kilku swoich zawodników - dynamicznych, szybkich i zwrotnych. Gra bocznymi sektorami boiska wymaga zdecydowanego udoskonalenia. Wyjątkowo mało stamtąd wykonywanych jest dośrodkowań (z Koroną 14 przy 25 przeciwnika, z Jagiellonią 16/20). Wiele do życzenia pozostawiają także stałe fragmenty. Potencjał Piotra Petasza (etatowego wykonawcy) jest przeogromny. Wykorzystanie go to w tej sytuacji obowiązek. W tydzień wszystkiego się nie zrobi. Ale wiele z tych meczowych elementów można, czy wręcz trzeba poprawić.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska