Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak to się stało, że ze spółki wodnej zniknęły grube pieniądze, a grupa "Loczka" poleciała na wczasy?

Maciej Czerniak
W 2002 roku zrobili też niezły użytek z pokaźnego łupu. Zaczęli od wczasów na Wyspach Kanaryjskich
W 2002 roku zrobili też niezły użytek z pokaźnego łupu. Zaczęli od wczasów na Wyspach Kanaryjskich sxc.hu
Do dzisiaj nie wszyscy członkowie grupy Marka N., pseud. "Loczek" zostali osądzeni. Niektóre wątki dotyczące przestępstw zarzucanych bydgoskiej szajce trwają dalej. A tomy akt dalej pęcznieją w sądowych szafach od zeznań kolejnych przesłuchiwanym świadków.

To, co wiadomo na pewno o działalności gangu "Loczka", to fakt, że do 2002 roku była to grupa wiodąca prym w wytwarzaniu i dystrybucji amfetaminy. Zaopatrywała całkiem pokaźny rynek - północną Polskę. A prochy, co do których było wiadomo, że wyszły z fabryki ludzi "Loczka", trafiały też do stałych klientów w Warszawie. Rok 2002 był przełomowy, bo od niego można liczyć początek końca jednego z największych gangów w kujawsko-pomorskiem.

Przeczytaj także: Jak prokurator częstował bandytę obiadem - trwa proces gangu "Loczka"

Skok na grubą kasę

Rok wcześniej ludzie "Loczka" nawiązali kontakt z Mirosławem U., pracownikiem banku PKO S.A. na stanowisku inspektora. U. bezpośrednio zajmował się jednym z poważniejszych w regionie klientów banku - bydgoską Spółką Wodną "Kapuściska". Ta spółka komunalna przymierzała się właśnie do potężnej inwestycji - budowy oczyszczalni ścieków. Bank udzielił na ten cel kredytu w wysokości 40 mln zł. Ta kwota jednak w całości nigdy nie trafiła na konto klienta PKO.

Gdy bank udzielił pierwszej transzy kredytu SW, U. postarał się o to, by przenieść prawie 5 mln. zł na bieżący rachunek spółki. Stamtąd zaś pieniądze zostały - pod pretekstem spłaty zobowiązań - przelane między innymi na konto spółki "Prodex". Kto był właścicielem tego interesu? Nikt inny, tylko Robert S., pseudonim "Uvex", człowiek "Loczka".
Na tym etapie zaczęło się pranie pieniędzy wyłudzonych ze spółki. Pięć milionów zostało podzielonych na mniejsze kwoty i przepuszczone przez kilka firm-słupów, które w Bydgoszczy, Mroczy i w Lipnie zarejestrowali ludzie Marka N.

W 2002 roku zrobili też niezły użytek z pokaźnego łupu. Zaczęli od wczasów na Wyspach Kanaryjskich. Jeden z przybocznych "Loczka", niejaki Andrzej B. zbudował w Mroczy dom, a przy nim basen. Sam Marek N. natomiast pozostał w mieście; na Osowej Górze kupił dom, a przed nim zaparkował nowiutkiego mercedesa. Robert S. "Uvex" poszedł na całość kupując dom w Nakle i... dwa mercedesy.

Skok na pieniądze, które miały trafić do SW "Kapuściska", nie byłby możliwy, gdyby nie pomoc, jaką zaoferował grupie - według śledczych prokuratury - Stanisław P., były funkcjonariusz Centralnego Biura Śledczego. To on miał osłaniać gangsterów piorących wyłudzone pieniądze i dbać o to, by policja nie trafiła na trop przekrętu. W ostatecznym rozrachunku stał się jednak ofiarą intrygi. I własnej chciwości. Został aresztowany kilka lat po skoku, kiedy był już na policyjnej emeryturze.
W procesie póki co został skazany tylko Mirosław U. Sąd rejonowy nakazał mu zwrot wyłudzonych 4 mln zł. Sprawa pozostałych ciągnie się dalej.

Przestępcze życie

W 2009 roku na ławie oskarżonych bydgoskiego Sądu Okręgowego zasiadło dziewiętnaście osób. To - zdaniem prokuratury - ludzie, którzy w większym lub mniejszym stopniu pracowali na Marka N. Nie wszyscy byli "żołnierzami" (w gangsterskim żargonie), dla niektórych na pewno bardziej trafionym określeniem jest słowo "podwykonawcy".
Wspomnianego już Roberta S. "Uveksa" na pewno można zaliczyć do pierwszej grupy. Ma on zresztą bardzo bogate przestępcze portfolio. Już w 1999 roku wraz z trzema innymi bandytami miał napaść na właścicieli hurtowni mieszczącej się przy ulicy Ołowianej na Osowej Górze.

Sprawcy tego napadu zajechali drogę hurtownikom kradzionym volkswagenem passatem. Bandyci wyskoczyli z samochodu i łomem zbili szybę w zatrzymanym peugeocie. Jerzemu U., właścicielowi hurtowni wyrwali walizkę z dziennym utargiem i uciekli. Jak wynika z późniejszych zeznań, tego skoku do udanych nie zaliczali - w walizce zamiast spodziewanych 100 tys. zł, było... 17 tysięcy.

"Uvex" twierdzi, że nie brał udziału w tym napadzie, bo w tym czasie aresztował go sąd w ukraińskich Czerkasach. Podczas jednej z rozpraw sędzia zapytał, czy S. pamięta dokładnie, kiedy doszło do jego aresztowania na Ukrainie.
- Jakbym miał policzyć, ile razy byłem zatrzymywany w Polsce i za granicą, to byłoby z dwieście, może trzysta razy - stwierdził. - Dokładnie nie pamiętam, ale chyba to było wtedy, kiedy zatrzymali mnie za bójkę po pijanemu.

Na policyjnej top-liście

Grupa "Loczka" działała z użyciem broni. W opinii Prokuratury Apelacyjnej w Lublinie, która skierowała sprawę gangu Marka N. do bydgoskiego sądu, za dostawy broni ze Słowacji odpowiadał Andrzej B. (z zawodu tapicer). Na wyposażeniu ludzi "Loczka" były między innymi pistolety CZ, rewolwery z tłumikiem, broń automatyczna, w tym karabiny AKM "Kałasznikow".

W procesie póki co został skazany tylko Mirosław U. i kilku "słupów", na których zostały założone fikcyjne firmy z kontami służącymi do prania wyłudzonej kasy.
Po "Loczku" słuch zaginął. Jest na policyjnej liście poszukiwanych. Przy jego nazwisku znajduje się adnotacja: "Członek zbrojnej zorganizowanej grupy przestępczej. Grupa trudniła się wymuszaniem haraczy, uprowadzeniami, oszustwami oraz handlem środkami odurzającymi".

Przeczytaj także: TOP lista poszukiwanych przez policję [zdjęcia]

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska