Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Obowiązek posiadania Polaków w składzie sprawia, że wzrosły znacznie wymagania finansowe zawodników

Tomasz Froehlke
Czy Mikołaj Witliński z Anwilu będzie przyszłością klubu?
Czy Mikołaj Witliński z Anwilu będzie przyszłością klubu? Piotr Kieplin
I z tym problemem muszą radzić sobie zespoły profesjonalnej Tauron Basket Ligi, w tym Anwil Włocławek, który jest na etapie budowy drużyny.

Niestety, bardzo wąski rynek polskich zawodników przy obowiązku występu dwóch w meczu przez cały czas sprawił głównie to, że znacznie wzrosły ich wymagania finansowe. Teraz już nic nie mówiący zawodnik życzy sobie grubo powyżej 10 tysięcy na miesiąc. I jest mu obojętne, czy siedzi na ławce, czy gra. Bo zespół musi mieć przynajmniej czterech, żeby był sens przystąpienia do ligi.

Kluby zaczynają budowę zespołu właśnie od Polaków, którzy mogą przebierać jak w ulęgałkach, czasami stawiając takie wymagania finansowe, że właścicielom klubu opadają ręce. No, ale budują składy sowicie przepłacane, bo przecież reguły profesjonalnej ligi są nieubłagane - kto nie ma pieniędzy, nie gra. I wiele zespołów się o tym przekonało.

Jakiś czas temu był limit płac dla polskich zawodników, jeszcze innym pomysłem było wprowadzenie jednego młodzieżowca na parkiecie przez cały czas, jako jednego z dwóch Polaków. Oba rozwiązania są już przeszłością.

Liga wprowadzą taki przepis, żeby chronić miejscowych zawodników, co ma być pożytkiem dla reprezentacji. Argumentem za takim rozwiązaniem jest fakt, że przed laty było ograniczenie obcokrajowców do jednego czy dwóch a wówczas reprezentacja grała lepiej. Ale teraz, przy otwarciu granic i możliwości przemieszczanie się zawodników w ramach Unii Europejskiej, ich ograniczanie byłoby sprzeczne z prawem. Ale można wprowadząć swoje regulacje, co też liga czyni. A reprezentacja? Nie ma żadnej zależności pomiędzy ligą i reprezentacją. Grają w niej głównie zawodnicy, którzy nie potrzebują żadnych limitów. Albo są tak dobrzy, że grają zagranicą, albo wodzą prym w kraju, mimo dużej liczby obcokrajowców. Bo są najlepsi i nikt nikomu nie broni, żeby inni poszli ich śladem.
Doszło do tego, że kluby wynajdują jakichś zawodników, którzy mają polskie korzenie i mogą grać jako Polacy (lub przyjąć polskie obywatelstwo) z czego reprezentacja z większości przypadku nie ma ni grosza pożytku. Albo idąc w drugą stronę, stawiają na młodych, kompletnie niedoświadczonych, którzy zarabiają mniej, ale wówczas drużyna będzie walczyć w dolnych rejonach tabeli. Czy wówczas mecze mają być widowiskowe dla publiczności, która wydaje pieniądze i chce zobaczyć rozrywkę na profesjonalnych poziomie? Idąc dalej - kluby zatrudniają miernych obcokrajowców, ale i tak lepszych i tańszych od Polaków. Amerykanie przyjeżdżają po uczelni i promują się przez sezon, by w następnym opuścić Polskę i grać gdzieś za znacznie lepsze pieniądze. Idoli, takimi jak przed laty byli choćby Tyrice Walker, Jeff Massey czy Ricky Robinson już nie ma.

Powiększanie? Nie tędy droga. To jest najpoważniejszy problem, z którym muszą się zmierzyć władze ligi, a nie tylko zapraszać zespoły hurtem, żeby liga była większa, co za tym idzie pieniędzy za rozmaite licencje i opłaty było dla niej więcej. Powiększanie ligi jest działaniem na krótką metę - jeden rok jest zespół, a w drugim już go nie ma. Prezesi klubów też muszą mówić jednakowym głosem, nawet jeśli będzie w opozycji do ligi. No bo kto tym zawodnikom płaci? A sponsorzy (których i tak już brakuje) też już mają dosyć, inwestując pieniądze w miernotę. Bo liga jest z roku na rok coraz słabsza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska