Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie wstydzę się mówić "jo"

Rozmawiała Magdalena Janowska
Dariusz Meller: - Uważam, że gwarę należy pielęgnować. Gwara to nasz wyróżnik
Dariusz Meller: - Uważam, że gwarę należy pielęgnować. Gwara to nasz wyróżnik Magdalena Janowska
Z Dariuszem Mellerem, historykiem, autorem "Słownika gwary używanej w Chełmży i okolicach".

Dariusz Meller

Rocznik 1964, urodzony w Toruniu, absolwent historii na UMK oraz podyplomowych studiów polityki i edukacji regionalnej, miłośnik Pomorza, autor "Słownika biograficznego Chełmży i okolic" oraz "Słownika gwary używanej w Chełmży i okolicach (tzw. gwary chełmińskiej)", nauczyciel, obecny wicestarosta toruński.

- Da się w Polsce rozpoznać torunianina po tym, jak mówi?
- Najbardziej charakterystycznym i powszechnie używanym we wszystkich grupach wiekowych elementem naszego języka jest oczywiście słynne "jo". To typowy germanizm. "Jo" nie jest wcale czysto toruńskie, ale ogólnopomorskie - da się je słyszeć od Helu, przez Kaszuby aż do nas. A że "jo" jest kojarzone z Toruniem, to moim zdaniem kwestia... promocji. Ja się "jo" nie wstydzę i uważam, że jest to coś, co nas wyróżnia. Mamy jeszcze "toć" i "ni", ale używane na mniejszą skalę. Starsi mieszkańcy Torunia, ci rodowici, znają takich słów więcej. Są to pozostałości gwary chełmińskiej.

- Pamiętam zdziwienie moich koleżanek ze studiów, które w Toruniu po raz pierwszy usłyszały takie słowa jak "sznytka", "laczki" czy "durszlak".
- Zgadza się, to kolejne słowa charakterystyczne dla naszej lokalnej mowy, często przez nas w ogóle nie traktowane jako pochodzące z gwary.

- Ale już chełmżanina po języku poznamy bez trudu.
- To prawda. Jeżeli torunianin używa "jo", "ni" czy "toć", to on to wplata w literacki język polski, którym się posługuje. Czasem mu się tak tylko wymsknie. W Chełmży jest inaczej. Różnica polega na tym, że dużo ludzi używa nie tylko słownictwa, ale też form gramatycznych, które tę naszą gwarę charakteryzują. Wystarczy pójść do baru czy usiąść na rynku, by być świadkiem tego, co można usłyszeć na Kaszubach czy na Śląsku - żywej gwary. Czymś codziennym będzie na przykład taki dialog: "Zobocz, czorne baboki (ciemne chmury burzowe - przyp. red.) idu od Torunia, będzie feste ladung (silna ulewa - przyp. red), błysko się", "Jo, rychtyk (prawdziwie - przyp red.) czorne". Na tym polega wyjątkowość Chełmży.

- A jak to się stało, że w Chełmży gwara tak dobrze się do dziś zachowała?
- Jest wiele teorii, w tym kilka bajkowych. Myślę jednak, że zdecydowały dwa czynniki. Chełmża była od XIX wieku miastem robotniczym i ewentualnie rzemieślniczo-kupieckim i elit intelektualnych było tam niewiele, a ludzie prości są bardziej odporni na oddziaływania dotyczące języka. Zwłaszcza gdy nie było zresztą telewizji, radio dopiero raczkowało, a gazety chętnie czytane na Pomorzu, na przykład "Słowo Pomorskie" - choć pisane językiem literackim - drukowały także felietony w gwarze chełmińskiej. I były one ogromnie popularne. Druga rzecz to migracje, które były niewielkie. Ludzie mieszkają tu od pokoleń. Gdy pracowałem w szkole w Chełmży, zauważyłem, że moi uczniowie mieli te same nazwiska, co ludzie walczący w 1919 r. z Grenzschutzem. Jeśli ktoś się osiedlał w Chełmży, byli to zazwyczaj mieszkańcy okolicznych wsi, którzy przyszli do pracy w cukrowni. A oni posługiwali się tą samą gwarą. Przypadki emigracji były pojedyncze.

- Nie tępiono gwary?
- Tępiono. Kiedyś za "jo" czy "ni" użyte w szkole można było dostać od co bardziej prawomyślnego nauczyciela w twarz, a poloniści kładli dzieciom do głowy, że mowa, którą się posługują, to nie gwara, tylko brudny, zanieczyszczony i niechlujny język polski. Nie wiem, jak to było możliwe już w czasach, w których dostępna była cała bibliografia poświęcona dialektom! Myślę, że krzywdę gwarze zrobił również poprzedni system - chodziło wówczas o "urawniłowkę", Polska socjalistyczna miała być jednolita, a gwary były tolerowane tylko na zasadzie cepeliowskiej. Góralską się eksponowało, ale śląskiej już nie, bo było w niej za dużo germanizmów. Skutek tych wszystkich działań jest taki, że ludzie, którzy się wyemancypowali, zdobyli wykształcenie, trochę się gwary wstydzili.

- Zamiast pielęgnować.
- Ja uważam, że gwarę należy pielęgnować. Europę Zachodnią tworzą państwa, które składają się z silnych regionów i ja bym chciał, żeby tak było również w Polsce, bo to ubogaca. Gwara to nasz wyróżnik regionalny, a świadomość regionalna jest moim zdaniem bardzo istotna. Pielęgnując gwarę możemy po latach oddać sprawiedliwość starszym ludziom, którzy za swoją mowę byli tępieni. No i gwara może być powodem do dumy. Pisałem kiedyś felietony do gazety gwarą, a potem słyszałem od ludzi, że jadąc do pracy do Radomia czy do Kielc, brali ze sobą wycinki i dawali je do czytania miejscowym. A ci brali i pytali, po jakiemu jest to napisane, bo niewiele rozumieli. A ten człowiek stąd był dumny, że ma coś swojego, czego inni nie mają.

- Gwara w Chełmży przetrwa?
- Jestem optymistą i wierzę, że tak będzie. Podstawa to świadomość, a w tej kwestii już się trochę zmienia. Nauczyciele w większości przypadków mówią o istnieniu gwary, uczą o niej, zdarzają się szkolne akademie, w które wplatane są elementy gwary. Cała historia tego dialektu dowodzi zresztą, że on sobie doskonale daje radę, choć oczywiście zmienia się i przystosowuje, bo jest żywy. Najważniejsze, że młodzież wciąż się posługuje gwarą, nie używa już tylko germanizmów, takich jak "furt", czyli "ciągle", "rychtyk", czyli "dobrze", "prawdziwie" czy "dycht", czyli "całkiem". Moje pokolenie mówi jeszcze "bygiel" na wieszak, ale "giskan" na konewkę czy "kara" na taczkę dziś już prawie nikt nie powie. Natomiast odmiana czasowników typu "jo miołem, ty miołeś, łun mioł, my mielim, wy mieliśta, łuni mieli" - która również jest immanentną cechą gwary - używana jest także przez młodych. I dobrze!

- A jak wraca Pan do domu, mówi Pan gwarą?
- Mówię. A w związku z ostatnią aferą podsłuchową, nasunęła mi się pewna refleksja. Niektórzy po całym dniu trzymania się sztywnych ram, kiedy trzeba mówić ładnie i być grzecznym, wyżywają się, używając wulgaryzmów. A ja mam swoją odskocznię - mogę "godoć" po naszemu.

- To może jakaś mała próbka na koniec?
- To może o powiecie toruńskim, bo to tero je moja robota. Tera obchodzim 15-lecie powiatu, nie jeno naszego, ale w cołki Polsce. Przez te 15 lot to sie wiele zrobiło, zbudowalim szosy, zbudowalim szkoły, poprawilim dumy pomocy społeczny, Chemża sie rozwinyła tyż, a wioski kiele Chemży to jeszcze lepi, co jest zasługu i nos, co tu mieszkuma, ale tyż Unii Europejsky.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska