Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W debacie powtarzano stare argumenty, a nowy przeszedł bez echa

Jolanta Zielazna
Prof. Piotr Gliński nie jest politykiem. Jest od czasu do czasu wyciągany "z kapelusza" - uważa dr Sławomir Sadowski, politolog
Prof. Piotr Gliński nie jest politykiem. Jest od czasu do czasu wyciągany "z kapelusza" - uważa dr Sławomir Sadowski, politolog archiwum GP
Profesor Gliński niespecjalnie nadaje się na premiera technicznego - uważa politolog, dr Sławomir Sadowski z Instytutu Nauk Politycznych UKW w Bydgoszczy. Ocenia sejmową debatę nad konstruktywnym wotum nieufności.

- Prawie 4 godziny trwała wczoraj w Sejmie debata nad wnioskiem PiS o konstruktywne wotum nieufności dla rządu. Czy Jarosław Kaczyński powiedział jakieś nowe, istotne argumenty przeciwko rządowi?
- Te zarzuty są powtarzane od półtora roku, gdy był pierwszy wniosek o konstruktywne wotum nieufności z prof. Glińskim na czele. Teraz dodatkową sprawą, która z punktu widzenia PiS potęgowała wagę zarzutów były wydarzenia związane z tym, co określamy jako "aferę taśmową". Pojawiły się pewne zdarzenia, ale akurat nie te, które prezes PiS szczególnie eksponował. Najistotniejszym problemem, nad który powinien rząd się zastanowić to kwestia traktowania państwa jako monarchii wczesnofeudalnej, czyli brak zdolności do oddzielenia tego, co publiczne od tego, co prywatne. Jeśli jego ministrowie za prywatne kolacje płacą potężne sumy z służbowych kart, to jest wyraźny brak zdolności do rozgraniczenia tego, co publiczne od tego, co prywatne. To jest nowy element, który się pojawił, ale jakoś nie widzę, żeby na naszej klasie politycznej zrobił wrażenie. Nie robi, czyli wnioskuję, że po prostu uważają, że tak być powinno. A nie powinno.

- Prezes Kaczyński użył słów, które trafią do wielu wyborców: wysokie bezrobocie, niewydolny system emerytalny, kolejki w służbie zdrowia itp.
- To było wzajemne przerzucanie się zarzutami, które nic nie wnosi do życia publicznego, niczego nie rozwiązuje.

- Język, którym posługiwał się premier i prezes PiS wskazuje, że raczej były to populistyczne zagrywki? Jedna strona nie gorsza od drugiej?
- Od siedmiu lat mamy klincz między PO a PiS. Obie strony nie myślą, jak rozwiązać problemy państwa, ale jak dołożyć przeciwnikowi politycznemu. Na tym traci państwo, traci społeczeństwo.

- Czyli jest jakaś racja PiS , że traci państwo. Ale traci akurat nie na tym, co PiS wskazuje?
- Diagnoza PiS w wielu wypadkach jest słuszna, natomiast wnioski, czyli sposób rozwiązania problemów jest już nie do końca sensowny. Poczynając od wniosku o wotum nieufności, dla którego nie ma poparcia większości. Jeśli mamy tworzyć byty pozorne niczego nie osiągniemy.

- Wniosek PiS wcześniej krytykowany był przez politologów i ekspertów jako z góry skazany na porażkę. Dopiero co rząd dostał wotum zaufania. Dlaczego PiS się z tego wniosku nie wycofał?
- PiS chodziło przede wszystkim o publiczną debatę nad problemami państwa. I to w jakimś stopniu się udało. Ale konstruktywne wotum nieufności ma inne znaczenie. To jest mechanizm, dzięki któremu możliwe jest przejęcie władzy przez inną ekipę w taki sposób, żeby nie zaburzać funkcjonowania państwa. Stąd konieczność uzyskania większości parlamentarnej, by nowy premier miał określony mandat polityczny. Tego od początku nie było. Więc nie miało to większego sensu poza debatą polityczną. A debata okazała się miałka.

- Twój Ruch i SLD choć uważają, że należy zmienić rząd powiedziały, że nie poprą wniosku ze względu na prof. Glińskiego.
- Wydaje się, że to tylko wybieg taktyczny ze strony obu partii. Jeśli uważają, że ten rząd powinien zostać odwołany, to trzeba zrobić wszystko, poprzeć nawet premiera technicznego. Natomiast sam prof. Gliński, jak mi się wydaje, niespecjalnie nadaje się na premiera technicznego. On nie ma żadnego doświadczenia w administrowaniu państwem. Całe życie był wybitnym uczonym, działaczem społecznym, ale chodzi o umiejętność administrowania państwem. Tego też trzeba się nauczyć. U nas, mam wrażenie, klasy polityczne myślą, że każdego można postawić jako premiera. Wtedy natychmiast pojawią się podejrzenia, że ktoś będzie premierem technicznym zarządzał..

-.. z tylnego siedzenia.
- Oczywiście, następny krok w takim toku myślenia jest taki, że to prezes Kaczyński będzie zarządzał prof. Glińskim. Na to ani Palikot, ani Miller na pewno się nie zgodzą. I zapewne w tym sensie kwestionowali osobę prof. Glińskiego.

- Kandydat na premiera technicznego w swoim wystąpieniu podczas otwartego spotkania klubu PiS, przedstawił sześć zadań, które według niego są podstawowe do załatwienia. Rzeczywiście istotne dla funkcjonowania państwa?
- To była bardzo racjonalna ocena, ale ocena uczonego. Mam spore wątpliwości, czy można to dziś zrealizować. Prof. Gliński bardzo mocno podkreśla znaczenie społeczeństwa obywatelskiego. Ale żeby powstało społeczeństwo obywatelskie musi być wola nie tylko elit. Społeczeństwo też musi chcieć. A często mamy do czynienia z rozminięciem się tych dwóch nurtów. Zresztą, w wielu wypadkach inaczej społeczeństwo obywatelskie rozumie lewica, inaczej prawica. Tezy prof. Glińskiego są słuszne, ale niemożliwe do zrealizowania bez woli politycznej. A tak na marginesie: profesor Gliński miałby być premierem technicznym, a więc do wyborów, a z drugiej strony przedstawia projekt polityczny, dla którego nie ma wsparcia w parlamencie. To trochę dziwactwo polityczne.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska