Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Smród, butelki po winie, śmieci, fekalia. Kupujący nie chcą tu przychodzić - skarżą się sprzedawcy

Mateusz Mazur [email protected]
Tak wygląda obecnie zaplecze jednego z targowisk przy ulicy Curie-Skłodowskiej. Z tego miejsca chętnie korzystają bezdomni, którzy urządzają tutaj alkoholowe libacje i zaśmiecają cały teren
Tak wygląda obecnie zaplecze jednego z targowisk przy ulicy Curie-Skłodowskiej. Z tego miejsca chętnie korzystają bezdomni, którzy urządzają tutaj alkoholowe libacje i zaśmiecają cały teren Mateusz Mazur
Kloszardzi niszczą zaplecze jednego z pawilonów przy ulicy Curie-Skłodowskiej w Bydgoszczy. Handlarzom bardzo trudno pracować w takich warunkach. Ich prośby są ciągle lekceważone.

Na zapleczu jednego z pawilonów przy ulicy Curie-Skłodowskiej wygląda jak na śmietnisku i melinie zarazem. Wieczorem, gdy teren opustoszeje, urzędują tam amatorzy mocniejszych napojów. A to z kolei (i nie ma się co dziwić) bardzo nie podoba się sprzedawcom, którzy narzekają na potworny bałagan i smród, który pozostaje tu po kloszardach.

Handlowcy twierdzą, że wielokrotnie interweniowali w tej sprawie u zarządcy terenu, ale firma jest ich zdaniem głucha na prośby i zażalenia. Wczoraj nie udało się nam skontaktować z przedstawicielem zarządcy, ale jego również poprosimy o wyjaśnienia.
- Wielokrotnie wysyłaliśmy prośby do prezesa i zarządu, ale traktowane były one obojętnie. A przecież wystarczyłoby ogrodzić ten teren i z pewnością nasza sytuacja polepszyłaby się - zauważa pani Krystyna, pracująca w jednym z punktów handlowych tuż obok śmietniska.

Niewielkie zaplecze, do którego dostęp ma kilku handlarzy jest zaśmiecane od dawna. Pełno tu starych kartonów, butelek po winie i śmieci, które zostawiają okoliczni bezdomni. W takich warunkach pracujący tutaj kupcy nie mogą z niego prawidłowo korzystać.
Zobacz także: Mieszkał przez trzy lata pod ziemią. A teraz?

- Problem z tymi śmieciami trwa praktycznie od zawsze. Kiedy my kończymy swoją pracę przychodzą tutaj bezdomni i menele, którzy w tym miejscu piją i załatwiają swoje potrzeby fizjologiczne. To okropne, że przed pracą musimy sprzątać to, co po sobie zostawili - opowiada nam pani Krystyna.
- To jakiś koszmar. Ostatnio zastawili mi drzwi jakimś starym tapczanem ze śmietnika. Przez to nie mogłam wejść do własnego miejsca pracy. Codziennie boję się o to, co tutaj zastanę. Nie możemy jednak stać z założonymi rękami i czekać na cud - dodaje.
Pani Krystyna przyznaje również, że fetor, który wydobywa się z zaplecza, skutecznie odstrasza jej klientów.
- Kupujący nie chcą tu przychodzić, bo z tyłu śmierdzi i jest brudno. Nawet szczury się tutaj lęgną. Staramy się w normalny sposób zorganizować czas pracy, ale czasem po prostu nie idzie wytrzymać. Szczególnie teraz, gdy na zewnątrz mamy takie upały.

Bydgoscy municypalni twierdzą, że rejon targowiska jest przez nich kontrolowany (przekażemy straży zdjęcia tego miejsca).
- Otrzymujemy m.in. mejle dotyczące spożywania alkoholu w tym miejscu. Jeżeli ktoś jest świadkiem takiego zdarzenia, to prosimy również o szybki kontakt - informuje Jarosław Wolski, kierownik referatu kontroli i analiz Straży Miejskiej w Bydgoszczy.

Do sprawy wrócimy.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska