Ruszył prom w Nieszawie. Dzierżawca z Ciechocinka wozi... nie do końca formalnie

To, że oczekiwana przez mieszkańców i turystów przeprawa promowa ruszyła, nie znaczy, że nie pojawiły się nowe problemy. Jednostka należy do Nieszawy, ale porusza się po powiatowej drodze wodnej i korzysta z powiatowego przyczółka. Tymczasem w poniedziałek ani w starostwie, ani w Zarządzie Dróg Powiatowych nikt nie wiedział, że z drogi powiatowej korzysta i pobiera opłaty za przewóz dzierżawca promu - Sławomir Handziuk w Ciechocinka, doświadczony wodniak z uprawnieniami kapitana.

- Dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, że miasto wydzierżawiło prom. Nawet nie wiemy, czy osobie prywatnej, czy jakiejś firmie - powiedziała nam w poniedziałek starosta Wioletta Wiśniewska, która od wczoraj jest na urlopie.

Nie wiedzieli o tym także wicestarosta Marzenna Drab i Jacek Kowalewski, dyrektor ZDP, którzy na wniosek burmistrza Nieszawy negocjowali z nim porozumienie o przekazaniu miastu zadania powiatowego, jakim jest prowadzenie przeprawy promowej. Było uzgodnione przez obie strony, miasto wyznaczyło dwa terminy podpisania porozumienia, ale ostatecznie nie zostało podpisane. Dlaczego? Bo musiało być poprzedzone uchwałą rady miasta. Tymczasem przewodnicząca nie zwołała sesji na wniosek 11 radnych w tej tylko sprawie. Zwołała na wniosek burmistrza. Opozycja na taką sesję nie poszła, bo burmistrz chciał na tym samym posiedzeniu mieć uchwałę o zaciągnięciu kredytu, na którą opozycja się nie zgadza.

- Nie byłoby problemu, gdyby przewodnicząca chociaż raz zwołała zwyczajną sesję, a nie tylko na wniosek burmistrza albo gdyby przychyliła się do wniosku 11 radnych w sprawie upoważnienia burmistrza do podpisania porozumienia z powiatem - tłumaczy opozycyjny radny Mariusz Lipigórski.

Przeczytaj również: Radni powiatowi jednogłośnie zgodzili się, by przeprawę promową prowadziła Nieszawa

W ubiegłym tygodniu przedstawiciele miasta przedstawili nowe propozycje porozumienia. - Nie do przyjęcia z punktu widzenia prawa, co potwierdził sam skarbnik Nieszawy - mówi wicestarosta. - I nagle pojawia się dzierżawca. Przecież rada powiatu upoważniła zarząd do podpisania porozumienia z miastem a nie z dzierżawcą - dodaje.

Sławomir Handziuk przyznał, że podpisał jedynie z miastem umowę o dzierżawie promu. - Nikt mi nie powiedział, że powinienem załatwiać jakieś formalności z powiatem. Myślałem, że to miejski przyczółek - dziwił się, gdy rozmawialiśmy z nim w poniedziałek. Tego dnia nie udało się nam rozmawiać z burmistrzem Marianem Tołodzieckim.

Wczoraj w starostwie trwały gorączkowe poszukiwania rozwiązania sytuacji, która wpędziła dzierżawcę promu w kłopoty, bo bez zgody powiatu nie miał prawa korzystać z przyczółka i wodnej drogi do połowy Wisły. - Przeprawa ruszyła. Pytanie brzmi: Na jakiej zasadzie? - pyta wicestarosta Marzenna Drab. - Zabiegaliśmy o uruchomienie przeprawy od dawna. Teraz okazuje się, że miasto, w którym nie zbiera się rada, zrzuciło swój problem na dzierżawcę.

Burmistrz Marian Tołodziecki na pytanie, dlaczego nie uprzedzono dzierżawcy, że powinien załatwić formalności w powiecie odparł: - Jakie formalności? Pani też korzysta z publicznych dróg bez formalności. Dzierżawca nie musi niczego w powiecie załatwiać. Samodzielnie też ustala cennik za przewozy tak, by mu się to kalkulowało.