Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dostali wysokie kary grzywny. Ale wciąż sprzedają dopalacze

Andrzej Galczak [email protected]
Częste wizyty policjantów i strażników miejskich sprawiły, że sklep zmienił swoją siedzibę. W nowym miejscu chyba nikomu nie przeszkadza. Straż miejska nie otrzymuje bowiem zgłoszeń
Częste wizyty policjantów i strażników miejskich sprawiły, że sklep zmienił swoją siedzibę. W nowym miejscu chyba nikomu nie przeszkadza. Straż miejska nie otrzymuje bowiem zgłoszeń Andrzej Galczak
135 tys. zł to łączna wysokość grzywien, jakie zostały nałożone na podmioty prowadzące włocławski sklep. Efekt? Dalej sprzedają dopalacze.

Kilka dni temu mogliśmy zobaczyć w serwisach telewizyjnych poznański sklep z upominkami, do którego weszli inspektorzy sanepidu i policjanci. Dokładnie taki sam jest we Włocławku. Drzwi i witryna sklepu szczelnie oklejone. Po wejściu dostrzega się jedynie kilka szklanych gablot i podejrzliwie spoglądającą sprzedawczynię "upominków".

- Może sprzedają upominki, ale dzieciaki nie po to tam chodzą - mówi mieszkanka pobliskiej kamienicy. - Któregoś dnia słyszałam, jak krzyczeli na małolata, który wyszedł ze sklepu, że miał kupić mocniejsze. Wrócił, a później wszyscy odeszli.

Przeczytaj również: Nastolatki dopalają się na potęgę! "Widać, że biorą, bo nieraz ledwo się na nogach trzymają"

W ubiegłym tygodniu na drzwiach sklepu pojawiła się kartka informująca, że jest kontrola. W środku, w asyście policjantów, towar sprawdzali inspektorzy sanepidu. - Wiedzieliśmy, że w tym sklepie sprzedawane były środki zastępcze, popularnie zwane dopalaczami - mówi Magdalena Fejdowska, dyrektor PSSE we Włocławku. - Inspektorzy pobrali próbki, a pozostały asortyment został zarekwirowany. Wystawiliśmy decyzje administracyjne.

W ubiegłym roku inspektorzy przeprowadzili 16 kontroli, pobrali 33 próbki. W każdej z nich laboratorium znalazło środki zastępcze. Po wyjściu inspektorów sklep został otwarty. Na podmioty prowadzące tam działalność nałożone zostały grzywny w wysokości 135 tys. zł, jednak żadna złotówka nie została jeszcze wpłacona. Sprawy są na etapie kolejnych odwołań.

Tylko do poniedziałku możecie oddawać głosy w plebiscycie Najpopularniejszy Dzielnicowy 2014! Na głosujących czekają nagrody​!
Czy wobec takich praktyk jesteśmy bezsilni? Niestety, historia pokazuje, że państwo, mając wiele narzędzi, przegrywa tę batalię. Cztery lata temu, po serii zatruć młodych ludzi, premier zapowiadał walkę z dopalaczami. Miały zniknąć na zawsze. Ale zmiany w ustawie o przeciwdziałaniu narkomanii, mające dać oczekiwany oręż w walce z groźnymi substancjami, jeszcze nie przeszły przez Sejm. Handel dopalaczami po kilku miesiącach przerwy zaczął odżywać i staje się coraz większą plagą, nie tylko w naszym województwie, ale i całym kraju. Przykładem może być włocławski sklep, który wcześniej miał siedzibę przy ul. Warszawskiej. Mieszkańcy kamienicy mieli dość takiego towarzystwa. Częste wizyty policjantów i strażników miejskich sprawiły, że został zlikwidowany. Teraz chyba nikomu nie przeszkadza.

- W tym roku nie mieliśmy zgłoszeń z prośbą o interwencję - mówi Norbert Struciński, rzecznik municypalnych. - Skupiamy się na działaniach profilaktycznych. Gdy stwierdzimy, że nieletni używa środków zastępczych powiadamiamy rodziców, szkołę, a nawet sąd dla nieletnich.

Czytaj też: Włocławek. Dopalacze dla... przedszkolaków

Od października w kontrolowanym sklepie było kilka wizyt inspektorów sanepidu. Za każdym razem w sprzedawanych wyrobach były substancje psychoaktywne. W takich przypadkach powiadamiana jest prokuratura. Ale...

- Prawo nie jest doskonałe - stwierdza Piotr Stawicki, prokurator rejonowy - Prowadzimy postępowania, ale sprawy musimy umarzać. W miejsce zarekwirowanych wyrobów pojawiają się inne, ze zmienionym składem. Ponadto, na opakowaniach umieszczane są niewinne nazwy i ostrzeżenia przed spożyciem. To jest jak walka z wiatrakami. Uważam, że każdy produkt powinien mieć dopuszczenie do sprzedaży. To dałoby możliwość skuteczniejszego działania.

Zdaniem dyrektorki sanepidu w walkę z dopalaczami, oprócz instytucji do tego powołanych, powinni włączyć się rodzice i szkoły. Młodzież i dzieci muszą mieć świadomość, że ryzykują zdrowiem i życiem. Sytuacja jest groźna, a prawo, jak wskazuje praktyka niewiele może im pomóc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska