Największe zagrożenie zawiszanie stwarzali po stałych fragmentach gry wykonywanych przez Piotra Petasza. Raz nawet zdobyli bramkę. Uczynił to Bernardo Vasconcelos, który dobił piłkę po strzale Petasza, ale sędzia nie uznał gola, dopatrując się spalonego.
- Nie wiem, czy był czy nie, bo widziałem tylko w polu karnym dwudziestu piłkarzy - mówił Petasz. - Jestem na siebie zły, bo większość dośrodkowań mi nie wychodziła. Zawsze czegoś zabrakło. Jednak z drugiej strony może to dobrze, bo na ligę ma wszystko wychodzić, a nie teraz - śmiał się.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?