Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Latem, 75 lat temu, dziesiątki statecznych bydgoszczan gotowały się do służby w obronie miasta. Nic nie przygotowało ich na katastrofę

Redakcja
To jedno z niewielu zdjęć, jakie zdążyli sobie zrobić. Jest szczególnie chętnie reprodukowane. Powstało na finał wyczerpujących ćwiczeń w Górnej Grupie, które uformowały z rezerwistów zwarty, sprawny oddział wojska.

Czternastu oficerów patrzy w obiektyw poważnie, choć na wielu twarzach maluje się cień zuchowatych uśmiechów. Wiedzą, że wykonali ze swoimi żołnierzami kawał dobrej roboty. Nie wiedzą jeszcze, że równo za dwa miesiące trzech z nich odda życie już po dostaniu się do niemieckiej niewoli. Zginie co piąty z nich. Tak jak i co piąty ich żołnierz. Z rezerwistów - nasze wojsko Słoneczna końcówka czerwca - równo 75 lat temu. W powietrzu wisi wojna - my dziś patrzymy z grozą na beztroskę ostatnich dni tamtego pokoju. Oni byli pełni nadziei, że nawet jeśli do czegoś złego dojdzie, to wszystko skończy się szybko i pomyślnie. Od kilku tygodni mieli już rozkazy mobilizacyjne. Od kilku dni byli już w mundurach. Bez wyjątku bydgoszczanie, bo ich jednostka - Batalion Obrony Narodowej "Bydgoszcz" - powstawała jako część systemu oddziałów terytorialnych. Tworzono je w całym pasie przygranicznym a pomyślane były przede wszystkim jako oddziały zabezpieczające porządek w rejonach mobilizacyjnych. Naczelne dowództwo wykluczało jakiekolwiek samodzielne zadania dla owych batalionów. Gdy 2 kwietnia 1939 Generalny Inspektorat Sił Zbrojnych wydał rozkaz sformowania BON "Bydgoszcz", podlegał on niedawno stworzonej Chełmińskiej Brygadzie Obrony Narodowej z siedzibą w Toruniu. W założeniu miała dowodzić działalnością takich terytorialnych jednostek na potężnym terenie - od Brodnicy po Wągrowiec. Narzucona jednak przez Niemców zupełnie nowa taktyka i tempo działań wojennych, sprawiły, że losy poszczególnych batalionów związane zostły z losami tych pułków i dywizji, z którymi wyruszyły na pozycje, i z którymi później wycofywały się aż do dni Bitwy nad Bzurą. Ale teraz, kiedy lato nad Bydgoszczą dopiero się zaczyna, a wojna wciąż wydaje się odległa, regularne ćwiczenia stają się dla tych mężczyzn po prostu ekscytującą odmianą od codzienności. Ponad połowa z nich to robotnicy. Wśród strzelców i podoficerów rezerwy nie brak też kupców, rzemieślników. Na czele jednostki stoi dwóch oficerów zawodowych, a resztę kadry stanowią oficerowie rezerwy. Oni też jeszcze kilkanaście dni temu krzątali się wokół swoich spraw i karier zawodowych. Trzej nauczyciele i tak właśnie zaczynaliby wakacje. Ale poza nimi swoje sprawy zawodowe musieli trochę przeorganizować prawnik, ekonomista, bankowiec i dwaj inżynierowie. Pacjentów o przerwach w praktyce poinformował zawczasu także zmobilizowany lekarz. Batalionu nie skoszarowano. Wprawdzie na pierwszą zbiórkę wszyscy musieli stawić się przy ówczesnej ul. Północnej (dziś Powstańców Warszawy), w koszarach 61 pułku piechoty, ale wydane im tam razem z legitymacjami mundury i wyposażenie zabrali do domów. Tylko broń została w magazynach pułkowych i była żołnierzom dostarczana za każdym razem na ćwiczenia. A częstotliwość tych ćwiczeń nie pozwalała zapomnieć, że to wszystko dzieje się na serio i nie jest zabawą w wojsko. Wspomniana pierwsza zbiórka batalionu odbyła się w niedzielę 29 maja 1939 r. Już dwa dni później cały batalion postawiono na nogi popołudniowym rozkazem o zbiórce alarmowej. Spisali się - stawili się w komplecie i z poświęceniem ćwiczyli musztrę oraz odświeżali znajomość regulaminów. Sprawni i gotowi Zachowały się zapiski świadczące, że komendy przysposobienia wojskowego dobrze wykonały pracę przy powoływaniu ludzi do nowej jednostki. Żołnierze okazali się być w formie - sprawni, pamiętający nieźle wyszkolenie wojskowe i chętnie podporządkowujący się dyscyplinie. Nie była to tylko kwestia przypadkowego doboru. W takim mieście jak Bydgoszcz, która była głównym ośrodkiem dla całej mniejszości niemieckiej w Polsce, rekrutowanie żołnierzy obrony terytorialnej prowadzono z dużą czujnością polityczną - odsiewano rezerwistów podejrzewanych o sympatie proniemieckie. Ale nawet mimo to nie udało się zapobiec ich zupełnemu przeniknięciu w szeregi bydgoskiego batalionu. W panującym tamtego lata ogólnym uniesieniu patriotycznym, na żołnierzy nowej jednostki ze słowem Bydgoszcz w nazwie, spływał szczególny splendor. Wywodzili się stąd, byli sąsiadami, współpracownikami miejscowych. I tu, pod Bydgoszczą regularnie ćwiczyli, widywani następnie w mundurach na mieście. Nic dziwnego, że kilka momentów, gdy Batalion Obrony Narodowej mógł się pokazać w jego pełnym stanie, było okazją do wiwatów. Jeden z takich dni przypadł po powrocie ze wspomnianych ćwiczeń na poligonie w Górnej Grupie pod Dragaczem, 21 lipca. Jeszcze większa okazja do patriotycznej manifestacji z udziałem batalionu nadarzyła się dwa tygodnie przed wybuchem wojny. We wtorek, 15 sierpnia, dobiegł w Bydgoszczy końca cały tydzień wyczerpujących ćwiczeń obrony przeciwlotniczej i przeciwgazowej, jakie zorganizowały władze miasta. Na finał, na Starym Rynku odbyła się uroczystość przekazania wojsku przez społeczeństwo 112 rowerów i jednego motocykla. Tym razem fundatorami byli pracownicy bydgoskiej firmy mięsnej "Bacon Export". Tysiące bydgosz-czan entuzjastycznie przyjęło defiladę wojska, jaka się z tej okazji odbyła w obecności generałów i m.in. prezydenta miasta, Leona Barciszewskiego. A trzon tej defilady (już ostatniej w mieście przed wybuchem wojny) stanowili właśnie żołnierze bydgoskiego Batalionu Obrony Narodowej i nowo utworzonej kompanii zwiadowczej "kolarzy" w ramach 62 pułku. Takie uroczystości z okazji doposażenia Wojska Polskiego sprzętem kupionym ze społecznych zbiórek to dość częsty obrazek. Wobec skali przewidywanej mobilizacji braki w wyposażeniu były dotkliwe. To, co najlepsze, trafiało do oddziałów liniowych. Uzbrojenie dla obrony terytorialnej było niestety najgorszego sortu. W przewidywaniu zadań na tyłach, żołnierzom nie wydano ani hełmów, ani masek przeciwgazowych. Broń - głównie francuska - pamiętała pierwszą wojnę światową. Podstawowym uzbrojeniem strzelców były jednostrzałowe karabiny a na cały pluton przydzielono jeden lekki karabin maszynowy Chauchat - cieszący się marną sławą broni wyjątkowo często zacinającej się. Najcięższą bronią batalionu było dziewięć francuskich cekaemów Hotchkiss wz. 14, z liniowych jednostek całkowicie wycofanych kilka ładnych lat temu. A przydziałowej broni krótkiej dla oficerów nie było w ogóle. Na wojnę poszli z prywatnymi pistoletami. W tej sytuacji najwartościowszą bronią batalionu był autentyczny entuzjazm żołnierzy. Z tym entuzjazmem ćwiczyli wspólne działanie całego oddziału w Górnej Grupie, stawiali się na wszystkie zbiórki alarmowe, trenowali strzelanie i manewry kompanii na poligonie i strzelnicy na Jachcicach. W sierpniu kontrolę ćwiczeń i staniu Batalionu Obrony Narodowej "Bydgoszcz" przeprowadził szef sztabu 15 Dywizji Piechoty, ppłk Józef Drotlew. Zanotował dobre przygotowanie jednoski i podkreślił wspaniałą atmosferę oraz ducha bojowego w każdym z pododdziałów. Ostatnie noce u siebie Wszystkich tych robotników, kupców, urzędników, nauczycieli, 24 sierpnia o szóstej rano postawił na nogi kolejny rozkaz o zbiórce alarmowej. W dwie godziny później batalion w komplecie stał w wyznaczonym miejscu mobilizacji - w budynkach niemieckiego gimnazjum przy obecnej ul. Chodkiewicza. Ten dzień zszedł na wydawaniu sprzętu, broni, żelaznych porcji żywnościowych. Gotowy do wymarszu batalion kolejną dobę spędził w ogrodach przy budynku swego dowództwa - na rogu ulic Gdańskiej i Zamoyskiego. Wielu z nich tutaj po raz ostatni przed ruszeniem na wojnę zobaczyło się z najbliższymi. Ostatnią okazję do pożegnań mieli jeszcze nazajutrz w niedzielę, 27 sierpnia. Już w Lesie Gdańskim, w punkcie zgrupowania opodal koszar pułkowych. Stąd po południu Batalion Obrony Narodowej "Bydgoszcz" wyruszył z całą 15 Dywizją Piechoty na wojnę.

============40 Ramka Nagłówek - blue(40986178)============ Wojenny los ============03 Wstęp 9(40986181)========================40 Ramka pytanie tytuł(40986179)============ Bronili Polski, zginęli za Bydgoszcz ============41 Ramka pytanie(40986180)============ Z okopów na "przedmościu bydgoskim" batalion odwołano już po trzech dniach. Całej polskiej pozycji groziło odcięcie przez Niemców. Wycofując się przez Bydgoszcz razem z całą dywizją, batalion dotarł aż na przedpola Warszawy i miał swoj udział w polskim kontruderzeniu nad Bzurą. Rozbici w walkach pod Iłowem, jego żołnierze trafili do niewoli 20 i 21 września. W Żyrardowie spomiędzy ok. 30 tysięcy jeńców hitlerowcy wyłuskali 179 żołnierzy bydgoskiego batalionu. Wywieźli ich do wsi Boryszew pod Sochaczewem. 50 z nich, w tym pojmanych oficerów, zaciągnięto przed sąd polowy pod zarzutem złamania konwencji genewskiej. Chodziło oczywiście o to, że bydgoski batalion był w oczach Niemców współwinny - jak to ujęto w spisanym naprędce akcie oskarżenia - "masakry niemieckich cywilów w Bydgoszczy". Wszystkich skazanych, bez możliwości obrony, niezwłocznie rozstrzelano 22 września. ============04 Autor tekstu(40986182)============ Waldemar Lewandowski [email protected] ============11 Zdjęcie Autor(40986185)============ repr. z "Bydgoszcz. Lato 1939" ============06 Zdjęcie Podpis 8.5(40986186)============ Górna Grupa, lipiec 1939 - oficerowie BBON. Za dwa miesiące, już w niewoli, życie oddadzą kpt. Romuald Kłosowski (lat 41), ppor. Marian Kleydziński (lat 25), ppor. Aleksander Skupnik (lat 30). ============08 Cytat 12(40986184)============ Sochaczew uczcił pamięć żołnierzy BBON pomnikiem, który od ub.roku ma nową tablicę

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska