Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Morderstwo u jubilera. Kto udusił kierownika sklepu na Gdańskiej?

Maciej Myga
Kto w 1923 roku udusił kierownika sklepu jubilerskiego Schulza przy ul. Gdańskiej 4?
Kto w 1923 roku udusił kierownika sklepu jubilerskiego Schulza przy ul. Gdańskiej 4? www.sxc.hu
Kto w 1923 roku udusił kierownika sklepu jubilerskiego Schulza przy ul. Gdańskiej 4? Zagadkę próbował rozwikłać komisarz Bibrowicz.

Ciało Stefana Grodzkiego, prokurenta firmy Schulza, znaleziono w sklepie jubilerskim 6 grudnia 1923 roku około południa. Drzwi od sklepu musiał otworzyć ślusarz, którego na pomoc wezwała ekspedientka, kiedy nie mogła dostać się do środka. Siny trup kierownika wisiał na klamce drzwi do kantoru sklepu. Grodzki został skrępowany: nogi związano mu surdutem cajgowym, który nosił w pracy, ręce sznurem, w ustach miał tampony szmaciane, głowę mordercy owinęli ręcznikiem.

Prokurent wisiał na cienkim, podwójnie złożonym sznurku. Zdaniem śledczych: komisarza Bibrowicza, prowadzącego dochodzenie oraz sędziego Poćwiardowskiego, mężczyzna został najpierw uduszony, a później powieszony na klamce.

Rozejrzyjmy się trochę. Na szczęście dla Czytelników, zachował się precyzyjny opis miejsca, w którym doszło do zbrodni, autorstwa Gazety Bydgoskiej: "Sklep jubilerski Schulza ma dwa wchody - jeden od ul. Gdańskiej, drugi boczny od ślepej uliczki w parterze, tuż obok klatki schodowej. Sklep składa się z jednej obszernej ubikacji czyli właściwego sklepu, w którym oprócz niezwykle cennych przedmiotów, umieszczonych w gabelotkach i szafkach szklannych stoi olbrzymia ogniotrwała kasa. Do sklepu przytyka mały kantorek, najwyżej trzy metry szeroki a 2 i pół długi. W tym kantorku stoi druga kasa ogniotrwała, starszego systemu i mniejsza, tudzież małe biurko z krzesłem i żelazna umywalnia. Sklep od kantorku oddzielony jest silnemi grubemi drzwiami pancernemi".

Przeczytaj również: Bezwzględni, oryginalni - poczet gangsterów bydgoskich

Komisarz Bibrowski stanął przed trudnym zadaniem. Dlaczego na ciele prokurenta, sprawnego 30-letniego mężczyzny, nie było śladów walki? Czy znał oprawców? A może został zaskoczony, kiedy sprawcy otworzyli po cichu jedne z drzwi. Później świadkowie przypominali, że był bardzo ostrożny i przygotowany na napad. Nosił ze sobą broń i "miał obmyślane środki obrony".

Mordercy nie zrabowali z jego rąk pierścionków, a na ladzie sklepu zostawili wyjętą z kasy gotówkę: 50 milionów marek polskich. Zabrali za to najdroższe precjoza: "złote obrączki, spinki złote kolczyki z perłami i brylantami, złoty pierścionek z kameą, 7 męskich złotych sygnetów, złote branzoletki, kilkanaście damskich zegarków, również z branzoletkami, kilka zegarków męskich, złote łańcuszki" - czytamy w ówczesnej prasie bydgoskiej. Wszystko wyceniono na 10 miliardów marek.

Lekarz, który badał ciało zmarłego uznał, że stracił on życie około godz. 18. Potwierdzały to charakterystyczne plamy i zasinienia. Ale nie tylko. Jak w prawdziwej kryminalnej powieści zegarek zamordowanego, który znaleziono w kieszeni jego kamizelki, zatrzymał się o godz. 6.10 po południu - dzisiaj o 18.10.

Kim byli zabójcy? Policyjny detektyw miał swoją teorię. - Mord dokonany został z niezwykłą śmiałością i wyrachowaniem, co wskazuje na sprawców z Kongresówki (czyli Królestwa Polskiego) - twierdził.

Tylko do poniedziałku czekamy na zgłoszenia kandydatów do tytułu "Najpopularniejszy Dzielnicowy 2014"!

Złoczyńcy nie pozostawili na miejscu żadnych śladów. Zachowywali się cicho, z pewnością działali z premedytacją. Sąsiadka firmy widziała jedynie około godziny 18 postać przemykającą pod murem i przymykającą drzwi kantoru jubilera. Pomocnik prokurenta, który przechodził obok godzinę później, nie zauważył już nic.

Sześć godzin później - pięć minut przed północą do "Expresu", firmy w pobliżu sklepu Schulza, przyszedł mężczyzna, który zapytał, czy jej pracownicy dostarczą na dworzec trzy paczki. W pobliżu widziano stojącego na schodach firmy Siebert mężczyznę i trzy zawinięte w papier paczki. Wreszcie on i dwóch innych spotkali się i po krótkiej rozmowie każdy wziął po paczce. Prawdopodobnie poszli na dworzec, bo w tym czasie widziano tam trzech mężczyzn, którzy pytali o pociąg do Warszawy i tam prawdopodobnie się udali.

Rok później informowano, że policja jest już na tropie sprawców. Nigdy ich jednak nie zatrzymano...

Czytaj e-wydanie »Lokalny portal przedsiębiorców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska