Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

German, Santor, Niemen mieli mnóstwo przebojów. A każdy z nich łączy się u widzów z konkretnymi wspomnieniami

Roman Laudański
Dziennikarze muzyczni Maria Szabłowska i Krzysztof Szewczyk od lat cieszą się uznaniem widzów.
Dziennikarze muzyczni Maria Szabłowska i Krzysztof Szewczyk od lat cieszą się uznaniem widzów. Andrzej Muszyński
Rozmowa z Marią Szabłowską i Krzysztofem Szewczykiem, dziennikarzami muzycznymi, autorami programu: "Wideoteka dorosłego człowieka".

- Na czym polega fenomen Anny German? Miliony obejrzały serial, wznowiono płyty, a wydawało się, że została już zapomniana.
Krzysztof Szewczyk: - Osobowość.
Maria Szabłowska: - Głos, muzykalność i talent! Nie zgodzę się, że została zapomniana. Czasem telewizja, inni władcy kultury wydają takie sądy. Rok czy dwa przed serialem zrobiliśmy w "Wideotece" odcinek poświęcony Annie German i musieliśmy walczyć z kierownictwem telewizji, które pytało: "Anna German?! A kto ją jeszcze pamięta?!"
Krzysztof: - Mówili nam, że program nie będzie miał oglądalności.
Maria: - Argumentowaliśmy, że zaprosimy Zbigniewa Tucholskiego - męża Anny German. Dla szefów, to nie było żadne nazwisko. Dodaliśmy Irenę Santor, bo one się dobrze znały. Zrobiliśmy - po partyzancku - dwa odcinki.
Krzysztof: - I okazało się, że obawy kierownictwa były niezrozumiałe, bo oglądalność była olbrzymia.
Maria: - Ogromna! Co zdziwiło kierownictwo. Reżyser serialu, Waldemar Krzystek, wychował się w Legnicy. Na własne oczy widział, że żołnierze przyjeżdżający do Polski ze Związku Radzieckiego wciąż znali German, a u nas już było o niej cicho.
Krzysztof:- Przed emisją serialu były w telewizji duże dyskusje, czy go w ogóle puścić.
Maria: - Przecież Krzystek chciał ten serial zrobić w Polsce, ale nie było chętnych. Dlatego nakręcił go w Rosji. A nawet jak już go zrobił, to telewizja ciągle się wahała. Asia Moro, aktorka grająca Annę German, kiedy wchodziła coraz mocniej w rolę, to walczyła też, by serial znalazł się w polskiej telewizji. Fenomen Anny German polegał również na jej życiorysie.
Krzysztof: - W dużej mierze. Poza tym to tak bardzo cholernie polskie, że nie doceniamy swoich. Zapominamy o nich. Pamięć o Annie German cały czas jest żywa za wschodnią granicą. Rosjanie cenią ją nieprawdopodobnie. Była tam wielką gwiazdą i do dziś powstają nowe, młode zespoły, które jej repertuar śpiewają. Jest festiwal...

- Gwiazdą wszech czasów została Maryla Rodowicz.
Maria: - Także Irena Santor. Czym innym jest pamięć o artyście, a czym innym jego nieprzerwane istnienie. To wielka sztuka. Nie wszyscy tak chcą. Ubolewam nad Zdzisławą Sośnicką. Wielki głos, muzykalność, osobowość, świetna wokalistka, która dobrowolnie powiedziała: dość. Dobrze, szanujemy decyzję, ale widz, słuchacz - będzie zawiedziony.

- Budka Suflera - fabryka przebojów - zapowiedziała koniec kariery. Będzie żal?
Maria: - Nie wierzę im! Będzie tak jak z innymi. Irena Santor też dziesięć lat temu żegnała się ze scenę. Koncertuje do dziś.
Krzysztof: - To zjawisko znane na całym świecie. Zespoły rozchodzą się - schodzą, żegnają - wracają.
Maria: - Może mają intencję, żeby skończyć, ale komunikat "nie będziemy więcej grać" powoduje, że ludzie chcą je znowu usłyszeć. Budka także jest fenomenem na rynku, no i Romek Lipko, który skomponował prawie wszystkie ich przeboje.
Krzysztof: - Romek ma w showbiznesie ksywkę: "Mozart z Lublina".

Przeczytaj również: Budka Suflera schodzi ze sceny [wideo]

- Słuchacze dzielę się na tych, którzy uważają, że największym przebojem nie tylko ostatniego 25-lecia była "Autobiografia" Perfectu, i na tych, co wskazują na "Dziwny jest ten świat" Niemena.
Maria: - Na pewno oba na to zasługują, ale dodam "Niech żyje bal".
Krzysztof: - Słuchamy tak dużo muzyki, że nawet nie potrafimy wskazać tej jednej.
Maria: - A Czerwone Gitary? Mogę wymieniać dalej...
Krzysztof: - A Grechuta?

- A co zostanie z lat 80., tej eksplozji polskiego rocka?
Maria: - Bardzo ważne lata. Perfect, Lady Pank. Tamta muzyka była walcząca.
Krzysztof: - W stanie wojennym niektórzy starsi artyści zaczęli bojkot, ale rodziły się nowe zespoły np. Lombard, muzyka elektroniczna, Oddział Zamknięty.

- Beata Kozidrak i Bajm?
Maria: - Zadebiutowali pod koniec lat 70, a ile lat już koncertują? Świetne koncerty, Beata zawsze w formie. Było dużo wykonawców i zespołów, absolutnie nie ustępujących zagranicznym. Ba, często ich przewyższały. Podziwiamy zachodnich, mamy to chyba z czasów komuny i to przeszło na kolejne pokolenia. Wierzyliśmy, że muzyka za żelazną kurtyną była lepsza od polskiej. Dlatego używamy porównań: "polscy Beatlesi", a nie "brytyjskie Czerwone Gitary".
Krzysztof: - Tak jest chyba też dlatego, że mamy olbrzymią nadprodukcję dzisiejszej muzyki. Oczywiście, zdarzają się fajne kawałki, ale tak dużo jest niczego, bezwartościowego, że pojawia się w nas refleksja: kiedyś było lepiej, bo mniej. Mamy nadprodukcję chłamu i chyba to właśnie każe nam myśleć przyjaźnie o utworach sprzed lat.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska