Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Janusz Zemke: Wiedziałem, że w komitecie będę gasił światło. Nie wstydzę się tego

Maciej Czerniak
W wyborach do Europarlamentu najwięcej głosów na Kujawach i Pomorzu zebrał Janusz Zemke, człowiek, który nigdy nie ukrywał swojej przeszłości w PRL.
W wyborach do Europarlamentu najwięcej głosów na Kujawach i Pomorzu zebrał Janusz Zemke, człowiek, który nigdy nie ukrywał swojej przeszłości w PRL. Jarosław Pruss
Z Januszem Zemke, posłem do Parlamentu Europejskiego, byłym wiceministrem obrony RP i ostatnim I sekretarzem KW PZPR w Bydgoszczy rozmawiamy o tym, jak daleko zaszliśmy przez ćwierć wieku.

- Styczeń 1990, sala Kongresowa. Ostatnia Międzynarodówka, Rakowski mówiący o zakończeniu partii, cisza, wyprowadzenie sztandaru. Byli tacy, którzy płakali.
- Byłem tam. Pamiętam ten moment, gdy wyprowadzano sztandar PZPR. Rzeczywiście, reakcje bywały bardzo emocjonalne. Nie płakałem, jeśli o to pan pyta. Miałem świadomość tego, że skończył się pewien etap i los PZPR dobiegł końca. W sumie, z punktu widzenia historii jest to dość normalne, że jakieś siły, jakieś partie istnieją, rozwijają się, mają kłopoty, a wkońcu zanikają. PZPR po prostu zeszła ze sceny, zmienił się ustrój w Polsce. A zmiana, która nastąpiła, okazała się bardzo głęboka.

- Najważniejsza zmiana to ta, że PZPR umarła z PRL-em?
- PRL miał ileś zalet, o czym się dziś mówi mało. Okazał się jednak systemem niewydolnym gospodarczo. Przeżywał kolosalne kłopoty. I co równie istotne nie docenił aspiracji wolnościowych, demokratycznych ludzi. To były te dwie przyczyny podstawowe, które spowodowały zmianę ustroju w Polsce.

Zobacz także: 4 czerwca 1989 - wspomnienia, rozmowy, wywiady

- Rakowski wtedy wypowiedział słowa, które po latach wydają się niepokojąco wieszcze: "PZPR niezależnie od tego, co się o niej mówiło, wrosła w świadomość narodu." PRL umarł, ale czy odszedł w niepamięć?
- Znałem Mieczysława Rakowskiego. Mieliśmy nawet dość częste kontakty. Uważam, że w świadomość Polaków wrósł przede wszystkim PRL. Otóż w świadomości pozostało, że przy tych problemach, które miał PRL czy PZPR, to wielu ludzi traktuje tamte czasy, jako okres pewnej stabilności, przewidywalności, funkcjonującej w miarę sprawnie służby zdrowia, sieci przedszkoli, szkół. To była stabilizacja na poziomie stosunkowo niskim, ale jednak dla wielu istotna. W PRL-u sporo ludzi znalazło swoje miejsce, znalazło pracę. Wtedy była sytuacja inna, bo to raczej praca szukała ludzi, a nie ludzie pracy. Też w naszym regionie. Można mówić o przemyśle, zakładach, które działały. Część Polaków wspomina to z sentymentem. Oprócz tego poczucia stabilizacji myślą też o swojej młodości, która wszystkim nam po latach wydaje się piękna i szlachetna.

- Kiedy PZPR kończyła żywot, był pan I sekretarzem komitetu wojewódzkiego w Bydgoszczy. Jak tę agonię widziała ustępująca władza?
- Propozycję pójścia do Bydgoszczy i objęcia stanowiska I sekretarza KW dostałem we wrześniu '89, kilka miesięcy po tym, gdy nastąpiły zmiany ustrojowe po czerwcowych wyborach. Miałem świadomość, że będę gasił światło. Podjąłem się tego i uważam, że inaczej postąpić nie mogłem. Nie wstydzę się. Na tym finiszu sporo rzeczy udało się nam rozwiązać bezkonfliktowo. Choćby dość liczne budynki partyjne zostały w sposób taki, powiedziałbym namacalny i właśnie bezkonfliktowy przekazane dla uczelni, urzędu skarbowego. Na szczęście w naszym województwie odbyło się to w sposób cywilizowany.
- A dwa okopane obozy?
- Osuwający się w niebyt partyjny aparat i ten opozycyjny, namaszczony przez społeczeństwo w czerwcu... Cóż, zwycięska "Solidarność" przeżywała chwile chwały. Przegrani, działacze pełniący w PRL-u różne funkcje, przeżywali ciężkie czasy goryczy. Też nie mogli znaleźć pracy. Część gwałtownie zmieniała sobie życiorysy. Bywało, pamiętam do dzisiaj, że kiedy szedłem chodnikiem, to ileś osób ode mnie odwracało głowę. Oni się nie witali, bo to mogło zaszkodzić. Ale tak to jest. Taką płaci się cenę. Polityka to jest dyscyplina niestety dość okrutna. Zwycięstwa są stosunkowo rzadko, porażki zalicza się częściej. I ktoś, kto wkracza na to pole, musi się liczyć z tym, że będzie także przeżywał takie momenty.
- Okrągły stół, ćwierć wieku wolności. To dla pana slogany? Cezury? A może próba uporządkowania pamięci historycznej? Ideę okrągłego stołu oceniam bardzo pozytywnie. Ta pokojowa, dokonana w drodze porozumienia zmiana ustroju w Polsce, to jest moim zdaniem naprawdę jedna z ładniejszych kart w naszych dziejach w ogóle. I powinniśmy być z tego dumni. Dziś tamte wydarzenia są, tak uważam, często fałszowane. Kiedy słucham różnych dyskusji, to mam wrażenie, że przy tym okrągłym stole siedziały tysiące osób, i że to część "Solidarności" porozumiała się z inną częścią "Solidarności".

- Wtedy podział wydawał się prosty. Dziś wyrosły nowe mury. Choć postać generała Jaruzelskiego do dzisiaj dzieli...
- Nie mówi się o roli, którą odegrał generał Jaruzelski, Ciosek, Kiszczak i wiele innych postaci. A pamiętajmy, okrągły stół to było p o r o z u m i e n i e ówczesnej władzy z opozycją. To pozwoliło w sposób w miarę pokojowy przeprowadzić zmiany. Zresztą uważam, że sam mechanizm zmiany był dobry. Bezkrwawy. Zawsze dobrze jest robić tak, żeby ludzie nie ginęli.

- Polska dzisiaj?
- Na pewno jesteśmy państwem niezależnym w dużym stopniu, ale też nie do końca. Bo skoro jesteśmy członkiem Unii Europejskiej, to musimy się liczyć z różnymi ograniczeniami, jeśli jesteśmy członkiem NATO, to liczymy się z polityką całego NATO. Ale jesteśmy bez wątpienia państwem w znacznie większym stopniu niezależnym, niż to było wcześniej. Powstała nowa gospodarka i nowy rynek, ale jest też wiele zjawisk niedobrych.

- A region? Kiedyś, na przykład Bydgoszcz postrzegano jako zagłębie jednoznacznie kojarzone z wojskiem, z przemysłem.
- No, wojsko na szczęście jeszcze nie zniknęło (śmiech).

- Mam na myśli boje - pan też je toczył - o utrzymanie choćby bydgoskich, grudziądzkich zakładów lotniczych. Ale to też pytanie o tożsamość Kujaw i Pomorza dzisiaj.
- Mam problem z takim jednoznacznym zdefiniowaniem tożsamości naszego województwa. Bo jak spojrzymy na tradycję - to ono się składa z różnych części, kulturowych itd. Ale według mnie wyznacznikiem naszego województwa jest pewna równowaga. To jest według mnie trochę zaskakujące, bo tak: Podkarpacie, to lotnictwo, Wrocław - nowoczesne technologie. Otóż moim zdaniem naszą siłą w sumie jest to, że jest tutaj na szczęście jeszcze trochę przemysłu. Mamy też centrum szkolenia sił połączonych NATO. To podnosi rang. Powstają nowe zakłady, jest świetne rolnictwo. Sąiezłe placówki naukowe i mamy bardzo takie - powiedziałbym - atrakcyjne turystycznie województwo. Czyli tu jest tak wszystkiego po trochu. Ale jak coś jest zrównoważone, to się nie wyróżnia. Mam kłopot z jednoznacznym zrozumieniem tego województwa.

- A lokalne animozje, wojenki bydgosko-toruńskie, toruńsko-bydgoskie?
- To bardzo wykrwawia. To tak, jakby drużyna na boisku tylko podawała sobie piłkę. A trzeba strzelać gole. Bo inni nam strzelą.

Zobacz także nasz serwis:

Wybory parlamentarne w Polsce 4.06.1989 roku - pierwsze częściowo wolne wybory w historii Polski po II wojnie światowej

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska