Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prof. Tomczak, żołnierz Armii Krajowej: - Zdawaliśmy sobie sprawę, że ZSRR narzuci porządek

Adam Willma, [email protected]
Prof. Adam Tomczak: - Nie zawsze udawało się nam zachować rozsądek.
Prof. Adam Tomczak: - Nie zawsze udawało się nam zachować rozsądek. Adam Willma
Rozmowa z profesorem Andrzejem Tomczakiem, emerytowanym profesorem UMK, historykiem, archiwistą, żołnierzem Armii Krajowej.

- Jak dla pana zakończyła się II wojna?
-Pamiętam ten dzień doskonale. Mój koniec wojny przypadł na siedemnastego stycznia, przebywałem wówczas na terenie Generalnego Gubernatorstwa, w małym miasteczku - Głownie. Spojrzałem nawet na zegarek - około 13.00 zobaczyłem pierwsze czołgi radzieckie. Chciałem zapamiętać dokładny moment.

- Wyzwolenia?
-Nadejścia nowego, bo zdawałem sobie już sprawę, że te czołgi przynoszą jakąś Polskę, która nie będzie jednak tą Polską, której chcieliśmy. Słuchaliśmy radia, czytaliśmy prasę podziemną, więc wiedzieliśmy, czego spodziewać się po Jałcie i Teheranie. Zdawaliśmy sobie sprawę, że Związek Radziecki, który w naszej części świata jest głównym zwycięzcą, narzuci swój porządek. Następne miesiące potwierdziły, że rośnie nowe państwo polskie, które nie będzie państwem suwerennym. W czasie okupacji byłem w kręgu osób, które uznawały rząd londyński, działałem w Armii Krajowej, więc to, co nadeszło, odczuwałem jako coś obcego, ale widziałem w tym nieunikniony proces, bo przecież trzecia wojna nie wchodziła w grę. Myśleliśmy wówczas - wszystko jedno jaka ta Polska powstanie, ale trzeba Polskę odbudowywać. Martwiłem się zwłaszcza szkolnictwem wyższym, bo trzeba było wypełnić lukę w populacji inteligencji tak strasznie zgładzonej przez Niemców.

- Niektórzy z pana kolegów postanowili walczyć dalej - w lesie.
-Nie widziałem w tym sensu. Miałem 23 lata, znałem dzieje Polski dość dobrze, wiedziałem, że pójdę na studia historyczne. Byłem przekonany, że walka zbrojna ma sens tylko wtedy, gdy można dostrzec jakiś jej pozytywny skutek. Walka zbrojna podejmowana dla pięknego gestu w słusznej sprawie, jeśli jej wynik miałby być negatywny, jest bezcelowa, bo mnoży tylko nieszczęścia i straty w ludziach.

- Ale Polska bez Wilna i Lwowa?
- Moja matka pochodziła ze Lwowa, więc Lwów znałem doskonale i bardzo go lubiłem. Ale wiedziałem już, że Stalin ma zamiar obdarować tymi miastami "bratnie" republiki. Pewnym zaskoczeniem była dla mnie kwestia Szczecina i Wrocławia. Tego się nikt nie spodziewał - Opolszczyzna, owszem, ale te czysto niemieckie miasta? To był miły aspekt końca wojny. Dość szybko pogodziłem się też z widokiem osadników ze Wschodu. Postrzegałem to również z perspektywy historycznej - państwo z dużym udziałem mniejszości zawsze skazane jest na konflikty, co daje o sobie znać i dzisiaj.

Przeczytaj także: Ktoś zniszczył symbol Polski Walczącej znajdujący się na "ścianie pamięci" Żołnierzy Wyklętych [zdjęcia]
- Wróćmy do momentu wkroczenia Rosjan...
- Natychmiast pojechałem do rodzinnego gospodarstwa, które znajdowało się 18 kilometrów od Głowna, ale już na terenach wcielonych do Rzeszy. Niemcy, którzy je zajmowali, wyjechali, ale gospodarstwo było dobrze utrzymane. Następnego dnia pojawiła się radziecka piechota, która podążała za czołgami. Gospodarstwo zrujnowali ze szczętem, wybijając drób i trzodę chlewną. Oficer radziecki był jednak na tyle grzeczny, że widząc co robią jego żołnierze, zaproponował mi jako rekompensatę worek cukru, bo poprzedniego dnia żołnierze stali w cukrowni. Cóż, był to dopust boży, którego nie dało się odwrócić.

- Dziewiąty maja coś zmienił?
- Niewiele. Owszem, była radość, że wojna wreszcie się kończy, ale zdążyłem już poznać oblicze nowej władzy. W pierwszych dniach lutego wybrałem się do Łodzi, chciałem po kilku latach okupacji zobaczyć, co stało się z moimi krewnymi. Na rogatkach Łodzi zatrzymał mnie patrol żołnierzy z dywizji Sierowa. Trafiłem do jakiejś piwnicy z wieloma innymi młodymi ludźmi. Byłem dłuższy czas przesłuchiwany przez kilku oficerów. Dopiero jakiś czas później zrozumiałem, jak niewiele brakowało, aby wyjazd do Łodzi zakończyć gdzieś w głębi Rosji.

- Zapewne próbował pan sobie wówczas wyobrazić przyszłość? Jak tamte wizje mają się do współczesności?- Potęga Armii Czerwonej robiła wówczas na nas wrażenie. Był to kraj, który potrafił (wprawdzie z pomocą, ale jednak) pokonać najlepszą armię świata, bo za taką uznawana była dotąd armia niemiecka. Kiedy pierwsze próby reaktywowania PSL przez Mikołajczyka się nie udały, widać było wyraźnie, że komuniści przejmą władzę na długo. Przyznam, że nie wyobrażaliśmy sobie, że dożyjemy zmian. Nawet w okresie, kiedy władza komunistyczna przechodziła kryzysy, większość z nas nie brała pod uwagę, że Związek Radziecki może upaść. - W dzisiejszych debatach na temat II wojny światowej udział biorą przedstawiciele trzeciego powojennego pokolenia. Słucha ich pan profesor z zainteresowaniem?
-Budzi się we mnie sprzeciw, kiedy stykam się z sądami potępiającymi wszystkich, którzy godzili się z powojenną rzeczywistością. Nie mogę się też zgodzić z tym, że pozytywy widzi się jedynie w czynnej walce z władzą komunistyczną, ponieważ naród musi trwać w każdych warunkach, które zgotuje mu los. Musi przetrwać biologicznie, w miarę możliwości rozwijać własną kulturę, a to może robić również wówczas, gdy nie ma niepodległego państwa. Kultura polska świetnie rozwijała się np. w Galicji w dobie autonomii. Czynna walka, jeśli nie ma szansy powodzenia, mija się z celem, choć czynna działalność opozycyjna zasługuje na pochwałę. Pierwsza Solidarność była wielkim zrywem przeciwko władzy komunistycznej, ale nikt z przywódców związkowych nie postawił postulatu zmiany ustroju. To był rozsądek, który wówczas zachowaliśmy. Niestety, nie zawsze się nam to udawało.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska