Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Za Gdańsk gotowi byliby umierać Amerykanie

Rozmawiał Adam Willma
PAWEŁ  SOLOCH, ekspert w dziedzinie obronności z Instytutu Sobieskiego w Warszawie
PAWEŁ SOLOCH, ekspert w dziedzinie obronności z Instytutu Sobieskiego w Warszawie sxc
Paweł Soloch: - Mamy jeden z najniższych wskaźników mobilizacyjnych w Europie

Od dziś broni nas dodatkowo 150 amerykańskich żołnierzy. Będzie pan spał spokojniej?
Oczywiście lepiej, że się pojawili niż miałoby w ogóle ich nie być. Dla naszej obronności ich obecność nie ma oczywiście żadnego znaczenia. Ma natomiast pewne znaczenie polityczne, choć i z tym bym nie przesadzał. Według zapowiedzi ministra Siemoniaka miały być dwie brygady, a skończyło się na jednej kompanii.

Według naszych dowódców wystarczy, bo atak na jakikolwiek amerykański oddział jest atakiem na Amerykę.
To prawda. Wszyscy pamiętają historię amerykańskiego lotnika zestrzelonego nad Serbią, którego udało się podjąć na terenie wroga. Bez wątpienia Amerykanie będą bronić swoich żołnierzy, ale to nie jest równoznaczne z tym, że będą bronić Polski.

Nie będą umierać za Gdańsk?
Tego nie wiem, jestem natomiast przekonany, że jeśli którykolwiek z naszych sojuszników chciałby umierać za Gdańsk, to jedynie Amerykanie.

Czyżby coś się zmieniło w polskiej doktrynie obronnej? Gdy wstępowaliśmy do NATO, mówiono nam o zasadzie "wszyscy za jednego". Przekonywano też, że NATO się opłaca, bo wydamy mniej na obronność. Tymczasem rząd wybiera się właśnie na zakupy broni za 150 miliardów złotych. Pieniądze, jakie wydaliśmy na dostosowanie armii do standardów NATO nie wystarczają?
Prawdą jest, że im większym potencjałem dysponuje państwo, tym większe koszty ponosi potencjalny agresor. Powstaje jednak pytanie, czy rzeczywiście naszym podstawowym problemem są braki w uzbrojeniu. W moim przekonaniu podstawowym problemem jest niski stan liczebności armii.

Co z tego, jeśli kupimy sobie drogie zabawki, jeśli nie będziemy mieć ludzi, którzy są w stanie je obsłużyć? Skądinąd wydarzenia na Ukrainie pokazują, że współczesny konflikt niekoniecznie musi opierać się na wysokiej technologii - dronach, satelitach, rakietach międzykontynentalnych. Równie skuteczna jest dywersja, wywieranie presji, destabilizowanie od wewnątrz.
W obronie przed takim atakiem znacznie ważniejsza niż technika jest determinacja i gotowość do obrony. My natomiast mamy jeden z najniższych wskaźników mobilizacyjnych w Europie. A przecież Polska leży na granicy NATO i Unii Europejskiej!
Tymczasem odsetek ludzi, których moglibyśmy powołać pod broń mamy znacznie niższy niż Finlandia, Szwecja, a nawet Hiszpania. Niższy współczynnik mobilizacyjny mają tylko Czechy i Luksemburg.

Proponuje pan powrót do powszechnego poboru?
To jest raczej niemożliwe. Możliwa jest natomiast reforma armii i naprawa anachronicznego systemu emerytalnego, który powoduje, że zupełnie niesprawni fizycznie ludzie tkwią na etatach tylko po to, żeby doczekać lepszej emerytury.
A może zastanowić się na służbą kontraktową z normalnym systemem płac ubruttowionych? Nie mamy również rezerwistów, bo młodzi ludzie kierowani są do rezerwy bez przeszkolenia. W razie zagrożenia moglibyśmy zwiększyć stan liczebny armii co najwyżej do 120-130 tys. Tymczasem Szwajcaria może powołać pod broń 250 tys. ludzi.
Konieczny jest również taki system, który objąłby wszystkich szkoleniem w zakresie pierwszej pomocy. Mamy ochotniczą straż pożarną na wsi, ale nie mamy podobnych służb w mieście (jak np. Szwedzi), a przecież coraz większy odsetek Polaków mieszka w miastach.
Zachwycamy się dziećmi, które potrafiły wykręcić numer alarmowy, podczas gdy w wielu krajach szkolenie w tym zakresie dzieci jest normą.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska