Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Życie Emilki z Sipior cierpieniem pisane

(ale)
Emilia  Łydka wśród  swych obrazów.  Są  smutne, nostalgiczne, często  szare.  Ale od  niedawna   artystka od  kolorów już  nie  stroni
Emilia Łydka wśród swych obrazów. Są smutne, nostalgiczne, często szare. Ale od niedawna artystka od kolorów już nie stroni Adam Lewandowski
Schizofrenia to nie jest choroba, ale dar od Boga, który pozwala zrozumieć ból innych ludzi - tak mówi dziewczyna z Sipior

Sipiory to wieś zagubiona w lasach pod Kcynią. Szkoła, obok barak z napisem OBAMA, dwie długie ulice z długim szpalerem bzów. Dużo ich, rosną tu stadami ponoć od przedwojnia. Drugiej wsi tak pachnącej w maju jeszcze nie spotkałem.

Tylko przy szkole w tym roku mniej już pachnie. Bo - skarży się dyrektor Iwona Musiał - przetrzebili trochę te nasze bzy. Żal ich - wzdycha. - Pyta pan, czy to dzięki tym lilakom tak pięknie rozkwita talent naszej Emilki? Pewnie coś w tym jest. Bo przecież miejsce stwarza artystę. I ludzie. Mamy więc we wsi diament, który szkoda zapuścić. I pozwolić, by wiersze i obrazy Emilki pozostały tylko w naszych Sipiorach.

Iwona Musiał przed laty założyła Stowarzyszenie na rzecz rozwoju Sipior i Studzienek “Sąsiedzi". Od 2-3 lat prezesuje mu Anna Knasinska. To pani Anna skontaktowała się ze mną i opowiedziała o Emilce. - Musi pan ją poznać, naprawdę warto. Proszę przyjechać, pomóc tej chorej dziewczynie.

Pojechałem do Sipior - po raz pierwszy nie w maju. Emilka mieszka w niewielkim domu przy ul. Czterdziestka, vis a vis świetlicy i sklepu. Skąd nazwa ulicy? Bo kiedyś stało przy niej tylko 40 domów.

- Jestem sipioranką z krwi i kości- tak mówi o sobie Emilia Łydka. - Tu kończyłam szkołę podstawową, stąd pojechałam do Bydgoszczy uczyć się w Liceum Plastycznym. Mieszkałam w internacie.
Choroba dała o sobie znać w drugiej klasie. Szkoła wezwała ojca, bo Emilka zamilkła, zamknęła się w sobie, nie wychodziła z pokoju, przeżywała potworne lęki. Dały też znać o sobie myśli samobójcze. Do liceum już nie wróciła.

Lekarze orzekli: schizofrenia. - Leki, leki i jeszcze raz leki... - mówi Emilka. - Bez leków nie da się żyć. Zawsze byłam nieśmiała. W szkole czułam się gorsza i słabsza, bałam się własnego cienia, marnie siebie oceniałam. Do tego jeszcze dokuczały natrętne myśli o własnej śmierci.
Emilka w lutym skończyła 20 lat. - Jeszcze niedawno była bardzo zamknięta w sobie - opowiada Anna Knasinska. - Było dobrze, jak udało się z niej wydusić trzy słowa. Tak było. Przeczytałam kiedyś jej wiersze. Urzekły mnie z marszu. Są smutne, nostalgiczne, jak jej obrazy.

Pani Anna czyta “Kołysankę":

"Nic.../ to nic/ śpij/ to tylko psychiatra leje łzy/ biedak nie naprawił świata/ a ty śpij/ będę/ nie pozwolę zgasić gwiazd..."

- One zachwycają swą prostotą - mówi pani Anna. - W naszym stowarzyszeniu doszliśmy wspólnie do wniosku, że trzeba wiersze i obrazy Emilki pokazać innym.

To też jest forma terapii. Zorganizowaliśmy więc w świetlicy wieczór autorski z wernisażem jej obrazów. Przyszedł tłum ludzi. Przyjechały też władze z gminy i powiatu. Emilka nie powiedziała słowa. W siedem osób czytaliśmy jej wiersze. Byliśmy też z Emilką na spotkaniach w wielu innych miejscowościach. Najdalej - w Bydgoszczy. W księgarni “Ówczesna". U nas prezentuje swą twórczoś na każdym naszym festynie. Ludzie są zachwyceni Emilką. Ona ma ogromny talent. Zdobywała już nagrody i wyróżnienia na ogólnopolskich konkursach poetyckich. M.in. w Chorzowie.

- Dar wierszy przejęłam po ojcu - mówi poetka. - Też kiedyś pisał. Ja piszę od trzeciej klasy podstawówki. I maluję. Też od dziecka. Ołówkiem, piórkiem, tuszem, lubię też linoryt i olej. I coraz częściej sięgam do kolorów. Schizofrenik widzi barwy lepiej, ostrzej. Lubię olej, ale babcia nie cierpi zapachu terpentyny... Są już bezzapachowe, ale drogie... Czy dużo czytam? Tak. Kocham Słowackiego, lubię Szymborską i Miłosza. Ostatnio przeczytałam biografię Anny German i zabieram się za kolejną książkę - o prof. Relidze. Mam te książki od cioci. I dużo uczę się. Zaocznie kończę liceum ogólnokształcące w Nakle. Potem chcę zrobić dwuletnie studium plastyczne w Bydgoszczy. Tak trzeba. Chcę pisać i malować. Czy bzy z Sipior? Też...

Zapał w stowarzyszeniu “Sąsiedzi" jest ogromny. Tomik wierszy w bardzo niewielkim nakładzie wydała Emilce własnym sumptem szkoła w Mycielewie. Drugi - “Ołowiane motyle", ilustrowany obrazami Emilki - Zofia Sobocińska z Paterka wiceprezes stowarzyszenia. Również własnym sumptem. - Ale chcemy, by wiersze naszej Emilki trafiły pod strzechy - mówi prezes Anna Knasinska. - Wydanie tomu jej wierszy w większym nakładzie obiecują nam władze gminy i powiatu. To jest marzenie Emilki Łydki. I oczywiście nasze. Czy znajdzie się ktoś, kto pomoże dziewczynie z Sipior?

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska