Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wyciągnęła kobiety i ich dzieci ze schroniska dla bezdomnych w Inowrocławiu. Na chwilę. Ty też możesz pomóc

Dariusz Nawrocki
Wejście do schroniska dla bezdomnych kobiet przy ulicy Toruńskiej w Inowrocławiu.
Wejście do schroniska dla bezdomnych kobiet przy ulicy Toruńskiej w Inowrocławiu. Dominik Fijałkowski
Każda historie kobiet mieszkających w schronisku dla bezdomnych przy ulicy Toruńskiej w Inowrocławiu jest inna. Wszystkie łączy jedno - wielkie nieszczęście, jakie spotkało je w życiu.

Przemoc i alkohol

Dorastały w domach, w których królowała przemoc i alkohol. Rodziny się rozpadały. One, często młode, z małymi dziećmi u boku pozostawały same bez dachu nad głową. Z pomocą przyszło schronisko prowadzone przez Terenowy Komitet Ochrony Praw Dziecka.

- Ja trafiłam tu przez alkohol. Miałam z tym problem. Teraz jest już z tym lepiej. Mam dach nad głową i dzieci przy sobie. To jest dla mnie w tej chwili najważniejsze - wyznaje jedna z mieszkanek, a inna dodaje: - To są trudne czasy. Jeszcze trudniejsze są dla ludzi, którzy tak jak my, nie mają wsparcia ze strony rodziny.

Nie chcą zdradzić swoich nazwisk i pokazać się na zdjęciach. I tak już mają kłopoty. - Jesteśmy naznaczone - zdradza jedna z nich.

- Dziewczyny chciały iść do pracy. Gdy pracodawca dowiedział się, że mieszkają w schronisku, przerwał dalsze rozmowy. Czasami, gdy powiem, gdzie mieszkam, czuję na sobie wzrok pogardy. To jest bardzo smutne. A przecież taka historia może spotkać każdego. Nikt tu nie trafił z własnej woli - tłumaczy z rozpaczą w głosie młoda matka.

Czytaj: Synowie nie jedzą prawdziwej szynki, by nie zabrakło pieniędzy na pampersy

Trochę przez przypadek

Grażyna Matykiewcz jest pracownikiem socjalnym w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej. Z paniami mieszkającymi w schronisku dla kobiet bezdomnych i kobiet z dziećmi wcześniej jednak nie miała kontaktu. Zetknęła się z nimi trochę przez przypadek.

Postanowiła podnieść swoje kwalifikacje i zrobić drugi stopień specjalizacji w zawodzie pracownik socjalny. Okazało się, że warunkiem podejścia do egzaminu jest napisanie i wdrożenie projektu socjalnego. Ktoś podpowiedział jej, by zainteresowała się paniami ze schroniska i ich dziećmi. I tak tu trafiła.

Dowiedziała się, że mieszkające tu kobiety oraz ich dzieci oprócz dachu nad głową i ciepłej strawy mogą liczyć na pomoc psychologa i prawnika. Na wyjście do kina, restauracji, ogrodu zoologicznego nie mają pieniędzy. I właśnie tę lukę postanowiła wypełnić pani Grażyna.

- Chodziło mi o to, by pokazać paniom, w jaki sposób można dzieciakom zorganizować czas wolny. Że są dobra kultury takie jak kino, że można pojechać do zoo, by dzieci zobaczyły na własne oczy zwierzęta inne niż psy, koty biegające po ulicach - opowiada.

Ludzie pomogli

Przeprowadziła wiele rozmów. Szukała sponsorów. Rzadko spotykała się z odmową. - Przy udziale bardzo szerokiej rzeszy ludzi dobrej woli udało mi się zrealizować wszystko to, co sobie zamierzyłam - opowiada pani Grażyna.

Dzieci były już w restauracji McDonald' s. Czeka ich jeszcze między innymi wyjście do Kinomaksu oraz wyjazd do ogrodu zoologicznego w Myślęcinku. - Dla tych dzieci będzie to często pierwsza wizyta w kinie czy zoo - zauważa.

Kobiety chciały się spotkać z inowrocławskim samorządowcem. Pani Grażyna zorganizowała więc spotkanie z radnym Jackiem Olechem. Rozmawiał z kobietami. Pobawił się z dziećmi. Postanowił też nieco umilić im czas spędzany w schronisku. Zapowiedział, że w niedzielny poranek wielkanocny przyjedzie tu po raz kolejny, tym razem ze świątecznymi prezentami.

To niewiele kosztuje

Pani Grażyna jest zadowolona z tego co udało jej się zrobić. - Trochę przypadek sprawił, że tutaj trafiłam. Wiedziałam, że przez krótki okres nie jestem w stanie zdziałać cudów. Jednak cieszę się, że mogłam pomóc. Myślę, że po zakończeniu projektu będą tu jeszcze zaglądać - zapewnia. Zachęca innych Czytelników, by poszli w jej ślady. - To niewiele kosztuje, a dla tych ludzi znaczy bardzo dużo - podkreśla.

Kierownik schroniska Aleksandra Smagała przyznaje, że inicjatywa pani Grażyny Matykiewicz jest bardzo cenna. Dotąd bowiem nie zdarzyło się, aby ktoś z zewnątrz wyszedł z inicjatywą zorganizowania czasu poza schroniskiem zarówno dla matek, jak i ich dzieci. Zapewnia, że każda forma pomocy jest mile widziana.

Zainteresowanych prosi o kontakt telefoniczny pod nr: 52 355 93 40.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska