PO-PiS-owe chciejstwo

W weekend wysłuchałem Donalda Tuska i Jarosława Kaczyńskiego - dwóch polityków, którzy od dekady kształtują przekonania polityczne rodaków. I po raz kolejny zdumiało mnie, jak można robić ludziom wodę z mózgu. Premier na konwencji PO zwrócił się do nowego członka PO, który do 2010 roku był pierwszą szablą prezesa PiS, a dziś jest "jedynką" z Lublina: "Patrzę na Michała Kamińskiego. Nie martw się chłopie, tutaj każdy z nas skądś przyszedł".

Niby racja, politycy zawsze są skądś, ale Kamiński to weteran siedmiu partii: NOP, ZChN, AWS, Przymierza Prawicy, PiS, PJN i PO. Tusk wspiera bezkrytycznie tę kandydaturę bo wie, że Kamiński to kopalnia wiedzy o prezesie.

Jarosław Kaczyński też nie zasypia gruszek w popiele wystawiając w Wielkopolsce na pierwsze miejsce "naszego" Ryszarda Czarneckiego. Kiedy miesiąc temu pytałem europosła, czy będzie startował z kujawsko-pomorskiej listy, odparł: "Będzie to dla mnie honor i zaszczyt". Kilka dni temu o to samo pytali go poznańscy dziennikarze. I co powiedział? To samo.

Zobacz także: Narodowcy start do Brukseli rozpoczynają w Bydgoszczy. "Unia jest dla Polski, nie na odwrót"

W weekend szefowie PO i PiS odnieśli się też do problemów Polaków. Donald Tusk uznał, że kosztowna, wręcz absurdalna idea organizacji zimowej olimpiady w Krakowie to świetny pomysł - nie powiedział tylko czy PO sfinansuje ją ze składek działaczy. Natomiast Jarosław Kaczyński domagał się, by w Polsce stacjonowało kilkadziesiąt tysięcy amerykańskich żołnierzy!

W sobotę premier Tusk powiedział jedną mądrą rzecz: "Musimy odrzucić pokusę durnego myślenia o polityce, które polega wyłącznie na chciejstwie i naraża obywateli". Święte słowa.