Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

BSI płaci za chciwość. Co z polskimi rundami Grand Prix?

(jp)
Tomasz Gollob przez prawie 20 lat ściągał polskich kibiców na trybuny w zawodach Grand Prix.
Tomasz Gollob przez prawie 20 lat ściągał polskich kibiców na trybuny w zawodach Grand Prix. Mariusz Murawski
Przez swoje wygórowane żądania BSI może mieć problem, żeby za rok zorganizować trzy turnieje w naszym kraju. To może zachwiać finansami mistrzostw świata.

Sytuacja jest na tyle poważna, że w piątek dyrektor Benfield Sports International Paul Bellamy pofatygował się osobiście do Torunia, aby negocjować przedłużenie umowy na kolejne turnieje Grand Prix na Motoarenie. Sezon się zaczyna, a do jego zakończenia firma chce znaleźć dwa stadiony w Polsce. Na razie na 2015 rok pewny jest turniej w Gorzowie, na 2016 już żaden w naszym kraju.

Bellamy w Toruniu nic nie zyskał. Miasto nadal oferuje milion złotych za jeden turniej. BSI oczekuje przynajmniej dwa razy tyle. Rozmowy utknęły w martwym punkcie i w zasadzie nie wiadomo, kiedy i czy w ogóle ruszą dalej.

Nie ma kolejki

BSI samo zapędziło się w kozi róg. Lata twardych negocjacji, a przede wszystkim ustępliwości polskich miast sprawiły, że niekiedy wpływy z polskich rundy stanowiły połowę rocznych zysków firmy. Chciwość Brytyjczyków, którzy ciągle chcieli więcej i więcej, została jednak ukarana.

Wyścig o Grand Prix w Polsce zakończył się, gdy cena pojedynczego turnieju przekroczyła 2 mln zł. To granica opłacalności, za nią o wielkich zyskach nie ma co marzyć. Wysoka cena licencji wpływała na ceny biletów, a to wiązało się z kłopotami z frekwencją. W Bydgoszczy kibiców do niedawna ściągała na trybuny tradycja i Tomasz Gollob, w Toruniu emocje na torze i komfortowy stadion.

Trzy lata temu jednak Leszno zrezygnowało z Grand Prix, gdy frekwencja spadła poniżej 10 tysięcy kibiców. Co roku kłopot ze sprzedażą biletów ma Gorzów, który chwyta się najrozmaitszych promocji, żeby zapełnić stadion. Za jeden turniej płaci rekordowe w historii 3 mln zł. To kilkakrotnie więcej niż Praga czy Daugavpils. O zyskach nie ma mowy. Dlatego o turniejach nie myślą już w Częstochowie czy Zielonej Górze.

Szansą dla BSI jest jeszcze Stadion Narodowy. Najważniejsze szczegóły są już ustalone, umowa ma być dopięta w ciągu kilku tygodni. Na razie na dwa lata, ale nie wiadomo, czy turniej przyjmie się w Warszawie. Musi przyciągnąć wielu kibiców, bo koszty są ogromne (sama licencja i ułożenie sztucznego toru to w sumie ok 3,5 mln zł). Za rok zapewne kibiców ściągnie oficjalne pożegnanie Tomasza Golloba, które planuje hucznie urządzić Polski Związek Motorowy. Ale co dalej?

Układ bydgoski

Co z kolejnymi turniejami w Polsce, nie wiadomo. Toruń na razie kończy współpracę w październiku, za rok kończy się umowa Gorzowa, który także nie pali się do rozmów. BSI będzie musiało złagodzić swoje oczekiwania lub może jeszcze wykorzystać wariant bydgoski w przyszłości.

W tym sezonie pierwsza europejska runda Grand Prix odbędzie pod koniec kwietnia na stadionie Polonii. To specyficzny układ, bo zupełnie inaczej podzielono zyski. Miasto nie zapłaciło wiele za prawa do turnieju, ale w zamian nie może liczyć na wielkie zyski. BSI jest pierwsze w kolejce po wpływy z wejściówek i z tych pieniędzy pobierze sobie swoją "działkę".

Tyle, że dla właściciela praw do mistrzostw świata interes jest niepewny, a na pewno dużo mniej przewidywalny niż długoletnia umowa i dzierżawa praw. Zwłaszcza w kontekście spadającego zainteresowania kibiców mistrzostwami świata z Harrisem, Smolińskim czy Batchelorem (nie umniejszając tym zawodnikom)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska