Rozmowa z Sebastianem Dudkiem - pomocnikiem Zawiszy
- Przegrywacie drugi mecz z rzędu. Straciliście sześć goli, strzeliliście tylko jednego. Czy możemy mówić o kryzysie Zawiszy?
- Nie wydaje mi się. Po prostu tak się ułożyły te dwa mecze z Lechią i Zagłębiem. Nie byliśmy w nich gorszym zespołem, ale przegraliśmy. Zdarza się.
- Zastanawiające jest, że dyktujecie warunki na boisku i wydaje się, że bramka dla was wisi w powietrzu, a za chwilę tracicie gola?
- Tak się często zdarza, że drużyna, która przegrywa, potem przeważa, bo chce doprowadzić do wyrównania i jeśli nie udaje się jej strzelić gola, to z reguły traci go po kontrze. Tak było w Lubinie. Zespół łapie pewność i człowiekowi wydaje się, że ma wszystko pod kontrolą, a jeden kontratak wszystko niweczy. Na dodatek po stracie drugiego gola zaraz dostaliśmy trzecią bramkę i było po meczu. Najgorzej boli to, że po raz kolejny tracimy trzy gole, gdzie ostatnio obrona była naszą silną stroną. Najpierw popełniliśmy błąd przy rzucie wolny, a potem były te dwie kontry.
- Po przerwie mieliście przewagę, ale nie potrafiliście jej udokumentować.
- Bardzo żal tej drugiej połowy, że nie udało się zdobyć wyrównującej bramki. Może nie mieliśmy stuprocentowych okazji, ale "Vasco" (Bernardo Vasconcelos - przyp. red.) i "Ziaja" (Sebastian Ziajka - przyp. red.) mieli dogodne sytuacje do strzelenia gola.
Zobacz także: Mecz Polska - Szkocja już w środę. Igor Lewczuk: Mam nadzieję, że Robert Lewandowski jeszcze mnie kojarzy [wideo]
- Pan też oddał dwa celne strzały. Czego zabrakło, by pokonać bramkarza Zagłębia?
- W obu przypadkach byłem mocno naciskany przez obrońców Zagłębia i udało mi się posłać piłkę tylko w sam środek bramki, dlatego bramkarz nie miał kłopotów z obroną moich strzałów.
- Pierwsza połowa w waszym wykonaniu była taka niemrawa. Po przerwie graliście o wiele bardziej dynamicznie. Co poprawiliście w grze?
- Pierwsza połowa też nie była tragiczna w naszym wykonaniu, ale zabrakło nam jakiś klarownych okazji do zdobycie bramki. Po przerwie graliśmy przede wszystkim bliżej siebie. Po przejęciu piłki szybko przekazywaliśmy ją w boczne sektory boiska, co przyspieszyło naszą grę. Lubinianie nie mogli się zorganizować w obronie i zamurować bramki. Jednak nie udało się nic strzelić i w świat poszedł suchy wynik 3:1 i każdy kto go zobaczy, pomyśli, że Zagłębie rozbiło Zawiszę, a tak nie było. I to boli bardzo, bo nie czujemy się, że byliśmy tak dużo gorsi jak wskazywałby wynik.
- Ale fakty są takie, że dwa mecze przegraliście. Mocno te porażki siedzą w głowie?
- Na pewno nie jest to miła sytuacja, która dobrze nie wpływa na oblicze zespołu. Wiemy, że nie gramy źle, ale popełniamy błędy, które są brzemienne w skutkach. Rywale też je popełniają, ale my nie potrafimy ich wykorzystać. Podobnie było na początku pierwszej rundy. Gra wyglądała całkiem dobrze, a nie było wyników.
- Wtedy przegrywaliście z teoretycznie słabszymi, ale potem pokonywaliście tych silniejszych.
- Tak było. Najpierw przeżywaliśmy koszmar, ale potem było bardzo dobrze. Może sytuacja się powtórzy? Jeśli zaczniemy wykorzystywać błędy rywali nasze wyniki się poprawią. Na razie musimy przełknąć gorycz porażki.
- Już w piątek okazja do poprawienia bilansu. Podejmiecie Górnika Zabrze, który także nie imponuje formą.
- Musimy zrobić wszystko, by wygrać. Inaczej może być nieciekawie. Możemy stracić całą przewagę, jaką wypracowaliśmy sobie jesienią i będziemy musieli zaciekle walczyć o miejsce w ósemce. Do tego dojdą jeszcze mecze w Pucharze Polski. Mecz z Górnikiem będzie bardzo ważny. Dobrze to wiemy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Dni Gąsowskiego w "TTBZ" są policzone?! TAKĄ niespodziankę zgotowała mu produkcja!
- Grabowski, Zawodnik i Nowosielski zmniejszyli sobie żołądki. Ekspertka ostrzega
- Maja Rutkowski ZROBIŁA TO z premedytacją, teraz się tłumaczy. Okropne, co ją spotkało
- Jerzy Stuhr kończy 77 lat. Przez lata budził szacunek, dziś ma zmarnowaną reputację