Rusztowania, dieslowy agregat, szafa pancerna albo kaloryfer - złomiarze kradną na potęgę!

Mężczyzna pchający wózek z górą rur i pogiętych blach? Skojarzenie jest jedno - złomiarz.
Historia 30-latka z Inowrocławia, którego kilka dni temu zatrzymali policjanci, pokazuje jednak, że złomiarz złomiarzowi nierówny.

Niektórzy nie bawią się już w rozkręcanie rurek, czy opalanie kabli, by wydobyć z nich miedź. Po prostu jadą na łowy... lawetą.- Dostaliśmy zgłoszenie o kradzieży auta marki Łada - mówi st. asp. Izabella Drobniecka z Komendy Miejskiej Policji w Inowrocławiu.

Czytajj: Złomiarze wpadają jeden po drugim

Samochód zniknął w nocy z ulicy Szarych Szeregów. Po przesłuchaniu jednego ze świadków policjanci wpadli już na pewien trop. Ustalili, że auto zostało wciągnięte na lawetę, która z kolei odjechała w kierunku pobliskiego skupu złomu.

Jeszcze tego samego dnia złożyli wizytę właścicielowi skupu. I nie zawiedli się. - We wskazanym miejscu był skradziony samochód - wyjaśnia Drobniecka. Mundurowi szybko ustalili, kto może stać za kradzieżą. Zatrzymany w tej sprawie 30-latek usłyszał już zarzut kradzieży. Grozi mu za to do pięciu lat więzienia.

Kryminalni dodają, że na tym sprawa się nie kończy. Są przekonani, że złodziej mógł w podobny sposób "upłynnić" kilka innych samochodów.

Lekcji z tej historii nie odrobili złomiarze, którzy włamali się ostatnio do magazynu przy ulicy Skłodowskiej-Curie w Toruniu. Nie dali rady otworzyć sejfu, który znajdował się w środku, więc wynieśli go w całości. Mało tego, trzech mężczyzn i kobieta, którzy dokonali tej kradzieży wrócili na miejsce i urządzili sobie wewnątrz magazynu biwak. Przeszkodzili im dopiero policjanci. Okazało się, że szafa pancerna wylądowała w skupie złomu.

Na początku lutego w Grudziądzu w ręce mundurowych wpadł 20-latek, który z magazynu przy ul. Droga Łąkowa ukradł spalinowy agregat. Maszynę wartą 3 tys. zł planował rozkręcić i zanieść w częściach na złom. W tym samym czasie w Wąbrzeźnie zatrzymano 31-latka, który regularnie kradł rusztowania z budowy.

W czwartek natomiast oczy ze zdumienia przecierali policjanci z Lubicza. Po jednej z ulic kilku mężczyzn pchało załadowany po brzegi wózek. Na samej górze leżał wielkich rozmiarów metalowy dysk.

- Zatrzymani nie potrafili wyjaśnić, skąd mają te materiały - mówi st. sierż. Wojciech Chrostowski, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Toruniu. - Mówili tylko, że idą do skupu złomu.
Okazało się, że duży metalowy element to zaczep od ciągnika. Mężczyźni skradli go dosłownie chwilę wcześniej z pobliskiego gospodarstwa. Zarzuty usłyszało trzech złomiarzy. Mają 37, 65 i 68 lat.

Czytaj: Uwaga! W regionie kradną z aut katalizatory. Dla platyny!

Pod koniec stycznia w Lipnie budowniczowie zdążyli zadaszyć świeżo wznoszony dom mieszkalny. Właściciel szykował się do zamontowania w środku centralnego ogrzewania. Rano budowlańcy mieli rozpocząć prace pełną parą. Okazało się jednak, że z budowy zniknęły grzejniki i cztery pompy obiegowe.
- Ktoś w nocy zdemontował mosiężne zawory i rury zasilające grzejniki - wyjaśnia Anna Kozłowska z lipnowskiej komendy policji.

Dwa dni po kradzieży policjanci zatrzymali w tej sprawie 35-latka. Materiały warte około trzy tysiące złotych częściowo zdążył już sprzedać. Odzyskano tylko te materiały, które nie trafiły jeszcze na złom. Zatrzymany usłyszał zarzuty kradzieży z włamaniem. Grozi mu za to nawet do 10 lat więzienia.