Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

- Pływam do momentu, aż nie czuję palców u rąk i nóg! Mors z Sępólna jedzie do Finlandii

Barbara Zybajło-Nerkowska
Morsom przeszkadza tylko lód. Na zdjęciu na plecach płynie Lech Kąkol.
Morsom przeszkadza tylko lód. Na zdjęciu na plecach płynie Lech Kąkol. Dariusz Stoński
Jedni jeżdżą do lekarza i apteki, a Lech Kąkol idzie popływać. Sezon zakończył 20 stycznia, bo jezioro zamarzło, ale ma nadzieję, że w sobotę lód już puści i będzie mógł potrenować na powietrzu.

Morsem jest od czterech lat, ale pływa całe życie. - Cztery lata temu zaczęły mnie boleć kolana - zdradza pan Lech. - Zacząłem jeździć na zabiegi z krioterapii i pomyślałem sobie, że tak pomóc to mogę sobie sam. I pomogłem, bo nic mnie nie boli i jestem zdrowy.

Pływanie to jego sport życia. W latach 1968-75 pracował jako ratownik na sępoleńskiej plaży, więc jezioro zna jak własną kieszeń. Od kiedy został morsem, trenuje cały rok. - Teraz jeżdżę na basen do Chojnic, bo jezioro zamarzło - mówi. - W sobotę zamierzamy wyłamać trochę lodu na brzegu. Sprawdzimy, czy się uda wskoczyć do wody.

Przeczytaj również: Sępólno. Nam jest zimno, a oni zanurzają się w lodowatej wodzie!

Morsowanie to cała sztuka. To nie jest nagły skok do wody, jak z sauny. W mrozie trzeba się rozebrać, zostawić pod drzewem ubranie i przycisnąć je kamieniem, żeby wiatr go nie porwał. - Pływam do momentu, aż nie czuję palców u rąk i nóg, bo to oznacza już silne wyziębienie organizmu. Wtedy wracam na brzeg - opowiada mors z Sępólna, który od 19 do 23 marca będzie walczyć o mistrzostwo świata w Finlandii, gdzie zakwalifikował się, zdobywając złoty medal w mistrzostwach Polski w pływaniu ekstremalnym w swojej kategorii wiekowej. - Jestem 60+, ale na kondycję nie narzekam i nie ukrywam, że w Finlandii będę chciał powalczyć - mówi. - Jadę do miasta Rovaniemi, czyli tam, gdzie mieszka Święty Mikołaj i gdzie pisze się do niego listy. To w Laponii i w marcu są tam jeszcze mrozy.

W Sępólnie oprócz niego regularnie trenują jeszcze dwie osoby. - Maria Szemryk zdobyła na mistrzostwach Polski srebrny medal, a Dominik Kozioł srebrny i brązowy - mówi pan Lech. - Tak naprawdę wszyscy jesteśmy samorodkami. Pojechaliśmy i zgarnęliśmy medale. A łatwo nie było, bo szalał wtedy akurat huragan Ksawery, był śnieg, na jeziorze lód i duża fala. Poradziliśmy sobie.

Zobacz też: Minus 9 stopni Celsjusza, więc grudziądzkie morsy... hop do przerębla! [zdjęcia]

W Finlandii konkurencja będzie duża, więc morsowi z Sępólna zależy, żeby treningi w jeziorze zacząć jak najprędzej. - Już się umówiłem na sobotę z Dominikiem Koziołem, bo tu nie ma na co czekać i trzeba trenować - mówi pan Lech. - Sport to naprawdę zdrowie, a ja jestem tego przykładem.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska