Udawali, że są częścią szyn, żeby oszukać policję... Historie przestępców "bystrych inaczej"

Policjanci z regionu zatrzymali w minionym roku prawie 3,5 tysiąca złodziei i włamywaczy. Niektórzy z nich wykazali się niezwykłą kreatywnością albo niecodziennym pechem - oto rekordziści.

Przeczytaj również: Chciał ukraść tablice rejestracyjne z... policyjnego wozu! Najgłupsi przestępcy świata

Listę nieprofesjonalnych złodziei otwiera 19-latek spod Lipna, który w listopadzie włamał się do samochodu. Próbował wymontować radio, ale nie udało mu się. Zdesperowany ukradł pozostawioną w samochodzie pastę do butów i uciekł. Może by mu się udało, gdyby nie to, że zostawił w samochodzie swój portfel z pieniędzmi i dokumentami. Policjanci nie mieli kłopotów z zatrzymaniem pechowca.

W podobny sposób wpadli złodzieje z Nakła, którzy we wrześniu próbowali ukraść skuter. Ich plan spalił na panewce, bo właściciel pojazdu przyłapał ich prawie na gorącym uczynku. Przestępcy porzucili więc skuter, a przy okazji jeden z nich w tym samym miejscu zgubił telefon, a drugi - but. Być może kradzież uszłaby im na sucho, ale właściciel buta sam zgłosił się na policję i poinformował, że zgubił obuwie. Policjanci dodali dwa do dwóch i zatrzymali złodziei.

Zobacz też: Gang Olsena z Nakła. Zgubili but i komórkę na miejscu kradzieży

Zdarzają się jednak przestępcy, którym udaje się uciec przed mundurowymi. Jeden z nich, 25-latek z Golubia-Dobrzynia, ukrywał się przez prawie dobę u kolegi za wersalką.

45-latek z Bydgoszczy, poszukiwany przez policję listami gończymi, poszedł jeszcze dalej i schował się przed funkcjonariuszami w kanapie.

Zobacz: Skępe. Był poszukiwany listem gończym. Schował się przed policją u mamy w kanapie

Pomysłową kryjówkę znalazł też nastolatek spod Lipna, który w październiku okradł sklep (zabrał słodycze), a potem - ścigany przez mundurowych - najpierw wskoczył do jeziora, a później ukrył się w przybrzeżnych trzcinach. Wytrzymał tam kwadrans - potem wyszedł, bo było mu zimno.

Co kradną złodzieje z regionu? Okazuje się, że ich łupem może paść wszystko.

25-latek z Torunia maszerował przez miasto ze skradzionymi drzwiami, gdy zatrzymała go policja. Z kolei 48-latek z Golubia-Dobrzynia zrobił sobie spacer po okolicy, pod pachą niosąc manekin w męskim ubraniu, który przed chwilą ukradł ze sklepu.

54-latek spod Grudziądza systematycznie niemal dzień po dniu zanosił na skup złomu jeden słupek ogrodzeniowy sąsiada. Wpadł przy siódmym słupku.

Złodzieje z Nakła skusili się na pranie suszące się na sznurze (sześć par spodni i koszulka), przestępcy z powiatu chojnickiego zabrali swojej ofierze worek kapusty, we Włocławku oszustki oprócz pieniędzy zabrały słoik z suszonymi grzybami, a w sylwestra w Golubiu-Dobrzyniu nieznany sprawca ukradł z parapetu garnek z bigosem i mięsem.

Bezpieczne nie są nawet kościoły. W kwietniu złodzieje zabrali z parafii w Brudnowie warty ponad 9 tys. zł dzwon (udało się go odzyskać), a w listopadzie mieszkaniec Rypina ukradł z kościoła klęcznik.

Zobacz: Ukradli dzwon kościelny. Sprawcy są w rękach policji

Na szczycie listy nietypowych złodziei ląduje jednak 24-latek z Torunia, który ukradł w hipermarkecie paczkę prezerwatyw. Ochroniarzowi, który to zauważył, zagroził nożem i uciekł. Mundurowi zatrzymali go trzy dni później. I - jak skrzętnie odnotowali: "w jego mieszkaniu odnaleźli również nienaruszoną paczkę, którą ukradł ze sklepu".