Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Katarzyna Kluczwajd prześwietliła toruńskie kino

MJ
fot. autorkaKatarzyna Kluczwajd: - Kinematografia trafiła u nas na podatny grunt i rozwijała się prężnie
fot. autorkaKatarzyna Kluczwajd: - Kinematografia trafiła u nas na podatny grunt i rozwijała się prężnie MJ
Gdzie powstało pierwsze w naszym mieście kino, jakie produkcje wywoływały obyczajowe skandale i kiedy zadebiutował u nas film z dźwiękiem - tego wszystkiego dowiecie się z książki Katarzyny Kluczwajd.

Wynalezienie kinematografu było początkiem kulturowej rewolucji. Jak przebiegała ona na naszym podwórku, postanowiła sprawdzić Katarzyna Kluczwajd, muzealniczka i historyczka sztuki. Efekt? Wydana właśnie książka "Toruńskie teatry świetlne, czyli kina, wytwórczość filmowa i miejscowe gwiazdy. 1896-1939".

Początki kina w Toruniu autorka wpisuje w szerszy kontekst, mówiąc z jednej strony o tym, jak dzieje kina kształtowały się w ogóle na ziemiach polskich, a z drugiej - przypominając rozrywki, jakim oddawali się torunianie na przełomie XIX i XX wieku, zanim w ich zasięgu pojawiły się "teatry świetlne".

Czytaj także: Filmowcy z regionu łączą się i rosną w siłę

Co się okazuje? Atrakcjami dla naszych pradziadków były m.in. bale, cyrki (tu szczególne miejsce zajmowały cyrki pcheł), gabinety figur woskowych, wystawy osobliwości czy walki atletów. X muza miała dużą konkurencję, ale i tak była hitem. Najpierw do Torunia dotarły kina objazdowe, ale w 1907 r. nastąpił boom na kinematografy stałe. Pierwszy z nich przy ul. Grudziądzkiej założyła Joanna Łyskowska, "akademicznie wykształcona modystka" - jak można przeczytać w źródłach. - Łyskowska, która swoją karierę zaczynała od prowadzenia zakładu krawieckiego w krótkim czasie potrafiła się przebranżowić, zupełnie jak w pierwszych latach kapitalizmu - śmieje się Kluczwajd.

Kino Łyskowskiej nie przetrwało próby czasu, ale jak grzyby po deszczu rosły już kolejne kinematografy. Do 1939 r. można naliczyć ich kilkadziesiąt. Istniały m.in. na Przedzamczu, ul. Prostej, Szosie Chełmińskiej, Mickiewicza, Warszawskiej. A historia lokalnej twórczości filmowej? Jej początki wiążą się z nazwiskiem Maksa Müllera, lokalnego potentata kinowego, który w 1911 r. nakręcił dokument "Dzień Bławatka". Najstarsza toruńska fabuła to również dzieło Müllera - "Noc duchów".

Torunianie część pokazów przyjmowali bardzo emocjonalnie. Tak było np. w przypadku "Blasków i cieni macierzyństwa" opowiadających o zagrożeniach, które wiążą się z niechcianą lub pozamałżeńską ciążą. - To było nie do zaakceptowania przez środowiska ultrakatolickie - opowiada autorka. - Wysyłano nawet pisemne protesty do władz miasta. Za skandal uważano nie tylko treść filmu, ale także fakt, że pokazuje się go przed Bożym Narodzeniem.

Zdaniem Katarzyny Kluczwajd rewolucję wywołaną pojawieniem się kina można porównać do współczesnej rewolucji internetowej. - Cofnięcie się o sto lat przeniosło mnie do zupełnie innej epoki, mentalności - mówi. - Dzięki kinu świat zaczął się kurczyć, można było zobaczyć miejsca, do których przeciętny torunianin nigdy nie wyjechał. Film miał ogromny wpływ na komunikację między ludźmi, a także sposób uczestniczenia w kulturze.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska