Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tomaszek się zestarzał

Rozmawiała Jadwiga Aleksandrowicz
Kadr z filmu "Ballada o Piotrowskim”, kręconego w Nieszawie
Kadr z filmu "Ballada o Piotrowskim”, kręconego w Nieszawie Wanda Wasicka
Aktor wyrósł już z "Nocy i dni", ale z przyjemnością wspomina tamtą rolę.Kto? Kazimierz Mazur.

- Uwolnił się pan już od Tomaszka z "Nocy i dni"?
- O tak. To było tak dawno. Film powstał chyba trzydzieści osiem lat temu!

- Ale nie był to pański debiut?
- Debiutowałem po drugim roku warszawskiej Szkoły Teatralnej w filmie "Kto wierzy w bociany" Heleny Amiradżibit-Stawińskiej, reżyserki gruzińskiego pochodzenia, pracującej w Polsce. To była niezwykła kobieta. Niewielkiego wzrostu, drobna, grzeczna, cieplutka. Tylko że jeśli ktoś na planie coś zawalił, brała go za rękę i łamaną polszczyzną, ze wschodnim zaśpiewem mówiła: "Wyjdź ze mną, kochanieńki". Delikwent czy delikwentka już wiedzieli, że gdy przyjdzie do rozmowy w cztery oczy, nasza kochana pani Helena w mało wybrednych słowach zruga i ustawi do pionu. Mimo to uwielbialiśmy ją.

- A potem się posypały role. Filmowe, teatralne, w serialach, dubbingi. Która z tych form najbardziej pana pociąga?
- Zdecydowanie estrada. Uwielbiam śpiewać! Śpiewałem z orkiestrą Jerzego Miliana. Śpiewałem między innymi w Opolu. Gdy skończyłem czterdzieści lat, dałem sobie spokój z estradą, zwłaszcza że zawładnęli nią młodzi.

Przeczytaj także: Plotki i ploteczki o gwiazdach, aktorach i celebrytach

- Pani Katarzyna (Gaertner - przyp red.) pisała piosenki, pan sobie grał w filmach, teatrach, na estradzie. No i... ślub. Nie tak znów dawno.
- Tak wyszło. Znamy się trzydzieści lat, małżeństwem jesteśmy od dwunastu. Gdy się pobieraliśmy, nie byliśmy młodzi. Każde miało za sobą bagaż doświadczeń. Opowiem pani o ślubie. Stoimy w urzędzie. Kasia w pięknej sukni, ja w "jaskółce". Pani udzielająca nam ślubu zwraca się do nas: "Państwo młodzi"..., a ja na to: "Stop, stop". Widzę jak pod Kasią uginają się nogi. Na sali cisza, nikt nawet nie westchnie, ja czekam, prze-dłużam to napięcie. W końcu mówię: "Nie państwo młodzi, tylko państwo starzy. Niech pani na nas spojrzy". Sala zareagowała śmiechem, a pani urzędniczka wzięła oddech i zaczyna: "Drodzy starzy państwo młodzi". Poważne to nie było, ale ludzie zapamiętali.

- Z pana w ogóle taki bardziej wesoły człowiek i to tak przez całe życie...
- Tak, przez całe życie. No dobrze, opowiem, jak grałem w języku esperanto. Z angielskim mi nie wychodziło, więc nauczyłem się esperanto i przygotowałem monodramy na podstawie "Zamieci" Puszkina i "Cesarza" Ryszarda Kapuścińskiego. Jeździłem z nimi po całym świecie, bo esperantystów są miliony. Grałem na prawie wszystkich kontynentach. Bardzo chciałem pojechać do RPA. Napisałem do poznanego na jakimś spotkaniu lekarza esperantysty. Odpisał serdeczny list, że owszem chętnie obejrzałby "Zamieć" Puszkina, ale problem w tym, że akurat w RPA jest tylko siedmiu esperantystów, każdy mieszka w innym mieście, a kraj jest duży. No i nie pojechałem.
- A jak to było z tą wizytą w Gruzji?
- W Czechach na jakimś spotkaniu esperantystów nagle wyrasta przede mną ogromny, dobrze zbudowany, ciemnowłosy jegomość. Nie znaliśmy się, ale popatrzyliśmy sobie w oczy i wzajemnie wyczytaliśmy z nich bez słów: - Który poleci po pół litra? Szczegóły pominę, dodam tylko, że zostałem zaproszony na występ do Gruzji. Pojechałem, było wspaniale. Pewnego dnia mój przyjaciel mówi: - Wiesz Kazimir, mam dwa samochody. Dam ci jeden. Ale jest problem. U nas krucho z benzyną. Trzeba stać w kolejce. Co tam - pomyślałem - kolejki dla mnie nie pierwszyzna. Ale na stacji benzynowej okazało się, że jednak o gruzińskich kolejkach nie miałem pojęcia. Kilometrowe. Niewiele myśląc zajeżdżam z samego przodu. Ja, blo-ndyn wśród czarnowłosych Gruzinów, nie mogłem nie zostać zauważony. Kolejka w krzyk. A ja spokojnie mówię po polsku, że się spieszę, wracam do kraju. Ktoś załapał, że jestem Polakiem i od razu: - Proszę, proszę, niech pan nalewa do pe-łna. Zatankowałem po korek. Sprawdzałem ten patent na kilku stacjach. Zawsze działał. Skończyłem wyprawy po paliwo, gdy mój przyjaciel już nie miał w co lać beznyny. Na koniec wypełniał nią butelki po mleku.

- Wróćmy do pracy zawodowej. W Wikipedii lista filmów i seriali, w których brał pan udział, jest imponująca.
- A i tak nie wszystko tam jest. Brakuje na przykład filmu debiutanckiego, ale jest "Ballada o Piotrowskim" kręcona między innymi w Nieszawie. Mam swoje lata, więc lista nie jest krótka.

- Czym się teraz pan zajmuje?
- Trochę reżyseruję, trochę pracuję z młodzieżą. Przyglądam się postępom mojego syna - Kazimierza Mazura - który debiutował w filmie "Pornografia" na podstawie literatury Witolda Gombrowicza w reżyserii Jana Jakuba Kolskiego, a teraz gra w serialu "Na Wspólnej".

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska