Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na Piaseczno padł blady strach. Od czwartku we wsi wybuchły już trzy pożary!

BARBARA ZYBAJŁO-NERKOWSKA
Marek Stępień szybko zauważył pożar w budynku gospodarczym. Gdyby nie to, ogień mógł się przenieść na dom. - Dwa pożary - jeden po drugim w jednej wiosce? To niemożliwe - mówi pan Marek.
Marek Stępień szybko zauważył pożar w budynku gospodarczym. Gdyby nie to, ogień mógł się przenieść na dom. - Dwa pożary - jeden po drugim w jednej wiosce? To niemożliwe - mówi pan Marek. Barbara Zybajło-Nerkowska
- Nie ma cudów, żeby ogień ze stodoły przeniósł się na drugą stronę ulicy - kiwa głową sołtys Piaseczna Kazimierz Rakowski. - Tyle lat we wsi nic się nie paliło. I nagle taka łuna?

Jeszcze dziś o godz. 7 strażacy dogaszali pożar, który wybuchł w niedzielę nieco po godz. o godz. 23. Paliła się stodoła o powierzchni blisko 900 m kwadratowych. - Na miejscu byłe dwadzieścia po jedenastej - mówi Henryk Sikora, zarządca w gospodarstwie rolnym, w którym doszło do pożaru. - Paliło się już wszystko.

Strażacy, poza gaszeniem stodoły, bronili budynku mieszkalnego oraz dwóch budynków inwentarskich. - To przygotowane dla bydła obory - dodaje Sikora. - Od ognia było takie ciepło, że w jednej z nich najbliżej stodoły popaliły się rynny.

W działaniach uczestniczyły dwa zastępy z komendy powiatowej oraz OSP Lutowo, Wałdowo, Płocicz i Sępólno. Stodoła spaliła się doszczętnie. Było w niej 200 ton słomy oraz bardzo drogie maszyny rolnicze: prasa do słomy, gniotownik do zboża i wózki paszowe. Straty oszacowano na ponad milion złotych.
W czasie pożaru stodoły mieszkańcy po drugiej stronie drogi zauważyli ogień w swoim budynku inwentarskim. - Jak zobaczyłem, że się pali, pobiegłem po strażaków - mówi Marek Stępień. - Na szczęście w nocy nie spałem, tak jak cała wioska, bo od pożaru biła łuna. U nas wyraźnie czuć było benzynę. Nawet strażacy ją wyczuli.

Przeczytaj także: Pożar kamienicy w Toruniu. Zginął ojciec z dwójką dzieci [zdjęcia]

Marek Stępień szybko zauważył pożar w budynku gospodarczym. Gdyby nie to, ogień mógł się przenieść na dom. - Dwa pożary - jeden po drugim w jednej wiosce? To niemożliwe - mówi pan Marek.
(fot. Barbara Zybajło-Nerkowska)

Nikt nie wierzy, że ogień mógł się przenieść do gospodarstwa leżącego na zakręcie w stronę Płocicza. Na szczęście drugi pożar bardzo łatwo udało się opanować. - Tym razem paliło wyposażenie wewnątrz budynku gospodarczego na niewielkiej powierzchni - mówi Robert Sieg, rzecznik prasowy sępoleńskich strażaków. - Udało szybko się ewakuować zagrożone rowery, skuter, motor oraz dwa samochody osobowe z przyległej wiaty.

W drugim przypadku straty oszacowano na 4 tys. zł. Mieszkańcy przypominają, że w czwartek we wsi paliły się opony. Opony płonęły też w lipcu i w sierpniu. Dlatego we wsi obawiają się podpalacza.
- W Płociczu kilka lat temu też się kiedyś tak paliło - przypomina sołtys. - A bo to wiadomo, co komu chodzi po głowie i kiedy odbije? Prawda jest taka, że teraz we wsi wszyscy się boją. Nie ma rady, trzeba się pilnować.

Dochodzenie w tej sprawie prowadzą sępoleńscy policjanci. W obu pożarach przypuszczalną przyczyną jest zaprószenie ognia przez nieznane osoby. - To była bardzo pracowita noc - dodaje Sieg. - W obu pożarach zaangażowanych było ponad 30 strażaków oraz 7 jednostek straży pożarnej.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska