MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kilogramy od kołyski. Nadwaga u dziecka to problem dorosłych

Hanka Sowińska [email protected]
Fast foody bardzo szybko tuczą, szczególnie dzieci.
Fast foody bardzo szybko tuczą, szczególnie dzieci. sxc.hu
Zuzia ma dopiero dziesięć lat i waży 61 kg. Dzięki specjalnej diecie schudła tego lata siedem kilogramów. To stało się wtedy, gdy była pod opieką mamy. Będąc z tatą, przybrała kilogram. Ojciec kupował fast foody, a Zuzia nie odmawiała.

Dziewczynka wie, że musi jeszcze schudnąć. Dlatego w ciągu roku szkolnego będzie chodzić na basen i zajęcia z rytmiki. Co będzie, gdy tata zaproponuje jej hamburgera?

Przeczytaj także: Dzieci jedzą za tłusto i za mało się ruszają

Mówią, że to już epidemia

Z prowadzonych w ostatnich latach badań wynika, że polskie dzieci tyją najszybciej w Unii Europejskiej. Dlatego wiedząc, jakie są skutki nadwagi i otyłości, trzeba poważnie zająć się nie tylko edukacją dzieci, ale także dorosłych.

Według najnowszego raportu UNICEF w Polsce, w ciągu ostatniej dekady, liczba dzieci z nadwagą uległa podwojeniu. Dodatkowe kilogramy stwierdzono aż u 17 proc. młodych Polaków w wieku 11, 13 i 15 lat.

Grube dzieci są najczęściej dziećmi grubych dorosłych.
- Otyłość stała się wielkim problemem. Dotyczy już co 6-7 osoby - mówił w marcu prof. Stanisław Dąbrowiecki, specjalista chirurgii i konsultant w szpitalu MSW w Bydgoszczy.
Lecznica poszukiwała właśnie chętnych do odchudzania się pod okiem fachowców. Z darmowego programu mogło skorzystać 50 osób. Po trzech miesiącach podliczono zgubioną wagę - okazało się, że kursanci odchudzili się o prawie ćwierć tony.
Pośród trójki liderów był Piotr Żabiński. Zrzucił 21 kg.
- Wstyd się przyznać, ale wtedy, gdy rozpoczynał się program, ważyłem 148 kg - ujawnił.
Pytany, skąd taka tusza, mówił: - Gdy się urodziłem, ważyłem tylko dwa kilogramy. Powoli nadrabiałem. Zawsze lubiłem jeść. Już w podstawówce miałem nadwagę. Ucząc się w technikum, przekroczyłem setkę. Nie lubiłem ćwiczyć na wuefie, więc trochę oszukiwałem. Męczyłem się, bo nie byłem sportowo rozwinięty, jak inne dzieci.

Małe, a już duże

Pulchne rączki, wałeczki na nóżkach, buzia jak pączek. Rodzina i znajomi rozpływają się w zachwytach na widok niemowlęcia. Słychać komentarze: - Jaki słodki bobasek! Nieco bardziej przytomni oceniają: - Kiedyś z tego wyrośnie.
I tak, i nie. Zaburzenia odżywiania u dziecka mogą wystąpić na każdym etapie życia. Dlatego niezwykle ważne jest kontrolowanie tego, co, kiedy i jak często ono zjada. Niestety, złe nawyki żywieniowe maluch zawdzięcza przede wszystkim rodzicom.
- Dziecko z nadwagą najczęściej wyrasta na otyłego dorosłego, dlatego należy wprowadzać zasady racjonalnego żywienia od najmłodszych lat - przypomina dr inż. Elżbieta Grzych-Tuleja, dietetyk z Centrum Leczenia Otyłości w Krakowie. - Od urodzenia, pierwszego kroku, po przedszkole czy szkołę należy przekazywać i utrwalać pozytywne wzorce żywieniowe. Otyłość bowiem stawia bariery - fizyczne, społeczne.

Samo się nie zagłodzi

Pani Hanka, matka dorosłego już syna, przechowuje w domowym archiwum jadłospis, napisany odręcznie przez dr. Edwarda Latosa, znakomitego bydgoskiego pediatrę, dziś już na emeryturze.
- Synek miał półtora roku. Poprosiłam dr. Latosa o wizytę, bo Jacek "złapał" infekcję. Przy okazji poskarżyłam się, że dziecko fatalnie je. Od doświadczonego pediatry usłyszałam: "Żadne dziecko samo nie zagłodzi się na śmierć". Zanim lekarz wyszedł, ułożył jadłospis, a na końcu napisał: - Nie zmuszać do jedzenia!!! Mądrzejsza o radę doskonałego pediatry powtarzam ją innym mamom - śmieje się pani Hanka.

Chce być przytulany

Lata obserwacji i doświadczenie pozwalają specjalistom od żywienia mówić: - Nie ma powodu, by nie ufać dziecku w kwestii karmienia. Jeśli będzie głodne, z pewnością da nam o tym znać. Niestety, rodzice pozostają głusi na takie argumenty. Kiedy tylko maluch płacze, marudzi czy jest niespokojny uważają, że jest głodny. Więc karmią. Tymczasem maluszek tylko chce pić.
Dr inż. Elżbieta Grzych-Tuleja: - Rodzice często mylnie interpretują sygnały, jakie daje niemowlę. Głód mylą z potrzebą bliskości czy zainteresowania. Maluch uczy się, że jedzenie tłumi inne potrzeby, jest lekarstwem na nudę, sposobem zwrócenia na siebie uwagi rodziców, a także umożliwia częstszy z nimi kontakt. Takie skojarzenie zwykle ukorzenia się w podświadomości dziecka i często prowadzi do zaburzeń żywienia w późniejszych latach.

W okresie, kiedy dieta dziecka jest systematycznie rozszerzana, rodzice również powinni szanować wybory maleństwa i nie karmić go na siłę, kiedy już się najadło i nie podawać produktów, których dziecko wyraźnie odmawia.

Tata lubi chipsy, ja też

Choć znakomita większość Polaków podstawowe posiłki zjada w domu, to badania pokazują, że przybywa osób korzystających ze "śmieciowego jedzenia". Tata prowadzący z przedszkola 5-latka, który kupuje dziecku i sobie "bułę z kotletem" nie jest rzadkością. Podobnie jak wspólne oglądanie telewizji z miską chipsów na kolanach.
Tymczasem dorośli zapominają, że w pierwszych latach życia dziecka są dla niego najsilniejszym autorytetem.
- Właśnie wtedy dzieci podpatrują, co jedzą rodzice i również chcą próbować tych samych produktów. Jest to dobra okazja, by nauczyć je, że posiłek jest okazją do spotkania się rodziny przy stole, porozmawiania, budowania więzi, a nie tylko jedzenia - przekonuje Grzych-Tuleja.
Jeśli dziecko wychowuje się w rodzinie, w której nikt z dorosłych nie chce przestrzegać zasad właściwego odżywiania, jest wielce prawdopodobne, że w przyszłości będzie postępować tak samo.
Inna sytuacja jest, gdy rodzice starają się karmić swoje dzieci właściwie, a te - wbrew ich zabiegom i oczekiwaniom - zajadają się tym, co niezdrowe.
- Trzeba być konsekwentnym, nie kupować niezdrowych przekąsek i samemu ich nie zjadać! Warto odbyć poważną rozmowę z amatorem chrupiących chipsów czy lizaków i wytłumaczyć, dlaczego nie warto ich jeść. Trzeba razem z dzieckiem poszukać zdrowej alternatywny dla słodko-chrupiących smakołyków - mówi Anna Kaczanowska, specjalista dietetyk z Bydgoszczy.

Sklepiki tylko ze zdrową żywnością

Nie brakuje opinii, że otyłość wśród młodych Polaków jest konsekwencją tego, co jedzą w szkole i co kupują z "kieszonkowego". Jest w tym wiele prawdy, bo dzieciaki, pozostając poza kontrolą dorosłych i sugerując się gustami rówieśników, często wybierają to, co może i smaczne, ale szkodliwe.
Na szczęście coś się zmienia na lepsze.
Przykładem Szkoła Podstawowa nr 38 w Bydgoszczy, w której konsekwentnie i z sukcesami realizowana jest idea Szkoły Zdrowego Stylu Życia.
Zaczęło się od likwidacji szkolnego sklepiku, bo mimo próśb dyrektora Grzegorza Nazaruka ajent nie chciał zmienić asortymentu na "bardziej zdrowy". Potem szkoła nawiązała współpracę z Wojewódzkim Szpitalem Dziecięcym, który w latach 2006-2011 realizował regionalny program zwalczania otyłości u dzieci i młodzieży (szerzej o sukcesach tej placówki pisaliśmy w czerwcu tego roku).
- Dużym problemem w "zdrowej" edukacji dzieci są ich rodzice, którzy często nie rozumieją i nie przyjmują idei takich działań w szkole - przyznaje dyr. Nazaruk.

Przeczytaj także: Dzieci, nie dajcie się wadze! Walczcie

Okazuje się jednak, że coraz częściej dzieci same zaczynają "edukować" rodziców. - Podczas spotkań z rodzicami niektórzy podchodzą do mnie i mówią, że córka nie pozwala kupować, podczas pobytu w hipermarkecie, chipsów czy napojów gazowanych - opowiada dyrektor.

Zamiast kopać piłkę, spotyka się "w sieci"

Nieregularne spożywania posiłków, ich słaba jakość oraz brak ruchu powodują, że nadwaga i otyłość wśród uczniów stają się coraz powszechniejsze.
- Młody człowiek spędza średnio sześć godzin siedząc w ławce szkolnej, kolejne sześć w domu przed komputerem - mówi krakowska dietetyk. - Nie zażywa ruchu, który pozwoliłby mu spalić przyjęty wraz z pożywieniem "ładunek energetyczny", ponieważ z kolegami spotyka się w "sieci". W szkole nie chce ćwiczyć, więc rodzice "załatwiają" zwolnienie lekarskie.
Najnowsze badanie dotyczące frekwencji na lekcjach wf. są przerażające. W szkołach podstawowych ze zwolnień z gimnastyki korzysta 17 proc. uczniów, w gimnazjach 24 proc., a w szkołach średnich aż 38 proc.

Walka na wielu frontach

Jak Polska długa i szeroka inicjowane są akcje i programy ("Mleko dla szkoły", "Zdrowe śniadanie", "Owoce w szkole"), które mają zmienić nawyki żywieniowe dzieci i młodzieży, a tym samym sprawić, by w kolejnych pokoleniach problem nadwagi i otyłości stał się marginalny.

W Kujawsko-Pomorskiem realizowany jest kolejny program "zapobiegania niedożywieniu, nadwadze i otyłości poprzez poprawę żywienia u dzieci klas 1-3 szkół podstawowych", przygotowany przez Urząd Marszałkowski.

- Z planowanych 1500 dzieci zbadaliśmy już tysiąc uczniów z klas pierwszych. Wyniki poznamy pod koniec roku - informuje prof. Maciej Świątkowski, koordynator programu, szef katedry i kliniki gastroenterologii, chorób naczyń i chorób wewnętrznych w "Bizielu".
W obszernej ankiecie znajdują się nie tylko podstawowe informacje o wadze i wzroście dziecka, ale m.in. informacje o tym, co je i jakie błędy żywieniowe popełniają rodzice.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska