Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jednak fajny zawód sobie wybrałam

(ast)
- W mojej pracy nie było dwóch takich samych dni. Może dlatego mimo 36 lat dziennikarstwo mi się mnie nie znudziło - mówi Urszula Guźlecka.
- W mojej pracy nie było dwóch takich samych dni. Może dlatego mimo 36 lat dziennikarstwo mi się mnie nie znudziło - mówi Urszula Guźlecka. Andrzej Muszyński
Jedna z bardziej rozpoznawalnych twarzy i głosów bydgoskiej telewizji. Na studiach myślała raczej o dziennikarstwie prasowym, ale przypadek sprawił, że od 36 lat jest "panią z okienka". Nie żałuje jednak swojego wyboru.

Rozmawiamy przed siedzibą bydgoskiej telewizji. Jest wrześniowe ciepłe przedpołudnie. Dookoła zieleń. Urszula Guźlecka lubi tu przychodzić ze swoją bokserką Nutką.
Jak na telewizję jest też zdumiewająco cicho. - Dziennikarze właśnie zbierają materiały, więc ruch zacznie się dopiero po południu - wyjaśnia Urszula Guźlecka.

1 września 1977 roku. Świeżo upieczona absolwentka polonistyki na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza zaczyna właśnie pracę w Rozgłośni Polskiego Radia i Telewizji. Jak to często bywa, zdecydował o tym przypadek.

Przeczytaj także: Ciekawy sezon i kryzys festiwalu

Wyprawa po dywan

Urszula Guźlecka pochodzi z Inowrocławia. Latem 1977 roku, przyjechała ze znajomą na zakupy. - Koleżanka chciała kupić dywan, więc postanowiłam jej towarzyszyć. Przechodziłyśmy obok obecnej siedziby Radia PiK, w której wtedy mieściła się Rozgłośnia Polskiego Radia i Telewizji. - Koleżanka mówi do mnie: wejdź i zapytaj, czy nie potrzebują dziennikarza - wspomina Guźlecka. - Okazało się że właśnie akurat potrzebują i tak zaczęłam pracę.

Już po 3 miesiącach dziennikarka musiała zdać egzamin na kartę mikrofonową, później na ekranową. - Nie od razu oczywiście usiadłam za mikrofonem. Zaczynałam od zbierania i przygotowywania informacji. Pamiętam, że jeździłam ze strasznie ciężkim jak dla kobiety magnetofonem Uher - opowiada Urszula Guźlecka.

Byłam na przykład urzeczona erudycją i niezwykłą skromnością Wojciecha Kilara. Niewiele osób pewnie wie, jak ciepłym człowiekiem jest Krzysztof Penderecki.

Na pierwszy materiał radiowy reporterkę wysłano do włocławskich Azotów. Natomiast pierwsza relacja telewizyjna dotyczyła festiwalu teatrzyków lalkowych w klubie Orion na Błoniu. - Od kilku lat mamy umowę z firmą, która wypożycza nam ubrania, jednak przez lata ubierałyśmy się z koleżankami same - wspomina. -Jednocześnie trochę żałuje, że teraz zamiast na informacje, bardziej zwraca się uwagę na to, jak dziennikarz wygląda.

Programy i relacje z wydarzeń kulturalnych stały się znakiem rozpoznawczym Urszuli Guźleckiej. - Nigdy nie interesowała mnie polityka, za to bardzo ciągnęło do kultury. I właśnie dlatego miałam szczęście rozmawiać z wieloma ciekawymi osobami, zarówno tymi bardzo znanymi, jak i takimi, które zna niewielu - dodaje. - Byłam na przykład urzeczona erudycją i niezwykłą skromnością Wojciecha Kilara. Niewiele osób pewnie wie, jak ciepłym człowiekiem jest Krzysztof Penderecki.

Wenezuelska telenowela

Kiedy Urszula Guźlecka zaczynała pracę, w Bydgoszczy nie było samodzielnego oddziału telewizji. - Wszystkie materiały wysyłaliśmy do Gdańska, co ciekawe... pociągiem - opowiada. - Kiedy wreszcie ruszyła telewizja w Bydgoszczy, zapanował wielki entuzjazm. Z czasem przekonaliśmy się, jak wielki wpływ mamy na życie ludzi - wspomina. - Kiedyś na przykład przez pomyłkę na antenie puszczono dwa razy ten sam odcinek wenezuelskiej telenoweli. Odbieraliśmy później telefony od zdenerwowanych widzów, że zrezygnowali z ważnych rzeczy, by obejrzeć nowy odcinek, a my im wycięliśmy taki numer - śmieje się Guźlecka.

Dziennikarka jest autorką wielu programów o regionie kujawsko-pomorskim, m.in. "Skarby prowincji". - Pokazuję w nim życie małych miasteczek, ludzi, którzy tam są i pracują - wyjaśnia.
Uważa, że sami niepotrzebnie wpędzamy się w kompleksy. - Jest u nas tyle ciekawych rzeczy, twórców, a często tego nie dostrzegamy, jak chociażby znany już na świecie Bydgoski Festiwal Operowy - przekonuje Guźlecka. Sama, choć otrzymywała propozycje pracy z Gdańska czy Warszawy, nigdy nie zdecydowała się wyjechać. - To tutaj zapuściłam korzenie, tutaj są moi bliscy i znajomi - mówi.

Zwierzęta - moja miłość

Druga, obok telewizji, miłość Urszuli Guźleckiej, to zwierzęta. - W moim domu psy i koty były od zawsze. Kocham zwierzęta. Najlepiej odpoczywam na spacerach z psem - przyznaje.

- W 2004 roku robiłam program o porzuconych w czasie wakacji zwierzętach i przepełnionych schroniskach - wspomina dziennikarka. - Pani z toruńskiego schroniska opowiedziała mi o bokserce, którą znaleziono na ulicy. Wiedziałam, że będzie moja. Kiedy tylko znalazła się w domu, zaczęła radośnie szczekać, co brzmiało jak rodzaj śpiewu. Otrzymała więc imię Nutka.

Guźlecka od lat działa w bydgoskich "Animalsach".
- Udało nam się wykupić konia z transportu śmierci, załatwić dom dla postrzelonego ze śrutu kota - mówi z radością. Uważa, że nasz stosunek do zwierząt zmienia się na lepsze. Coraz częściej zwracamy na przykład uwagę na psy zamknięte w samochodach.

Więcej wartościowych tekstów na www.pomorska.pl/premium

Podróż do Włoch

A o czym marzy Urszula Guźlecka? - Przede wszystkim nie chcę stracić zainteresowania światem - odpowiada. Poza tym może banalnie brzmi zdanie, że zdrowie jest najważniejsze, ale moim zdaniem tak właśnie jest. Moje zawodowe marzenie to film o prezydencie Leonie Barciszewskim, romskiej poetce Papuszy czy Janie Kasprowiczu. Teraz niestety problem polega na tym, że samemu trzeba starać się o pieniądze na realizację programu - mówi dziennikarka. - Myślę też o napisaniu książki, ale wciąż brakuje mi na to czasu.

Prywatne marzenie to podróż do Włoch. - Byłam tam dwa razy i bardzo mi się podobało, więc mam nadzieję, że uda mi się tam pojechać jeszcze raz - opowiada.


Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska