Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szła na zakupy, a wróciła z kotkami. Wyratowała kocie żywoty z worka

Katarzyna Piojda [email protected] tel. 52 32 63 155
Mela i jej kotki: Batman i Zorro. Dziewczynka nie ma problemu z ich odróżnieniem.
Mela i jej kotki: Batman i Zorro. Dziewczynka nie ma problemu z ich odróżnieniem. Andrzej Muszyński
- Mijałam śmietnik, gdy usłyszałam miauczenie - opowiada Melania Magrowska.

Nie ma wątpliwości. Ktoś wyrzucił te dwa koty na śmietnik. Liczył, że małe futrzaki w zamkniętym worku foliowym szybko się uduszą.

Kto by pomyślał, że to właśnie ostatni dzień przed rozpoczęciem roku szkolnego przyniesie najwięcej emocji... Wszystko musiało wydarzyć się kilka minut przed tym, jak Melania przechodziła obok śmietnika.
Szła wtedy do sklepu po drobne zakupy. - To było niecały tydzień temu, w niedzielny wieczór - wspomina 13-letnia Melania Magrowska. - Szłam od tyłu Carrefoura przy Skarżyńskiego w Fordonie. Nagle usłyszałam przeraźliwe miauczenie.

Dziewczyna zauważyła na stercie śmieci ruszający się worek. Nie bała się, chociaż była sama. No, może w oddali szedł ktoś, kto przed chwilą coś wyrzucił do śmieci. Mela podeszła. Pewnie też z ciekawości.
- W szczelnie zamkniętej reklamówce znajdowały się dwa przerażone kotki - dodaje dziewczynka.

Dwie pary oczu

Najpierw nastolatka zobaczyła dwie pary oczu. Potem resztę. Wzięła je na ręce. Oba od razu, bo takie maleńkie były. Mela po zakupy już nie poszła. Zadzwoniła do paru osób, w tym do koleżanki, która też ma koty i specjalną torbę do ich transportu. I tak czarne jak smoła koty, trafiły do domu 13-latki.
Rodzice nie byli źli, że córka tak długo wieczorem była poza domem. Wiedzieli, że dziewczynka głupstw by nie robiła. Ale wyjaśnień oczekiwali. Rodzice - tak samo, jak Mela - błyskawicznie zostali oczarowani maluszkami. Wtedy oba były jeszcze przestraszone.

Mali koci bracia dostali drugą szansę na życie. Oprócz legowiska i karmy, otrzymali też od razu imiona. Batman i Zorro. Maluchy są bardzo podobne jeden do drugiego. To nic: ich tymczasowi właściciele potrafią je odróżnić. Parę dni po ich odratowaniu kociaki zachowują się, jakby tutaj się urodziły. Brykają po pokoju, skaczą, miauczą (ale już nie przeraźliwie, tylko z radości) i się prawie cały dzień bawią. Gonią jeden drugiego. Batman i Zorro lubią nawzajem się zaczepiać. Chciałyby psocić się psu, ale Mela i inni domownicy nie pozwalają na takie kontakty. Koty lubią też, jak ktoś je drapie za uszami. - Mruczą wtedy, jak małe traktorki - przyznają opiekunowie.

Futrzani bracia dużo jedzą. Niektórzy uczniowie i nauczyciele z Zespołu Szkół nr 20 przy ul. Sielskiej w Starym Fordonie pomagają Meli przy kotkach. Załatwili bezpłatne badania kotów. Okazało się, że są zdrowe, jak ryba. Znajomi z klasy i nauczyciele Melanii kupują też karmę.
- Bo takie to maluchy, a apetyty mają wielkie - śmieje się Anna Ptaszyńska, wuefistka w ZS 20. - Nie wiem, gdzie one to mieszczą. Mija piąty dzień, a Batman i Zorro już wyglądają na tęższych. Są też bardziej śmiali. I w oczach nie widać strachu.

Trening czyni mistrza

13-latka nie tylko jest wielką miłośniczką (i jak by nie było: ratowniczką) futrzaków na czterech łapach.
Mela właśnie zaczęła naukę w pierwszej klasie gimnazjum we wspomnianym zespole szkół. Placówka sportem stoi a klasa Melanii ma profil lekkoatletyczny. Wcześniej, w tutejszej podstawówce, też trenowała. Biega na 60 i 100 metrów. Skacze w dal. Gra - w zespole z innymi dziewczętami - w unihokeja. I osiąga sukcesy. Na miejscu i na wyjazdach.
- Ostatnio w zawodach unihokeja zajęłyśmy pierwsze miejsce w Fordonie, drugie w Bydgoszczy, a siódme w województwie kujawsko-pomorskim - cieszy się dziewczyna.
Już jej sportowa ekipa przygotowuje się do następnych zawodów.
- Nie tylko z wychowania fizycznego dostaje dobre oceny. Ambitna, przebojowa dziewczynka - tak ją ocenia wuefistka.

Melania jest teraz znana w szkole nie tylko ze sportowych dokonań. Dała się poznać jako "kocia mama", w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Koty na razie mogą przebywać w domu rodziny Meli, w mieszkaniu w kamienicy przy ulicy Fordońskiej. To jednak rozwiązanie jedynie na krótszą metę.
- Mamy psa i już widać, że on żyłby z kotkami typowo, jak pies z kotem - dodaje dziewczyna. - Izolujemy psa od kociąt, ale ciągle tak nie możemy.
- Szukamy kogoś, kto przygarnie kotki. Jedna osoba nie musi wziąć obydwu - zaznacza Marta Magrowska, mama Meli.
Dodaje: - Ważne, żeby byli to ludzie odpowiedzialni, prawdziwi miłośnicy zwierząt. Już jedno nieszczęście kotki przeżyły. Oby innego im nikt nie zafundował.

Kto chce adoptować kociaka albo obu kocich braci, może śmiało dzwonić pod nasz redakcyjny numer 52 32 63 155. Sygnały przekażemy rodzinie z Fordonu.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska