Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dominik Antonowicz: Polskie problemy to grupy przestępcze na trybunach, a nie kibice odpalający race

Rozmawiał Joachim Przybył
Kibole to bardzo zróżnicowana zbiorowość, która ma wiele twarzy.
Kibole to bardzo zróżnicowana zbiorowość, która ma wiele twarzy. Paweł Skraba
- Problemem polskich stadionów są grupy przestępcze na trybunach, a nie kibice odpalający race - mówi Dominik Antonowicz.
Dominik Antonowicz
Dominik Antonowicz

Dominik Antonowicz

Rozmowa z Dominikiem Antonowiczem, socjologiem UMK, znawcą środowisk kibicowskich

- Czy mamy problem ze środowiskiem kiboli, czy to raczej kwestia eksponowanie przypadkowych wydarzeń w mediach?
- Na pewno zdarzenia, o których ostatnio było głośno w mediach, miały miejsce, ale trzeba mieć świadomość ich skali. Na plaży pobiło się kilkudziesięciu mężczyzn. Fakt, że byli ubrani w koszulki klubu piłkarskiego uczynił z bójki wydarzenie krajowe, a nawet międzynarodowe. Zle się stało, że konflikt między plażującymi kibicami i marynarzami przerodził się w awanturę, ale wybuchła panika medialna zupełnie nieproporcjonalna do skali tego zdarzenia.

- Popularności tej grupie nie przysparza radykalizm: zmuszanie do kibicowanie według własnych wzorców, odmawianie mniej zaangażowanym grupom prawa do określania siebie mianem kibiców.
- Stadion piłkarski posiada własną topografię i miejsca, w których tradycyjnie zasiadają różne grupy kibiców. Na tych obiektach jest sektor za bramką, gdzie z reguły zasiada grupa kibiców najbardziej zaangażowanych. Miejsce na tym sektorze zajmują osoby, które na stadion przychodzą dopingować, a nie oglądać mecz. W takim miejscu muszą obowiązywać specyficzne, czasami mniej formalne zasady. Tak jest na całym świecie. Podobnie jak to, że grupy najbardziej zaangażowane domagają się od tych mniej zaangażowanych większej aktywności, a w skrajnych przypadkach ich całkowitą bierność traktują jak dezercję. Ten spór jest w gruncie rzeczy nieunikniony, ale też nie musi być destrukcyjny.
- W Warszawie kibole Legii pofatygowali się na mecz IV- ligowy, aby zelżyć i upokorzyć lokalnego rywala. To nie było wspieranie swojej drużyny, tylko akcja wojenna przeciwko nieprzyjacielowi.
- W przypadku Polonii Warszawa, której mecz został brutalnie przerwany przez bandytów w szalikach warszawskiej Legii, to znacznie bardziej istotna kwestia niż awantura na plaży w Trójmieście. Dla badaczy jest to efekt spychania zjawiska przestępczości okołostadionowej sprzed telewizyjnych kamer. Naiwnie uznano, że jak ustawa o imprezach masowych wprowadzi drakońskie przepisy regulujące każdy niemal element obecności na stadionie, to zniknie problem chuligaństwa. Tymczasem on się przeniósł tam, gdzie nie ma setek ochroniarzy, kamer i nowoczesnej stadionowej infrastruktury, pozwalającej inwigilować uczestników sportowych widowisk. Zobaczmy teraz na reakcje Władz: Mazowiecki Związek Piłki Nożnej rozważa nałożenie na kibiców Czarnych Koszul zakazu wyjazdowego. To mniej więcej tak, jakby nałożyć na ofiarę areszt domowy, żeby nikt jej więcej nie prześladował.

- Skoro kiboli nie da się wyeliminować, to jak społeczeństwo i państwo powinno współistnieć z tymi grupami?
- Stadion bez kibiców głośno dopingujących jest martwy, zupełnie brak w nim żywiołowej atmosfery. Zarówno w Niemczech, Włoszech czy Holandii sektory dopingujące są bardzo aktywne. Przez długi czas Anglicy myśleli, że ich eliminacja to będzie idealne rozwiązanie i pozwoli przepędzić najbardziej zaangażowanych kibiców ze stadionu. Powoli i tam zaczynają dostrzegać problem stadionowej ciszy, która akurat w piłce jest wyjątkowo irytująca. Manchester United zatrudnił inżyniera do spraw dopingu, czyli osobę odpowiedzialną za budowanie atmosfery na stadionie, na którym panowała niemal teatralna cisza. Ten przykład pokazuje, jak ważna choć trudna jest relacja między klubem piłkarskim a jego najwierniejszymi kibicami.
- Kolejnym stereotypem są wpływy organizacji przestępczych w środowisku kiboli. To poważny problem?
- Tak, bo świat przestępczy niebezpiecznie zbliżył się do trybun, które polskie władze wykluczyły ze społeczeństwa Kibice, zwłaszcza ci najbardziej zaangażowani, wytwarzają ogrommy kapitał społeczny. Ten kapitał jest cennym aktywem, który może być wykorzystany w różnych celach, na przykład charytatywnych, samopomocy, ale również celach przestępczych. Tymczasem kapitał społeczny sam w sobie jest dobrem niezwykle wartościowym i w polskim społeczeństwie niezwykle rzadkim.

- W Bydgoszczy szalikowcy zajmują najlepsze miejsce na trybunach i nikt nawet nie śmie ich ruszyć. Czy polskie kluby stały się ich zakładnikami?
- Przypadek bydgoski jest ciekawy. Przez lata, gdy klub pałętał się w niskich ligach, na mecze chodziła garstka ludzi, kibice zajmowali swój sektor i tam prowadzili doping, który bywa naprawdę wspaniały. Wówczas nikomu nie przeszkadzało, gdzie siedzą kibole, bo Zawisza przez kilkanaście lat grał słabo, a zainteresowanie piłką było nikłe. To dzięki nim bydgoska piłka nie spadła na samo dno. Teraz, gdy Zawisza awansował do Ekstraklasy i sukces przyciągnął kilka tysięcy kibiców, to zaczęto domagać się ich usunięcia. Fakt, że zwykle kibice dopingujący mają swój sektor za bramką, ale bydgoski stadion to obiekt lekkoatletyczny z dość specyficznym ułożeniem trybun i trudno jest sektor dopingujący umieścić w innym miejscu.

Cały wywiad tylko na www.pomorska.pl/premium. Czytaj: Z kibolem da się żyć

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska