Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zbigniew Boniek: Starałem się wspierać Radka Osucha, który w pewnym momencie stracił wiarę w przedsięwzięcie

Rozmawiał TOMASZ MALINOWSKI [email protected]
Zbigniew Boniek urodził się 3 marca 1956 roku. Był piłkarzem Zawiszy od 1968 roku. W pierwszym zespole seniorów występował w latach 1973-1975. Rozegrał 41 meczów, w których zdobył 14 bramek.
Zbigniew Boniek urodził się 3 marca 1956 roku. Był piłkarzem Zawiszy od 1968 roku. W pierwszym zespole seniorów występował w latach 1973-1975. Rozegrał 41 meczów, w których zdobył 14 bramek. archiwum
Piłki uczył się na boiskach Zawiszy. Z juniorów szybko awansował do zespołu seniorów. Wciąż jest ikoną bydgoskiego futbolu. Z "Zetką" nie awansował nigdy do ekstraklasy. Ale mocno kibicował drużynie. Kto? Zbigniew Boniek, prezes PZPN.

- Porywam pana!
- Dokąd? W czasie i przestrzeni...

- To też. Ale bardziej chciałbym pana porwać w podróż sentymentalną.
- Trzeba będzie się wzruszać?

- Potrafi pan się wzruszyć?
- Bardzo często.

- A mogę prosić o parę przykładów?
- I na filmie, i w wielu najróżniejszych sytuacjach życiowych. Jestem człowiekiem, który potrafi płakać.

- A kiedy ostatni raz pan zapłakał?
- Miałem mokre oczy, kiedy Zawisza zapewnił sobie awans do ekstraklasy. To przecież dla mnie bardzo ważny klub. W nim stawiałem pierwsze kroki, wychowałem się na piłkarza. Dojrzewałem - jako człowiek i sportowiec.

- O tym, że piłka była i jest treścią życia słyszeliśmy wielokrotnie. Mniej, dlaczego wybrał pan właśnie Zawiszę?
- Nie kryje się za tym żadna tajemnica. Ojciec występował w pierwszoligowej Polonii, ale ja chciałem grać w największym klubie w Bydgoszczy. No i zdecydował inny szczegół - wychowałem się i mieszkałem na Osiedlu Leśnym, skąd było najbliżej na stadion Zawiszy.

- Mija właśnie 45 lat, kiedy dwunastoletni chłopiec, mały i drobny, z rudą czupryną, i charakterem, zaczął trenować w Zawiszy.
- I miał to szczęście, że trafił do grupy pana Konrada Kamińskiego. Zawdzięczam mu najwięcej, bo właśnie on nauczył mnie gry w piłkę. Gdy wszedłem w okres pełnego dojrzewania fizycznego spostrzegłem, że piłka sprawia mi ogromną przyjemność. Widziałem, że jestem coraz lepszy, że potrafię więcej. Zdecydowałem wtedy, że moją przygodą życia będzie futbol. Z kolejnym rokiem treningów moje marzenia przebierały coraz bardziej realne kształty
- I wówczas pomógł panu inny szkoleniowiec...
- Skończyłem wiek juniora i przestałem ćwiczyć pod okiem pana Konrada. Drużynę seniorów objął Ignacy Ordon, oddelegowany z Legii. W któryś piątek wieczorem słyszę pukanie do drzwi. Przyszedł nieżyjący już Heniek Miłoszewicz i powiedział, że w niedzielę mam się stawić na mecz. Własnym uszom nie wierzyłem. Ale zagrałem... Wprawdzie tylko w pierwszej połowie, lecz wystąpiłem w najsilniejszej drużynie klubu. W następnym spotkaniu grałem już przez 90 minut i od tej pory nie opuściłem już żadnego spotkania.

- W pierwszej drużynie nie nagrał się pan specjalnie?
- To prawda, byłem tak krótko, że nie zdążyłem zżyć się z zawodnikami, którzy nadawali ton grupie. Było tam kilku doświadczonych piłkarzy: Czerwiński, Fiodorow, Harmata, Starzyński, Stefaniak, Zgoda. I oni właśnie dawali pierwsze lekcje nieopierzonemu szesnastolatkowi. Odnosiłem się do nich z szacunkiem, słuchałem na każdym kroku i pewnie stąd wykształciłem w sobie ów piłkarski charakter. Nie mogłem się tłumaczyć, że jestem młody i niedoświadczony. Wszystkich obowiązywały równe prawa i obowiązki. Schodzisz z boiska, znaczy masz urwaną nogę. W takiej szkole się wychowywałem i za to właśnie byłem wdzięczny starszyźnie Zawiszy. Mieliśmy naprawdę fajną pakę, choć jedynie w drugiej lidze.

- Nuty nostalgi nie wywołuje w panu fakt, że nie zdążył z Zawiszą awansować do pierwszej ligi?
- Latem 1975 roku miałem poważny zatarg z bardzo zasłużonym dla polskiego sportu działaczem i szkoleniowcem. Ale nie chciałbym wracać do tamtej historii. Dalsza gra w Zawiszy stała się dla mnie jednak wykluczona. Nie wyobrażałem sobie reprezentowania klubu, którego szefowie nie mają do mnie zaufania.

- Przyzna pan, że sezon 2012 -13 okazał się dla niego szczęśliwy. Zbigniew Boniek, wychowanek Zawiszy, został prezesem PZPN, a jego klub awansował po kilkunastu latach do ekstraklasy.
- Proszę tylko nie doszukiwać się w tych dwóch faktach jakiegoś drugiego dna. Zwyciężyłem w demokratycznych wyborach, a Zawisza w sportowej walce. Bez żadnej protekcji. Za to bardzo kibicowałem drużynie. Czyniłem to jednak po cichu, bo mam taką mentalność, że nie chciałem tego okazywać na zewnątrz. Polski futbol jest wyczulony na takie i podobne im gesty.

- O awans drżeliśmy aż do finału ligi.
- Rzeczywiście, sam wiem ile emocji i nerwów to kosztowało. Dlatego starałem się wspierać Radka Osucha, który w pewnym momencie stracił wiarę w przedsięwzięcie.

- To prawda, Radosław Osuch już w pierwszym wywiadzie udzielonym po awansie podkreślał, że pan jako jedyny dobrze mu życzył.
- W żadnym wypadku nie przeceniam swojego udziału. Gdy bydgoska drużyna miała osiem punktów straty do czołówki, Radek przestał wierzyć. Na szczęście, tylko na moment. Dzwoniłem do niego wówczas często, podtrzymywałem na duchu, analizowaliśmy na gorąco sytuację. Twardy z niego chłop, bo się nie załamał. Zmienił trenera i wszystko zagrało jak należy.

- Jakie szanse daje pan Zawiszy w pierwszym sezonie gry w ekstraklasie?
- Takie same, jak każdemu z 15 pozostałych uczestników rywalizacji. Na pewno nie będzie mu łatwo, bo w tym sezonie będą to szczególnie wymagające rozgrywki. Zespoły czeka zabójcza, jak na nasze realia, dawka 37 spotkań. W nowej ligowej rzeczywistości trzeba się szybko odnaleźć i przystosować. I dysponować szeroką oraz wyrównaną kadrą. Dlatego z całego serca życzę Zawiszy powodzenia.

- Wybiera się pan na inauguracyjny mecz z Jagiellonią?
- Tak, planuję wizytę w Bydgoszczy. Przyjadę jednak, by w ciszy i spokoju, obejrzeć mecz, a nie kibicować Zawiszy. Prezesowi związku sportowego nie wypada inaczej.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska