Rodzice z Trzemeszna chcą odwołać burmistrza i zarząd powiatu

Prawdziwą burzę wywołała decyzja Krzysztofa Derezińskiego, aby zgodzić się na pozostawienie gimnazjum w powiatowym budynku przy Placu Kosmowskiego. Włodarz przyznał tym samym, że nie ma szans, aby do września gmina przejęła szkoły ponadgimnazjalne w mieście i znalazła siedzibę dla gimnazjum, które od nowego roku samorząd musi prowadzić.

Walki z władzami powiatu nie zamierzają przerwać rodzice uczniów Zespołu Szkól Gimnazjum i Liceum. Zamierzają doprowadzić do referendum w sprawie odwołania zarządu powiatu, teraz mową także o odwołaniu burmistrza.

Przeczytaj także: Co ze szkołą w Trzemesznie? Nadal nie wiemy

Przypomnijmy, że już w czerwcu burmistrz zapowiadał, że być może dojdzie do porozumienia ze starostwem i gimnazjum będzie miało siedzibę przy Placu Kosmowskiego 5.

Od półtora roku trwają przepychanki samorządu gminnego i powiatowego. Powiat nie rezygnuje z planów łączenia szkół ponadgimnazjalnych i prowadzenia ich w jednym budynku. Nie zamierza też przekazać liceum i szkoły zawodowej gminie. Jednocześnie nie zamierza prowadzić gimnazjum. Dla władz gminy priorytetem było przejęcie Zespołu Szkół Gimnazjum i Liceum oraz Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych. Liczono jednak, że starostwo będzie współfinansowało ich prowadzenie. Spór doprowadził do patowej sytuacji. I na dwa miesiące przed wejściem w życie reformy oświaty rodzice i uczniowie nie wiedzieli, jak będą funkcjonowały szkoły od 1 września.

Rodzice, m.in. Jarosław Jatczak, przewodniczący rady rodziców i pełnomocnik burmistrza do spraw oświaty, pikietowali przed starostwem, zainicjowali też akcję zbierania podpisów pod wnioskiem o referendum w sprawie odwołania władz powiatu. W tym samym czasie burmistrz postanowił doprowadzić do porozumienia z powiatem oraz cofnął pełnomocnictwo Jarosławowi Jatczakowi i zrezygnował z pomocy swoich wcześniejszych doradców.

- Szereg podjętych działań nie przyniosło rezultatu. Władze powiatu gnieźnieńskiego nie wyraziły woli przekazania szkół ponadgimnazjalnych. Nie wyraziły też zgody na przekazanie budynków szkolnych, ani na dopłatę do prowadzenia szkół. Wytworzyło to impas w rozmowach i doprowadziło do sytuacji patowej - wyjaśnia burmistrz Dereziński.

Włodarz przyznał, że nie jest w stanie realizować uchwał rady powiatu, zobowiązujących go m.in. do przejęcia liceum i szkoły zawodowej.

- Sprawa wzbudza emocje i w ostatnim czasie konflikt mocno się zaognił - przyznaje. - Będąc odpowiedzialny za zadania własne gminy, a takim jest prowadzenie gimnazjum, cofnąłem pełnomocnictwo mecenasowi Jatczakowi i rozwiązałem zespół do spraw oświaty. Grono osób biorących udział w rozmowach z władzami starostwa ograniczyłem do moich najbliższych, najbardziej zaufanych współpracowników.

Na poniedziałkowej, nadzwyczajnej sesji burmistrz przedstawił swoje stanowisko radnym. I musiał wysłuchać krytyki ze strony obrońców szkół.

Sprawę, już bez emocji komentuje przewodniczący rady, Wiesław Pokorski. Mówi, że to dobrze iż burmistrz podjął decyzję w sprawie przyszłości gimnazjum. Jak podkreśla zbyt długo uczniowie, rodzice i nauczyciele byli utrzymywani w niepewności. Przewodniczący podkreśla jednak, że nie pochwala faktu iż burmistrz sam podjął decyzję nie informując swoich dawnych pełnomocników i osób zaangażowanych w obronę szkół.

- Dobrze, że burmistrz podjął działania. Ale pamiętajmy, że porozumienia z powiatem (w sprawie użyczenia gimnazjum budynku przy Pl. Kosmowskiego 5 - przyp. red) wciąż nie mamy. Jest problem z pracownikami, niektórych nie ma w arkuszu organizacyjnym szkoły, nie wiadomo co z nimi będzie, czy część obsługi administracyjnej będzie zbędna? - dodaje Wiesław Pokorski.