Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ania bije seksrekord

Marta Zalewska, Paweł Skraba
- Jestem nimfomanką i wcale się tego nie wstydzę! - przekonuje Ania. - Każdy z nas uwielbia seks, ale ludzie wstydzą się o tym mówić. Dla mnie to jak zjedzenie kolacji codziennie.
- Jestem nimfomanką i wcale się tego nie wstydzę! - przekonuje Ania. - Każdy z nas uwielbia seks, ale ludzie wstydzą się o tym mówić. Dla mnie to jak zjedzenie kolacji codziennie. Paweł Skraba
100 tysięcy facetów w dwie dekady - taki cel postawiła sobie Ania Lisewska. Bicie seksualnego rekordu rozpoczęła w Bydgoszczy.

Jak sama mówi, ma wiele szalonych pomysłów, a to po prostu jeden z nich. W dodatku nie najbardziej szalony. O innych jednak nie chce mówić. Ania w ogóle mówi niewiele. Chociaż zapewnia, że nie wstydzi się tego, co robi.

Głęboki dekolt, ciemne włosy, twarz skryta pod grubą warstwą makijażu - od razu rozpoznaję dziewczynę ze zdjęcia, które przysłała mailem. Zrobiło się o niej głośno, gdy cztery tygodnie temu po raz pierwszy przyjechała do Bydgoszczy z zamiarem bicia seksualnego rekordu świata. Ania Lisewska z Krakowa postawiła sobie za cel zaliczenie 100 tysięcy facetów. Spośród wielu miast na mapie Polski wybrała właśnie Bydgoszcz. Dlaczego? - Od samego początku najwięcej zgłoszeń dostawałam właśnie z stąd - wyjaśnia.
O seksualnym rekordzie myślała od dawna. - Kocham seks i chciał zrobić coś szalonego - deklaruje odważnie. Ma 21 lat i studiuje psychologię w Warszawie. Jej codzienne życie nie różni się od życia rówieśników z roku. Poza tym, że w tygodniu sypia z ponad pięćdziesięcioma facetami.

Ania bicie rekordu zaczęła ponad miesiąc temu. Licznik na jej blogu z każdym dniem tyka coraz szybciej. Na początku szacowała, że zaliczenie 100 tysięcy facetów zajmie jej 20 lat. Jednak przy tak dużym zainteresowaniu, na pewno zrobi to szybciej. - Plan był taki, że biciem rekordu będę zajmowała się tylko w weekendy. Ale pod wpływem liczby zgłoszeń musiałam to zmodyfikować - śmieje się Ania.
Za każdym razem wszystko odbywa się według schematu. Ania przyjeżdża do miasta, melduje się w hotelu i czeka. O wyznaczonej godzinie przychodzi umówiony wcześniej mężczyzna (wyraźnie zaznacza, by nie nazywać ich klientami). - Faceci zgłaszają się za pomocą formularza na blogu, później do nich oddzwaniam - wyjaśnia. Podczas takiej rozmowy ustalają szczegóły: czas i miejsce spotkania, ale także to, jak Ania ma być ubrana (do wyboru seksowna bielizna, pończochy, również przebrania, ale niezbyt wymyślne).

Nie ma żadnej selekcji. - Kontaktuję się z każdym, nie muszą przysyłać zdjęć - zaznacza Ania. Dla każdego faceta ma zarezerwowane pół godziny. - Chociaż wielu by chciało, nie mogę tego przeciągać, bo po nich czekają następni - tłumaczy. Czas zaczyna biec, gdy facet wejdzie do pokoju. Szybki prysznic i mogą uprawiać seks. Jak tylko chcą.

Ania jest kochanką idealną, spełnia wszystkie ich fantazje. Może dlatego przychodzą do niej głównie żonaci faceci. Młodzi. A jacy z nich kochankowie? - Nie oceniam ich kompetencji łóżkowych, ale zauważyłam, że wszyscy strasznie szybko dochodzą - stwierdza. Czasem zostaje trochę czasu na rozmowę. Wtedy najczęściej pytają ją: "Dlaczego? Skąd taki pomysł?". A ona wszystkim odpowiada to samo: po prostu kocham seks. Jest jeszcze jedno pytanie, które pada bardzo często: - Jak ich długość prezentuje się na tle innych. To ich w zasadzie najbardziej interesuje - opowiada Ania.
- W Warszawie często trafiam na obcokrajowców. Zapraszają mnie do swojego kraju. Najlepiej zapamiętałam Włocha, który był bardzo słodki, mówił trochę po polsku i ciągle powtarzał, że mam piękne oczy - Ania, gdy to mówi, lekko się rumieni i spogląda w dół. Tak samo reaguje, gdy sama z siebie zaczyna opowiadać o mężczyźnie z najdłuższym penisem: - Oj miałam raz takiego atletę. Umięśniony, przystojny z takim "sprzętem", że jak go zobaczyłam to aż mnie zatkało.

Ania spotyka się z nami w miejscu publicznym. Dopiero w trakcie rozmowy wyznaje, że boi się zboczeńców i nie miała pewności, czy idzie na spotkanie z dziennikarzami. Dlatego cały czas ma w torebce gaz pieprzowy. - Kiedyś zapomniałam zastrzec numer, z którego dzwoniłam do faceta. Później nie chciał mi dać spokoju, ciągle do mnie wydzwaniał i wyznawał miłość - opowiada. - Teraz co tydzień zmienia numer, żeby uniknąć takich sytuacji. To kolejny środek ostrożności.
- Faceci często chcą utrzymywać z Tobą kontakt po wszystkim? - pytam.
- Zdarza się, ale ja się na to nie zgadzam. Poza tym, i tak nie mam na to czasu. Telefon też muszę wyłączać, jak jestem z facetem, bo nie przestaje dzwonić - śmieje się.

- Z dnia na dzień mój blog ma coraz więcej odsłon, a ja nie nadążam z odpowiadaniem na zgłoszenia - dumnie mówi Ania i zapowiada wizyty w kolejnych miastach. Teraz stawia na Poznań. Choć pochodzi z Krakowa, południa Polski na razie unika. - Rodzina nie wie, że biję rekord. Jeśli zapytają, nie zaprzeczę, ale sama nie zamierzam im powiedzieć - wyznaje. - Rodzice na szczęście są mało "internetowi", ale mój młodszy brat trafił ostatnio na moją stronę, jednak szybko mu ją wyłączyłam - dodaje.

Gorzej jest z chłopakiem Ani. - Byliśmy razem, kiedy wpadłam na pomysł bicia rekordu. Musiał zaakceptować moją decyzję, chociaż mu się to nie podoba. Poza tym, nie może za dużo narzekać, bo ja mogę teraz przebierać w facetach - śmieje się 21-latka. - Teraz po prostu o tym nie rozmawiamy - wyjaśnia.
Ania przyznaje, że zależy jej na rozgłosie. - Kręci mnie to, że udzielam coraz więcej wywiadów dla polskich i zagranicznych mediów, że dostaję propozycje reklamowe od firm, że wszystko zaczyna się zmieniać.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska