Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozgrzeszanie ich matek i ojców?

rozmawiał jacek deptuła
Adam Krzemiński
Adam Krzemiński Uniwersytet Viadrina
Rozmowa z publicystą "Polityki", Adamem Krzemińskim, znawcą spraw niemieckich

- TVP wyświetla właśnie głośny niemiecki film "Nasze matki, nasi ojcowie", okrzyknięty u nas jako antypolski. To była dobra decyzja TVP?
- Oczywiście! Dzięki temu możemy zobaczyć masę stereotypów, jakimi posługują się Niemcy w rozliczaniu z własną historią. Poznajemy też schematy, za sprawą których nasi sąsiedzi chcą rozmyć swoje wojenne winy i współodpowiedzialnością próbują obarczyć też innych. Irytujące jest i to, że film powiela po raz kolejny stereotypy polskiego antysemityzmu. Tak zresztą dzieje się w Niemczech od początku lat 60.

- Pierwszy odcinek nie dotyka bezpośrednio polskich spraw. Ale w dwóch pozostałych pokazano Armię Krajową jako antysemicką bandę...
- Bardzo ostro krytykowałem w niemieckich mediach sposób pokazania AK - z takim zafałszowaniem nie można się zgodzić. Ale należy zacząć od tego, że film od strony faktograficznej zrobiony jest wyjątkowo niechlujnie. Paradoks polega na tym, że ów polski epizod zrobiony jest na łapu-capu. Pierwotnie Wiktor, niemiecki Żyd, miał uciec do Francji i powrócić jako amerykański żołnierz. Scenariusz zmieniano po wariacku, bo... epizody w USA były za drogie dla niemieckich filmowców. Akcję umieszczono więc w Polsce, a scenarzyści posłużyli się prymitywnymi stereotypami. Stąd w naprędce sklecony ten polski, a raczej antypolski wątek.

Czytaj: TVP wyemitowała kontrowersyjny film o wojnie - Nasze matki, nasi ojcowie [wideo]

- W filmie Niemcy wprawdzie zabijają, ale w gruncie rzeczy są dobrymi, wrażliwymi ludźmi. Jak ich potomkowie przyjęli tę rzewną i w dużej mierze kłamliwą wersję?
- Zaobserwowałem dwa nurty. Pierwszy jest taki, że nareszcie dokonuje się niemiecka rodzinna psychodrama, prowokująca do pytań, jak zachowywały się "nasze matki, nasi ojcowie" podczas wojny. Drugi nurt, uważany tam za odważny, to pokazanie procesu "wkręcania się" Niemców w niebywałe zbrodnie wojenne. Pokazano też rolę rzekomo rycerskiego Wehrmachtu i to należy docenić.

- Nie odnosi pan wrażenia, że od kilkunastu lat niemiecka polityka historyczna stara się zrobić z wojennego pokolenia nawet ofiary?
- Nie, jest siedemdziesiąt lat po wojnie i patrzy się na nią zupełnie inaczej - w sposób mniej ideologiczny, a bardziej prywatny. To, co doceniam w filmie, to właśnie ten osobisty przekaz - tacy byli wasi rodzice i dziadkowie. Uczestniczyli w wojnie, z której niemal żaden Niemiec nie wyszedł moralnie czysty. My też nie patrzymy dziś na II wojnę tak, jak w latach 50. czy 60. Jednak autorzy filmu zmarnowali okazję do prawdziwego ukazania części polskiej historii.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska