Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W samo południe: Polityk znaczy "daleko od obywatela"

Maciej Czerniak, [email protected], te;. 52 326 31 41
Maciej Czerniak, autor komentarza.
Maciej Czerniak, autor komentarza. archiwum
Polityki nie lubię, często się nią wręcz brzydzę. Gdy widzę twarze polityków, to mimo szczerych chęci nie potrafię z nich wyczytać troski o sprawy, które powinny polityków zajmować. Częściej zamiast tego nie potrafię odrzucić od siebie myśli o nachalnej autopromocji i beczelnym zachwycie własnym głosem.

"Jakoś się dokulać do końca kadencji" - gdyby na tablicy korkowej przypiąć pinezkami twarze polityków przynależnych do ostatnich kilku rządów w Polsce, to śmiało można nad większością "establiszmentu" przypiąć również takie motto. Wiem, wiem, to brzmi jak mowa trawa; jak naiwne stwierdzenie stanu faktycznego. Po raz kolejny zdałem sobie sprawę z tej smutnej prawdy wczoraj.

W jednym z programów telewizyjnych znany dziennikarz przepytywał dwóch innych znanych polityków. Bądź, co bądź dwóch byłych premierów - Leszka Millera i Kazimierza Marcinkiewicza. Ten pierwszy obrósł już w tyle anegdot i jest na tyle silną postacią na polskiej scenie politycznej, że nie trzeba go przedstawiać. Bo gdyby być złośliwym to możnaby powiedzieć o Millerze - lew lewicy, zwierzę polityczne, itd. Ten drugi jest znany głównie z tego, że dla wspomnianej już autopromocji jest w stanie zakrzyknąć "Yes, yes, yes!" i w piłkę zagrać, rozwód wziąć i wdać się w głośny romans.

Czytaj: "Smoleński" adwokat vs. palestra

Nie o tym jednak miało być, a o "konstruktywnej krytyce" wyrażanej przez dwóch panów pod adresem miłościwie rządzącego Donalda Tuska. Otóż w opinii zarówno Leszka Millera, jak i Kazimierza Marcinkiewicza, Donald Tusk nie interesuje się sprawami obywateli. Coś podobnego! Premier zamiast roztrząsać problemy żywo zajmujące, rodaków, wręcz palące, grozi paluszkiem partyjnym i koalicyjnym kolegom mówiąc, że jeśli jeszcze raz zagłosują zgodnie ze swoim sumieniem, ale przeciw dyscyplinie, to może być kres wspólnych rządów.

Leszek MIller powiedział też, że ani problem związków partnerskich, ani też odgrzewanego po czasie koncertu Madonny nie rajcuje znakomitej większości rodaków. MIller odkrywa wreszcie karty mówiąc, że z doświadczenia wie, iż obywateli interesują głównie cztery sprawy. Chcą: więcej pracy, wyższych zarobków, łatwiejszego i tańszego dostępu do przedszkoli oraz lepszej opieki medycznej.

No, miód na serce takiego politycznego laika, jak ja!. Tylko, że zaraz potem przyszła gorzka myśl. Zaraz, zaraz, czy pan, panie premierze Miller nie wiedział o tych problemach, gdyś sam był u sterów?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska