Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Autobusy i tramwaje w Bydgoszczy jednak wożą więcej pasażerów niż powietrza

(bog)
- Generalnie widać, że sytuacja nie jest zła, nawet na tak ostatnio krytykowanej linii nr 5 - twierdzi Krzysztof Ziętara, ekspert obywatelskiego Stowarzyszenia na Rzecz Rozwoju Transportu Pubiicznego. "Piątka” pod dworzec kolejowy przywozi w godzinach szczytu wielu pasażerów a jedynie poza szczytem (na zdjęciu) po parę osób.
- Generalnie widać, że sytuacja nie jest zła, nawet na tak ostatnio krytykowanej linii nr 5 - twierdzi Krzysztof Ziętara, ekspert obywatelskiego Stowarzyszenia na Rzecz Rozwoju Transportu Pubiicznego. "Piątka” pod dworzec kolejowy przywozi w godzinach szczytu wielu pasażerów a jedynie poza szczytem (na zdjęciu) po parę osób. Andrzej Muszyński
Zarzuty, że autobusy i tramwaje przeważnie jeżdżą po Bydgoszczy puste, nie mają żadnego potwierdzenia w wynikach badań. - Rzeczywiście nie jest źle, a wystarczą drobne korekty i będzie naprawdę dobrze - przyznają eksperci.

Bydgoska komunikacja miejska zdecydowanie nie cieszy się dobrą opinią. Główne zarzuty pasażerów dotyczą nieczytelnego, i często zmienianego, układu połączeń. Regularnie pojawiają się też opinie o zbyt małej liczbie wozów, albo przeciwnie - o za dużych autobusach, które zamiast pasażerów wożą powietrze. Tak było choćby w przypadku nowej, tramwajowej linii do dworca PKP. Ostatnio taki zarzut podnosił nawet sam prezydent miasta w nawiązaniu do autobusów nr 55.

Na jego polecenie drogowcy opracowali więc szczegółowe zestawienie dotychczasowych badań tzw. natężeń pasażerów w bydgoskiej komunikacji miejskiej. - Na każdej linii liczymy pasażerów raz na dwa, maksymalnie trzy lata - mówi Rafał Grzegorzewski, naczelnik wydziału transportu publicznego w Zarządzie Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej. - Informacje zbieramy i analizujemy własną, sprawdzoną metodą, i na ich podstawie wprowadzamy potem korekty do rozkładów jazdy. Raczej unikamy takich zmian natychmiast po każdym badaniu. Staramy się wprowadzać je okresowo, na kilku liniach równocześnie.

Z wynikami badań zapoznał się już Łukasz Niedźwiecki, zastępca prezydenta miasta, który aktualnie pełni obowiązki dyrektora ZDMiKP. Potwierdza, że drogowcy regularnie reagują na wnioski płynące z akcji liczenia pasażerów. - Dlatego w przypadku linii, o których mówiło się, że wożą powietrze, problemy są bardzo szybko rozwiązywane. Mimo to ponownie przejrzymy cały materiał, ale tym razem pod kątem planowanego, dużego przetargu na obsługę 26 linii autobusowych. Niewykluczone więc, że na niektórych pojawią się krótsze, ale za to kursujące częściej autobusy - mówi Łukasz Niedźwiecki.

Z taką opinią zgadza się Krzysztof Ziętara z bydgoskiego Stowarzyszenia na Rzecz Rozwoju Transportu Publicznego: - Z badań wyraźnie wynika, że twierdzenia o wożeniu powietrza są mocno przesadzone. A to, że o 4 nad ranem albo po 19 autobusy i tramwaje świecą pustkami jest sytuacją powszechną i normalną - mówi. I dodaje: - Generalnie widać, że sytuacja nie jest zła, nawet na tak ostatnio krytykowanej linii tramwajowej nr 5. A jeśli na kilku innych zamienimy jeszcze przegubowe autobusy na krótsze, to będzie już naprawdę dobrze - ocenia ekspert.

Sprawa nie jest tak prosta, jak się wydaje. Komunikacja miejska przypomina bowiem skomplikowany system naczyń połączonych.

- Zacznijmy od tego, że nominalna pojemność przegubowego autobusu to 150 osób. Ale już 80 pasażerów powoduje wrażenie tłoku - wyjaśnia Rafał Grzegorzewski, który w ZDMiKP odpowiada właśnie za organizację bydgoskiej komunikacji miejskiej. - Z naszych doświadczeń wiemy, że natężenie na poziomie 60, 70 procent to absolutna, i nieprzekraczalna granica, przy której zarząd dróg zasypany jest skargami od niezadowolonych pasażerów

- A jakie jest optymalne natężenie? - pytamy. - Nie da się tego określić w jednoznaczny sposób - pada odpowiedź. - W przypadku niemal każdej linii występują bowiem sytuacje, które uniemożliwiają perfekcyjne wykorzystanie możliwości przewo-zowych autobusów i tramwajów.

Wyjaśnia też, że są trzy główne rodzaje takich utrudnień:
- tzw. wahania kierunkowe, kiedy na danej linii jest duże natężenie pasażerów, ale tylko w jednym kierunku, np. autobusowe linie w Fordonie, które rano przyjeżdżają pełne na pętlę przy Wyścigowej, a zaraz potem wracają do Fordonu niemal puste;
- wahania odcinkowe, kiedy duże natężenie pasażerów dotyczy tylko konkretnego fragmentu trasy, np. na liniach trasowanych przez Śródmieście;
- i wahania czasowe, kiedy liczba pasażerów jest związana z występowaniem tzw. godzin szczytów przewozowych.
- Największe pole manewru mamy w przypadku wahań czasowych, na które reagujemy zwiększając częstotliwość kursów. Ale już w przypadku wahań kierunkowych nie ma praktycznie żadnej możliwości optymalizacji. Bo kiedy wprowadzenie krótszych autobusów będzie miało sens w przypadku jednego kierunku, to na drugim może spowodować katastrofę - tłumaczy Grzegorzewski. - Natomiast na wahania odcinkowe receptą jest wprowadzanie wariantów tras, np. wydłużenie poszczególnych kursów autobusów nr 65 do Mariampola, albo nr 52 do Myślęcinka. Na pewno sprawiają one, że system komunikacji miejskiej wydaje się mniej czytelny, ale z drugiej strony niosą ze sobą sporo niepodważalnych korzyści. Gdybyśmy na przykład chcieli przekształcić obecne warianty autobusów nr 71 na dwie odrębne linie, to do zachowania obecnych standardów przewozowych będą potrzebne przynajmniej dwa dodatkowe autobusy dziennie - dodaje drogowiec.

A to nie koniec, bo są jeszcze zdarzenia losowe, np. raz tramwaj przejedzie przez rondo Fordońskie w mniej niż minutę, ale następnemu zajmie to już pięć minut. - Takie sytuacje powodują opóźnienia, a te z kolei różnice w liczbie pasażerów w występujących bezpośrednio po sobie kursach - dodaje Grzegorzewski.

- Ale bydgoskie linie najczęściej w ciągu dnia są zapełnione w ledwie 10 procentach. Dopiero w dalszej kolejności pojawiają się wyniki na poziomie do 20 i do 30 procent, a 40-procentowe napełnienia i wyższe należą już do rzadkości. Czy to nie za mało? - pytamy.

- Żeby mieć całościowy pogląd sytuacji należy te wyniki analizować w odniesieniu do poszczególnych kursów i wspomnianych już wahań, jakie im towarzyszą. Do tego w pamięci trzeba też mieć świadomość, że napełnienie przekraczające 70 procent możliwości pojazdu jest nie do przyjęcia dla pasażerów i uznawane za niekomfortowe. No i nie wolno nam też skazywać pasażerów na zbyt długie czekanie na przystankach. Po uwzględnieniu tych wszystkich aspektów wnioski będą już inne - pada odpowiedź.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska