Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Afera z padliną to kolejna, która zabija zaufanie do polskiej żywności

Lucyna Talaśka-Klich [email protected]
archiwum SB
Kiedy ją wciągali do samochodu, z pyska ciekła ślina wymieszana z krwią. Gospodarz usłyszał od pośrednika, że mięso z jego krowy przerobią na karmę dla piesków i kotków. Chciał w to uwierzyć.

- Sprzedałem ją, bo długo by mi to bydlątko nie pożyło - mówi rolnik z okolic Świecia. - Krowa miała rozwalony przewód pokarmowy, po urazie. Chora nie była, więc mięso na pewno nikomu nie zaszkodziło.

Za każdym razem, gdy przyjeżdżał do niego pośrednik po wybrakowaną krowę, pytał co zrobią z mięsem. - To raczej tak dla czystego sumienia - mówi. - Zawsze słyszałem, że na karmę dla piesków i kotków, albo dla zwierzaków do ZOO. Głupi nie jestem, ale wolałem w to wierzyć.

Zdychają piętrowo

Ale ostatni pośrednik przyjechał tylko z przyczepą, bez wyciągarki. - Tak bydlaka umęczył, że długo nie mogłem tego zapomnieć - dodaje. - Krótko po tym rozmawiałem ze znajomym, którego brat pracuje u pośrednika kupującego pourazowe bydło, świnie, konie. Mówiłem mu o mojej krowie, o tych jej męczarniach. A on mi na to, że brat jeździ dobrym samochodem, z wyciągarką. Przy rolniku stara się delikatnie obchodzić ze zwierzakiem. A potem, jak mu taka krowa rozkraczy się w samochodzie, to ją i tak układa piętrowo z innymi zdychającymi. I dlatego mam się nie przejmować, bo i tak przerobią ją na kiełbaski.

Przeczytaj także:30 ton mięsa niewiadomego pochodzenia w ukrytych magazynach!

- Kiedyś też zadzwoniłem po pośrednika - mówi były gospodarz z powiatu aleksandrowskiego. - To było pierwsze z siedmiu ogłoszeń w prasie. Treść wszystkich podobna: "wybrakowane, pourazowe kupię". No i ten pierwszy od razu się zgodził zabrać moją krowę. Pośrednik miał telefon na kartę, więc zapytałem, skąd jest jego firma. Chciałem nawet mu krowę dowieźć. Powiedział, że on sam podjedzie, bo będzie w okolicy. Inny też nie chciał podać, skąd jest jego firma. Kolejny bardzo się zdenerwował, jak go o szczegóły wypytywałem.

Kiedy przyjechał jeden z pośredników, on nadal dopytywał. Usłyszał, że "ciekawość to pierwszy stopień do piekła". I za ciekawość dostał 450, zamiast 550 złotych.

- I jak tylko pośrednik odjechał z mojego podwórka, to wsiadłem do swojego auta i ruszyłem za nim - opowiada mężczyzna. - Kiedy mnie zauważył, zaczął kluczyć. Wreszcie zatrzymał się na środku drogi. Wtedy zadzwonił mój telefon komórkowy, z którego dzwoniłem do pośredników. Usłyszałem: "Chcesz dostać po ryju?". Dopiero wówczas zrozumiałem, że to nie są przelewki. Przestraszyłem się i wróciłem do domu.

Zorganizowane grupy

- Pośrednicy kupujący zwierzęta pourazowe działają w bardzo dobrze zorganizowanych grupach - mówi jeden z inspektorów, który też próbował sprawdzić, dokąd jadą okaleczone lub chore zwierzęta. - Nie zostawiają po sobie śladów, potrafią zgubić nawet policjantów. Afera z ubojnią w Łódzkiem, do której jechały między innymi padłe krowy spod Brodnicy, to tylko wierzchołek góry lodowej.

- Słyszałem o transporcie krów, który wyjechał z okolic Brodnicy, ale tylko nieliczni pośrednicy są nieuczciwi! - mówi mężczyzna, który od lat kupuje tuczniki od rolników. Zastrzega, że zabiera tylko zdrowe zwierzęta (jeśli wybrakowane, to wyłącznie po wyleczeniu), ale nazwiska podać nie chce.

- Ten rynek od dawna jest "robaczywy", lepiej się nie wychylać - dodaje. - Ale rolnikom współczuję, bo po aferze z padliną, która jechała do rzeźni, nie będą mieli, co zrobić ze zwierzakami po urazach.
Mieszkaniec powiatu aleksandrowskiego nie jest już rolnikiem. - Krowy sprzedałem, bo z nimi kłopot coraz większy - dodaje. - Grzebanie w genetyce zwierząt doprowadziło do te-go, że stawia się na wydajność. Krowy stały się fabrykami do produkcji mleka, cielęta rodzą się coraz większe, więc przybywa krów, które po wycieleniu są nie do uratowania. Owszem, trzeba je leczyć. Ale często i tak niewiele to daje. Jeśli krowie wypada macica i założenie szwów też nie pomaga, to co zrobić? Albo ze zwierzakiem, który tylko złamał nogę? Nie ma już ubojni, które by go przyjęły nawet w no-cy.
On - podobnie jak wielu rolników - uważa, że potrzebne są rzeźnie kontenerowe, na kółkach, takie jak na Zachodzie. Mogłyby podjeżdżać do gospodarstw. - Coś trzeba zrobić i to jak najszybciej, żeby uratować dobre imię polskiej żywności - mówi. - Przecież ona jest najlepsza na świecie!

W obronie wizerunku

Podobnie uważa Janusz Piecyk. O dobre imię polskiej żywności walczy w Czechach, gdzie mieszka od kilkudziesięciu lat. - Mam dosyć nagonki na polską żywność! - powiedział nam na początku lutego. - Ciągle muszę tłumaczyć znajomym, że zarzuty są bezpodstawne.

To było po wybuchu afery z koniną w wołowinie. Ale przed skandalem w zakładach w Lnianie i ubojni w Łódzkiem.

Pomiędzy tymi skandalami Janusz Piecyk (dla ścisłości: sprzedaje okna, a nie żywność) wystąpił w czeskiej telewizji. To był program dotyczący m.in. polskiej żywności. - Szkoda, że nie pokazuje się ich w Polsce - mówi przedsiębiorca.

Niedawno oglądając czeską telewizję usłyszał, że powinno się zakazać importu żywności z naszego kraju. Te słowa wypowiedział szef związku czeskich rolników. Janusz Piecyk tak się zdenerwował, że zadzwonił do niego jeszcze tego samego dnia. - Porozmawiałem z nim o polskiej żywności, która jest świetna i o aferach w Czechach - mówi. - Przecież kilkadziesiąt osób zmarło po skandalu z trefnym alkoholem! Dlaczego o tym już się nie mówi? A tutejsze media wyciągają głównie afery z Polski, nawet te, gdzie podejrzenia się nie potwierdziły! Tak było na przykład z koniną w wołowinie. Lobby producentów czeskiej żywności jest silne, nie lubi polskiej konkurencji.

Czytaj: Czesi chcą zniechęcić konsumentów do polskiej żywności?

Policja od żywności

W polskich mediach też się dużo mówi o tych problemach. W środę telewidzowie oglądający program TVP "Minęła dwudziesta" mogli odpowiedzieć na pytanie:Czy polska żywność jest dobrej jakości? I aż 60 proc. biorących udział w sondzie stwierdziło, że nie! - W takich sondach biorą udział głównie osoby niezadowolone - mówi Andrzej Gantner, prezes Polskiej Federacji Producentów Żywności, który był gościem tego programu. Przyznaje jednak, że taki wynik to także efekt ostatnich afer. - Trzeba jak najszybciej wzmocnić nadzór - dodaje. - Także inspekcji weterynaryjnej! Poza tym od dawna postulujemy, żeby powołać policję żywnościową. Taką, która miałaby większe uprawnienia niż inspektorzy, żeby mogła przeprowadzać rewizje nawet w nocy! Potrzebny jest też silny nadzór, taki NIK, ale od żywności. Bo na wysypie oszustw i fałszowania jedzenia cierpią uczciwi producenci, których jest zdecydowana większość.

Zdaniem Witolda Choińskiego, prezesa związku "Polskie Mięso", trzeba ostro piętnować przypadki łamania prawa. - Należy walczyć z szarą strefą, ale naprawianie systemu warto zacząć od siebie - mówi Choiński. - Dotyczy to nie tylko przetwórców, ale i rolników.

Dodaje: - Polska jest jednym z największych producentów żywności w Unii Europejskiej, więc afer żywnościowych dużo nie mamy.

Jego zdaniem są to głównie incydenty związane z zafałszowaniem jakości. W ciągu ostatnich 2 lat było ich 227 (Niemcy - 316, Francja - 251, Hiszpania - 282, Anglia -163, Czechy - 43, Słowacja - 41).
- Problem jest bardzo poważny - uważa Jan Ardanowski, wiceprzewodniczący sejmowej komisji rolnictwa. - W kwietniu nasza komisja zorganizuje konferencję z udziałem ekspertów na temat tego, jak odbudować zaufanie do polskiej żywności. Trzeba zmienić system nadzoru, pomóc rolnikom w sprzedaży zwierząt po urazach, np. do ubojni mobilnych. Państwo nie może na tym oszczędzać, bo wszyscy poniesiemy klęskę.

- Przez te afery nie ufam już nikomu - mówi współwłaściciel masarni. - Nie mam własnej ubojni, muszę kupować surowiec. Dwóch pracowników wyznaczyłem do kontrolowania dostawców. Sprawdzają nie tylko papiery, ale i wiarygodność sprzedających. Dlaczego robią to dwie osoby?Bo patrzą sobie nawzajem na ręce.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska