Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ksiądz powiedział nam na ucho

Katarzyna Piojda
Nie tylko mieszkania, ale i akademiki odwiedzają księża
Nie tylko mieszkania, ale i akademiki odwiedzają księża Archiwum Pomorskiej
Pewien ksiądz nie lubi kolędować w wieżowcach, bo dostaje zadyszki, wchodząc po schodach. Inny przyznaje, że dostał od emerytki szalik zrobiony na drutach. Jeszcze inny duchowny wspomina dziewczynkę, która zapytała: - Proszę księdza, a ksiądz też jest trochę człowiekiem?

Kolęda - niełatwa dola kapłana. To nie tylko obowiązek. Trzeba mieć, oprócz chęci, także kondycję. No bo jak co 5-10 minut siadać, wstawać, chodzić po piętrach i klatkach schodowych dzień w dzień, przez miesiąc?

Poprosiliśmy kilku bydgoskich księży o wspomnienia z kolęd. Specjalnie nie ujawniamy nazwisk naszych rozmówców, ani nie podajemy, w jakich parafiach pełnią posługę.

Kapłani przyznają, że ludzie w różny sposób reagują, gdy ministranci tuż przed wizytą duszpasterską pukają do drzwi, żeby zapytać "Państwo przyjmą kolędę?"

Śmieszni są ci udający, że ich nie ma w domu. - Jurek, ścisz ten telewizor, bo jeszcze się zorientują, że ktoś w domu siedzi - takie teksty czasem słychać przez drzwi.

Albo: - No weź przestań do mnie mówić. Ksiądz jest na klatce schodowej.

Przeczytaj także: Nie pasuje ci termin kolędy? Przełóż ją wysyłając maila lub smsa

Nie ma nas. I nie będzie

Pewien duchowny z ministrantami na drzwiach mieszkania jednej z rodzin zauważył kartkę z informacją "Nie ma nas". Tekst był napisany na komputerze. Pod spodem znajdowała się jednak adnotacja dopisana długopisem "I nie będzie".

Księża szacują, że średnio ponad połowa parafian przyjmuje duszpasterzy w domach. Najkrótsze wizyty trwają 5 minut. Najdłuższe - 10 razy tyle. Kolędy zaczynają się w dzień powszedni o 16, a kończą około 20. Bywa, że duszpasterz wychodzi z ostatniego domu o godz. 22. Bo się gdzieś zasiedział albo bo wszystkie rodziny - o dziwo - przyjęły kolędę.

Niektórzy księża w ogóle nie przyjmują kopert z pieniędzmi. Większość jednak je zabiera ze sobą. Najwięcej w kopercie znaleźli 400 złotych. O tym, ile w sumie dostali pieniędzy podczas kolędowania, nie chcą mówić. Ani jeden. Dodają natomiast, że pieniądze idą na wydatki parafii (i życie księży). Jeśli parafia buduje kościół, spora część datków jest przeznaczana na inwestycję.

Obrażeni na Pana Boga

Kolędę przyjmują praktykujący. I niepraktykujący też.

- Zdarza się, że po kilkunastu latach przerwy rodzina znowu nas przyjmuje - mówi jeden z księży. - Nie pytam o powody.

Niektórzy parafianie sami się tłumaczą. Twierdzą, że mieli zakręt życiowy. Na przykład rozwód, śmierć bliskiej osoby. Obrazili się na Pana Boga. Przestali chodzić do kościoła. Przyjmować kolędę też. Potem ułożyli sobie życie od nowa albo pogodzili się z tym, co się stało. Znowu zaczęli pojawiać się na mszy. I księdza z ministrantami wpuszczać do mieszkania.

Przeczytaj także: Koperta dla księdza. A ile w środku?

Zero krzyku

Jak kapłan reaguje? - No przecież nie krzyczę. Trzeba się cieszyć, że zbłąkana owieczka znowu dołączyła do nas - odpowiada. - Sukcesik na koncie.

Przed laty niejeden ksiądz na kolędzie siał postrach wśród dzieci. Dlaczego? Bo uczniów odpytywał z dziesięciu przykazań Bożych albo pięciu przykazań kościelnych. Albo pacierza. Dzieci bały się, bo nie zawsze umiały. Nawet płakały.

Czasy się zmieniły. - Kolęda, że tak powiem, ma być bezstresowa - rzecze inny kapłan. - Nie odpytuję małych wiernych. Proszę tylko o pokazanie zeszytu do religii. Złożę w nim parafkę i dam obrazek święty na pamiątkę.

Blok 4-piętrowy

Są ulubione miejsca kolędowania.

- Najbardziej pasują mi bloki 4-piętrowe. Chodząc od rodziny do rodziny w wieżowcu można zadyszki dostać. Nie dość, że trzeba co chwilę iść do innego mieszkania w poziomie, to należy pokonać jeszcze 11 pięter. Domki jednorodzinne są o tyle "niepraktyczne", że pozostają w większej odległości od siebie.

Zdarza się, że na kolędzie nie ma wspólnych tematów z mieszkańcami. Cisza jest niewygodna.

O czym wtedy kapłani rozmawiają? - O pogodzie albo sporcie. Jeśli natrafiłem na osoby, które się sportem nie interesują, i tak wymieniamy parę słów o ubiegłorocznym Euro. Bo każdy przecież wie, że było - uśmiecha się ksiądz.

Nie tylko podczas krótkiej debaty o Euro może być śmiesznie. Duchowni przywołują anegdotki. - Podczas kolędy dziewczynka mnie zapytała: "Proszę księdza, ksiądz jest też trochę człowiekiem? Bo gwiazdor nie jest".

Bywa wzruszająco. - Starsza pani podarowała mi szalik zrobiony na drutach. To jest pierwsza rzecz, którą ktoś dla mnie udziergał - zaznacza kapłan.

Pożółkłe fotografie

Inny opowiada: - Byłem u starszej kobiety, której umarł mąż. Seniorka pokazywała mi album ze zdjęciami swoimi i męża, począwszy od tych z ich ślubu.

Dopiero po wyjściu z jej domu, szykując się nazajutrz do porannej mszy, uświadomił sobie, że kobieta nie ma nikogo innego, z kim mogłaby obejrzeć pożółkłe fotografie.

- Obiecałem sobie, że po niedzielnej sumie, na którą ta pani od ponad 10 lat chodzi, zagadnę znów do niej - dodaje ksiądz.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska