Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W domu rodzinnym było nie tylko tłoczno, ale też biednie, głodno i chłodno

Katarzyna Piojda
Łukasz przebywa w placówce od września
Łukasz przebywa w placówce od września Jarosław Pruss
Emilka ma 9 lat. Jej siostra - 7. Chodzą do jednej klasy. Taka była ostatnia wola ich mamy. Tata córkami się nie zajmuje. Dziewczynki trafiły do domu dziecka. Oprócz nich jest tu jeszcze ponad 30 innych małolatów.

Amelka ma 7 lat. Uczy się w drugiej klasie. Jej 9-letnia siostra, Emilka, też chodzi tutaj. - My obie to prawie połowa uczniów w klasie - śmieją się dziewczynki. No tak. Uczą się w szkole podstawowej prowadzonej przy domu dziecka na ul. Traugutta na Szwederowie. Klasy liczą po parę osób.

Blondyneczki w długich włosach związanych w kucyki, z grzywkami. Szczupłe. Z ciemnymi oczami. Jedna taka podobna do drugiej, że myślę: bliźniaczki.

- No gdzie bliźniaczki? Ja starsza o 2 lata jestem - mówi Emilka.
- To nie jest dużo - twierdzi Amelka.

W pogotowiu opiekuńczym (na budynku wisi szyld Bydgoski Zespół Placówek Opiekuńczo-Wychowawczych) przebywają od prawie pół roku. Placówka to stary, ponadstuletni gmach z czerwonej cegły. Najpierw był tu sierociniec prowadzony przez siostry zakonne. Potem przekształcił się w Państwowy Dom Dziecka, w 1978 roku - w Pogotowie Opiekuńcze. Od 7 lat istnieje pod obecną nazwą. Jest ogrodzenie, ale furtka nie jest na klucz. To nie oddział zamknięty. W oknach pokoi nie ma krat. Tutaj małoletni lokator ma się czuć nie jak w więzieniu, tylko jak w przyjaznym ośrodku.

Wchodzisz i naprzeciw widzisz dyżurkę. Na parterze są gabinety dyrektora, psychologów, pedagogów, pomieszczenia do terapii. Na piętrach pokoje wychowanków. Pokoje wysokie na ponad 3 metry. Na korytarzach ławki.

W pokoju psychologa, w którym jesteśmy, stoi duże biurko, fotel, krzesła. I parę półek, na których jest mnóstwo gier planszowych. Może nawet sto. To taki pokój zwierzeń. - My mieszkamy na piętrze w jednym pokoju z dwiema innymi siostrami. Taki babiniec sobie urządziłyśmy - chwalą się Emilka i Amelka.

Mama nie żyje

Małe panny pochodzą z licznej rodziny. Mają sześcioro rodzeństwa. Najstarsza siostra skończyła 22 lata, czasami je odwiedza. Mają niepełnosprawnego brata. Niewidomy chłopak przebywa w ośrodku Braille'a. W domu rodzinnym było nie tylko tłoczno, ale też biednie, głodno i chłodno. Jest ośmioro dzieci, ale od różnych ojców. Matka zmarła w wakacje. Ojciec najmłodszych dzieci nie może się nimi zająć. Przebywa w więzieniu.

Amelka i Emilka nie chciałyby mieszkać w "normalnym" domu. - Tu nam fajniej - uważają zgodnie. Nie chcą jednak opowiadać, jak mieszkało im się w tym "normalnym". Drażliwy temat.

Małym tutaj się podoba. Wstają. Śniadanie jest już gotowe, bo kucharki przygotowały. Mycie, ubieranie. Szkoła. Nauczycielka przychodzi do placówki po uczniów. Dotarcie z domu dziecka do szkoły zajmuje pół minuty. Oba budynki stoją na jednej działce. "Widzą się".

Upiorne lalki

Po szkole dziewczynki bawią się lalkami. Ulubione to Monster High, podobne do Barbie, ale w wersji upiorów. Nie samą zabawą lalkami małe kobiety żyją. Siostry wygłupiają się z dziewczynkami (też siostrami), z którymi dzielą pokój. Są mniej więcej w tym samym wieku, więc wspólnych tematów - co niemiara. Wieczorami, po kolacji, jest telewizja albo wygłupianie się. Albo gry planszowe czy komputerowe.

Przeczytaj także: Bydgoszczanka urodziła siedmioro dzieci. Żadne z nią nie mieszka

W ferie to dopiero było ekstra. Prawie codziennie ciocie (wychowawczynie w placówce) organizowały wychowankom wyjścia albo wyjazdy. Kino, basen, ognisko z pieczeniem kiełbasek. To niektóre atrakcje, które znalazły się w feriowym grafiku.

Koniec laby. Powrót na lekce. W szkole siostrom idzie mało wiele. Skończą podstawówkę, potem gimnazjum, pójdą do średniej. Wiedzą, do jakiej. Do artystycznej.

Ona tańczy dla mnie

- Wyuczę się na nauczycielkę gry na gitarze. Będę pracowała w szkole albo jakiejś pracowni i będę prowadziła z dziećmi zajęcia właśnie z tej gry na gitarze - snuje plany Amelka. Emilka też zamierza iść w muzykę. - Zostanę piosenkarką - myśli sobie. Z repertuarem jest na bieżąco. Potrafi zanucić "Ona tańczy dla mnie" zespołu discopolowego Weekend.

Zanim jednak dziewczynki zostaną artystkami, czeka je zmiana adresu. Jest rodzina, która być może przyjmie pod swój dach małe bydgoszczanki. Na razie ciocia i wujek odwiedzają Amelkę i Emilkę. Zabierają małe też do siebie. Jest etap nawiązywania przyjaźni. Czy będzie etap zawiązania dla dziewczynek rodziny zastępczej przez to małżeństwo, czas pokaże. Oby.

Na razie zbliżają się urodziny starszej dziewczynki. Wiadomo, że siostry spędzą je m.in. z ciocią i wujkiem.

Nabroił

Łukasz 17-te urodziny ma za sobą. Też przebywa w pogotowiu, od września zeszłego roku. Trafił do bydgoskiego zespołu na Szwederowie, bo tak postanowił sąd. Ma nad sobą kuratora. - Miałem konflikty z prawem - przyznaje nastolatek. Broił, brał narkotyki, wagarował.- Zliczyłem opuszczone godziny, wyszedł ponad rok - mówi. Powinien być w trzeciej klasie gimnazjum. Jest w pierwszej.

Rodzice nie dawali sobie rady z jedynakiem. Mama jest chora, ma schizofrenię. Ojciec dużo pił. Teraz mniej, bo zachorował, ale to nie znaczy, że w ogóle nie zagląda do kieliszka. Babcia ma 90 lat, ręce i nogi odmawiają posłuszeństwa, ale to ona zajmuje się domem.

17-latek traktuje placówkę, jak internat. Od poniedziałku do piątku mieszka w domu dziecka, a na weekendy i święta jeździ do domu. Łukasz może wychodzić też na przepustki w tygodniu. Pozwolenie na wychodne jest szansa dostać raz na tydzień, przez 3 godziny. Nie korzysta jednak z nich. - Przecież i tak tylko przez niecałe 5 dni jestem tu, a już w piątek po szkole jadę do domu - tłumaczy. Przy Traugutta będzie mieszkał do ukończenia 18. roku życia, czyli jeszcze rok i 9 miesięcy. Gdy jest w domu, spotyka się ze swoją dziewczyną. Są ze sobą pół roku.

Łukasz w pogotowiu opiekuńczym nie ma możliwości wagarowania. Wychowawca przychodzi po uczniów przed lekcjami. - Głupi byłem, że tyle wagarowałem. Ale zmieniłem się. Urwałem kontakty ze wszystkimi kumplami, z którymi dokazywałem.

Młodzieniec ma konkretne plany na przyszłość. - Po gimnazjum chcę iść do Ochotniczego Hufca Pracy. Zostanę elektromechanikiem. Pracę w tym zawodzie znajdę. Będę ładnie zarabiał. Na brak pieniędzy narzekać nie może. Z kieszonkowego odłożył już ponad 3 tysiące złotych.

- Zbieram na kurs prawa jazdy, ciuchy. Idą walentynki, więc coś kupię dziewczynie. Zacznę też zbierać na mieszkanie.

Oprócz Amelki, Emilki i Łukasza w pogotowiu przebywa jeszcze ponad 30 niepełnoletnich.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska