Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jerzy Kanclerz: Czas odbudować wiarę w Polonię Bydgoszcz

(maz)
Jerzy Kanclerz jest dyrektorem sportowym klubu i jednocześnie menedżerem drużyny
Jerzy Kanclerz jest dyrektorem sportowym klubu i jednocześnie menedżerem drużyny Andrzej Muszyński
- W typowaniach nie ma nas w play off. Ale punkty zdobywa się na torze, a nie na papierze - mówi Jerzy Kanclerz. Z dyrektorem sportowym bydgoskiego klubu rozmawiamy o zbliżającym się sezonie.

- Zaskoczyło pana to, co zimą działo się w klubach?

- Takich zmian w żużlu nie pamiętam. Kto by pomyślał, że do Torunia trafi Tomasz Gollob, że Nicki Pedersen będzie w Rzeszowie, zaś w Bydgoszczy Greg Hancock zastąpi Sajfutdinowa? Okres walki o zawodników był równie ciekawy jak rozgrywki ligowe. W niektórych klubach zmiany są radykalne i kto wie, może wkrótce nastąpi też przegrupowanie sił w ekstralidze. Kluby szukają jeszcze zawodników, którzy stanowiliby rezerwę dla podstawowego składu. My też rozmawiamy. Chcemy zakontraktować żużlowca, który mógłby zastąpić w składzie każdego z podstawowych zawodników. Gdyby na przykład w meczu nie mógł wystartować Greg Hancock, z dodatkowym seniorem mielibyśmy większe pole manewru. Szósty senior w składzie mógłby również działać mobilizująco na pozostałych zawodników. Każdy będzie miał świadomość, że nie jest niezastąpiony. Nie ryzykujemy wiele, także finansowo. Szósty senior nie będzie miał gwarancji startów, a pieniądze będzie mógł zarobić głównie na torze. Decyzję podejmiemy w poniedziałek.

- Te rozmowy są znacznie spokojniejsze niż wcześniej?

- Budowanie podstawowego składu przypominało i rozgrywkę w pokera i układanie puzzli, bo trzeba było dopasować KSM każdego zawodnika i zmieścić się w limicie narzuconym przez regulamin. Chcieliśmy, by kibice mieli drużynę, która z każdym powalczy o zwycięstwo. I taką udało nam się zbudować, choć nie ma co ukrywać, że marzenia były nieco inne. Ograniczały nas również finanse i czas. Byliśmy spóźnieni w stosunku do innych klubów, więc wybór mieliśmy mniejszy. Lubię jednak takie wyzwania, adrenalinę. Ale miałem trudne momenty. Może wynikały ze zmęczenia, bo siedzieliśmy z prezesem w klubie dniami i nocami. Jak już wszystko było ustalone, podpisane i schowane w sejfie, uczciliśmy to z prezesem małym piwem. Ale zaraz potem przyszła refleksja: to dopiero pierwszy etap, trzeba zabrać się do pracy, bo czeka budżet, przygotowania do turnieju Grand Prix, do sezonu... Wyliczeń nie było końca.

- Z budżetem też jesteście spóźnieni.

- W klubie był okres bezkrólewia, trochę czasu się zmarnowało. I nadrabiamy; jeśli odbijamy się od jednych drzwi, pukamy do drugich. Jak budżetu nie zamkniemy, to będzie tylko nasza, moja i prezesa, wina.

- A za wynik sportowy kto weźmie odpowiedzialność?

- Ja, oczywiście.

- Przy nowych zawodnikach Polonii pojawia się trochę wątpliwości. Greg Hancock ma już swoje lata, Aleksandr Łoktajew wie, że za rok będzie już w Falubazie, a Hans Andersen zawodził w każdym dotychczasowym klubie...

- Im większy sceptycyzm teraz, tym większe niespodzianki później - chciałbym żeby tak było. Hancock jest profesjonalistą na torze i poza nim, więc nie mam obaw, że będzie zawodził. Obserwuję go od 1992 roku. Jest ambitny i poważnie traktuje swoje obowiązki. Jeśli czułby, że nie da rady udźwignąć swojej roli, pewnie zakończyłby karierę. Taki typ. Wartość Hancocka jest ogromna. Kto myśli inaczej, patrzy tylko na jego metrykę.
Łoktajew to ambitny gość. Sam zwrócił się do bydgoskich kibiców, zapewniając, że nie odpuści ani jednego meczu, również z Falubazem. Oczekuję, że będzie zdobywał w meczach po 7-8 punktów. Jeśli uda się więcej, będę zachwycony.
Andersen słynie z tego, że wiele mówi, ale niewiele z tego wychodzi. Od kilku osób usłyszałem jednak, że "jak ma coś pod d..., to pojedzie". Trzeba przypilnować, by odpowiednio zadbał o sprzęt. On będzie zmobilizowany kontraktem, bo najwięcej zarobić może właśnie na torze. Stać go na skuteczną jazdę, udowadniał to, wygrywając turnieje Grand Prix. Gwarancji nie mam jednak żadnych. Nie wiem też, które miejsce zajmiemy w lidze. Nie mamy dream teamu. Gdybym miał możliwość wyboru, wymieniłbym jednego czy dwóch zawodników. Ale biorąc pod uwagę okoliczności jej powstawania, drużyna jest całkiem niezła.

- Na utrzymanie?

- To cel minimum, ale ambicje wszyscy mamy większe. W przedsezonowych typach nie ma nas w play off, ale punkty zdobywa się na torze a nie na papierze. I to chcemy wpoić naszym zawodnikom na zgrupowaniu w Kołobrzegu. Na takich spotkaniach buduje się atmosferę w drużynie. Potem dużo zależy od szczęścia i sprytu. Wielu kibiców zdziwi się, ale kluczowe znaczenie ma ustawienie par. Żużel jest jak gra strategiczna i czasem mecz można rozegrać w parkingu.

Czytaj: Najlepsze artykuły za jednym kliknięciem. Zarejestruj się w systemie PIANO już dziś!

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska