MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Co tam, panie w kujawsko-pomorskiej polityce? Marazm...

(JAD)
Szefowa sejmiku Dorota Jakuta i marszałek Piotr Całbecki chyba pracują
Szefowa sejmiku Dorota Jakuta i marszałek Piotr Całbecki chyba pracują Jarosław Pruss
Politycy w sprawie regionu interpelują, interweniują, spotykają się i debatują. A jak było - tak jest nadal. Województwo kujawsko-pomorskie wlecze się od lat w ogonie najsłabszych. My nie chcemy waszych zapewnień - żądamy tylko skuteczności!

Co tam, panie w kujawsko-pomorskiej polityce? Marazm, panie i nic więcej. Jedną z najważniejszych miar pracy polityka jest jego skuteczność. Z tego wyciągnąć można jedyny wniosek, że w województwie kujawsko-pomorskim polityków jak na lekarstwo. A ich skuteczność jest bliska zeru. Pomyśleć, że mamy trzydziestu posłów i senatorów oraz trzech eurodeputowanych!

Sejmik zaś kujawsko-pomorski, jego szefowa i marszałek województwa kojarzą się bardziej z gęsiną, astrobazami i ścieżkami rowerowymi aniżeli wzrostem znaczenia regionu w Polsce.

Gra w klasy

Bodaj w maju marszałek Piotr Całbecki doszukał się gdzieś w rządowych papierach informacji, że Toruń bije Bydgoszcz na głowę. Bo jest w tzw. klasie A. Znacznie większa Bydgoszcz jest zaledwie klasy B. W ministerialnych papierach może tak i jest, lecz najpewniej żaden z urzędników piszących raport nie był nad Brdą.

Marszałek więc, miast powołać obiecany zespół ekspertów metropolitalnych, włożył niemądrze kij w mrowisko. O ileż sensowniej byłoby dać parę w koła, byśmy nie byli województwem klasy B. Jeśli parlamentarzyści Kujaw i Pomorza nie usiądą wreszcie do stołu wraz z samorządowcami obu zwaśnionych miast - bydgosko-toruński konflikt będzie się ciągnął przez kolejne lata. A na tym nie stracą politycy, tylko mieszkańcy regionu.

Wszystko o bydgosko-toruńskich animozjach na www.pomorska.pl/metropolia

Bydgoszcz i Toruń. A gdzie ten Włocławek?

Dla politycznej reprezentacji Kujaw i Pomorza te dane powinny być nie tylko przestrogą, ale i symboliczną karą.

Pod względem stopy bezrobocia na szesnaście województw gorsze od nas jest tylko warmińsko-mazurskie (23 proc.). Piętnaste i czternaste miejsce zajmujemy ex aequo z zachodniopomorskim - zbliżamy się do 20 procent.

Dwunaste miejsce - a więc "znakomite" wobec stopy bezrobocia - mamy w kategorii najbiedniejszych województw, licząc zamożność produktem krajowym brutto. Osiągamy niewiele ponad 50 procent w porównaniu ze średnim unijnym PKB.

Wraz z mieszkańcami lubuskiego i warmińsko-mazurskiego zajmujemy ostatnie (sic!) miejsce pod względem wysokości średniej miesięcznej płacy. To zaledwie 3100 złotych!

Zapyta ktoś, co ma do tego polityka? Ano ma, i to bardzo wiele w perspektywie powstawania w Polsce kilku silnych aglomeracji, w których warto już inwestować i tworzyć miejsca pracy. Natomiast to, co wyrabiają nasi politycy i samorządowcy woła o pomstę do nieba, o czym dalej.

W naszej sondzie sprzed miesiąca mieszkańcy Kujaw i Pomorza stwierdzili, że niecałe dwa procent polityków i samorządowców jest w tej mierze aktywna. Wszystkie inicjatywy podejmowane na rzecz powstania metropolii bydgosko-toruńskiej zakończyły się totalną klapą.

Bydgoszcz sobie, Toruń sobie, a lekceważony Włocławek spogląda z coraz większą nadzieją na Łódź.
Czym więc, u licha, zajmowali się nasi posłowie? Odpowiedź jest prosta: drogą szybkiego ruchu S-5 (bezskutecznie gdzieś od ośmiu lat) i sławetną metropolią. Też bez głowy i sensu.

Przeczytaj również: Minister dał gwarancję dla S5 i szansę na rozbudowę DK15

Rok 2012 upłynął większości regionalnym politykom na rezonowaniu partyjnych liderów. Najbardziej charakterystyczne jest to dla Platformy Obywatelskiej oraz Prawa i Sprawiedliwości. To partie wodzowskie, więc kto chciałby się wychylić choć na centymetr, ten dostaje po głowie i traci. Wyjątkiem jest tylko senator Jan Rulewski (ale nie z Platformy, lecz z listy PO).

W regionalnej Solidarnej Polsce - cisza jak makiem zasiał. Jeśli nie liczyć wyświęcenia lokalu przy ulicy Chodkiewicza w Bydgoszczy i kilku apeli.

Krzyż pański z takimi politykami

Sięgnijmy po przykład z ostatnich tygodni. Prawo i Sprawiedliwość wraz z Solidarną Polską wydały kilka apeli, zorganizowały ze trzy konferencje prasowe i wniosły do Sejmu kilka protestów w sprawie... krzyża w gabinecie senatu Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego. Poseł Bartosz Kownacki, adwokat z Warszawy na bydgoskiej liście (najpierw Solidarna Polska, później znowu PiS), nie posiadał się z oburzenia na prof. Janusza Ostoję-Zagórskiego, rektora uczelni. To on podjął decyzję, by w salach świeckiej uczelni wisiało godło narodowe, a nie religijny symbol.

Politycy Platformy Obywatelskiej przezornie milczą. Niestety, nie tylko w tej sprawie. Nieszczęsnej trasy S5 długo nie będzie, a wszyscy kandydaci do Sejmu w ubiegłym roku zaklinali się na głowę premiera, że ekspresówka będzie. Może i będzie, lecz w przyszłej pięciolatce.

W każdej rozmowie z gośćmi naszego regionu przewija się jedno zdanie: infrastruktura drogowa to wasz najsłabszy punkt! Przez dziesięć ostatnich lat naszym parlamentarzystom nie udało się załatwić kluczowych spraw związanych z drogami. I to w województwie, przez które przebiega ją szlaki północ - południe i wschód - zachód.

W sprawie drogi szybkiego ruchu S5 poseł Paweł Olszewski interweniował jak mąż stanu. Wiosną zapowiedział, że... zdyscyplinuje szefa Regionalnej Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, która zapewne jest winna opóźnień.

Gdy Platforma radośnie mówi o sukcesach rządu, w Sojuszu Lewicy Demokratycznej w regionie bez zmian, czyli cienko. Złotousty, wieczny Krystian Łuczak, szef struktur wojewódzkich, przez czterdzieści już lat zapewnia mieszkańców regionu, że lewica była jest i będzie. W awangardzie.

Ikoną Sojuszu jest może posłanka Anna Bańkowska, po raz kolejny wyróżniona przez dziennikarzy w tygodniku "Polityka" jako niezwykle kompetentna. Jest specjalistką od systemu emerytalnego, a można jej zarzucić tylko jedno. Aby w jasny, prosty i czytelny sposób wytłumaczyła nam z mównicy sejmowej, jakie mieć będziemy emerytury? Europejskie czy bardziej żebracze.

Bez wątpienia najlepszym europosłem Kujaw i Pomorza jest Janusz Zemke. Znają go nie tylko mieszkańcy dużych miast, ale i małych miejscowości, w których tworzy pracownie komputerowe i językowe. Zdaje sprawę ze wszystkich interwencji na rzecz województwa.

Z Polskim Stronnictwem Ludowym można mieć już problem w regionie: jest, a jakoby go nie było. Medialna gwiazda stronnictwa to Eugeniusz Kłopotek. Zawsze był na miejscu gotów do komentarzy i walki. Ale w najważniejszym momencie dla ludowców - kongresie wyborczym - Kłopotka zabrakło. Był w szpitalu, później na rehabilitacji. Czy rządy nowego prezesa wpłyną na kondycję ludowców w regionie? Tego na razie nie wie nikt.

Wiadomo natomiast z taśm Serafina, że PSL jest, było i będzie partią klientów, którzy przy każdym przeciwnym wietrze zmienią azymut.

Symbolem upadku dużego przemysłu w regionie jest nieszczęsny bydgoski Zachem. Zwolnionych pracowników liczymy już w tysiące, my alarmujemy w jego obronie od lat. I przyznać trzeba, że nie ma polityka w regionie, który w tej sprawie nie miałby czegoś do powiedzenia. Tyle że wtedy, kiedy jest już za późno.

Podobnie jest z włocławskim Anwilem, który marnieje w oczach. Ciech, spółka skarbu państwa, utuczyła się na bydgoskim zakładzie i przekonuje, że wszystko jest w najlepszym porządku.

A Ciech ma Zachem gdzieś

Z ogromnym zdumieniem czytałem o bydgoskim posiedzeniu posłów PiS w sprawie Zachemu. Paweł Szałamacha, b. wiceminister skarbu w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, chwalił się, że to on sprzedał Ciechowi Zachem. Na wyjątkowo jakoby dobrych warunkach.

Czytaj też: Wojciech Wardacki, były prezes Zachemu: Gdy odszedłem Zachem podpisał wyrok!

Tak dobrych, że po pięciu latach ludzie idą na bruk. Co się w tym czasie stało? Dlaczego dopiero teraz wszyscy święci politycy wszystkich opcji stroją się w piórka obrońców upadającego Zachemu? Kto dopuścił, by w państwowym przedsiębiorstwie kadra - pożal się Boże - menedżerska zarabiała kokosy?
Były wiceminister ubolewał, że było to działanie na szkodę spółki. Być może też. Ale najgorszy był brak działania naszych polityków na szkodę regionu.

Poseł Tomasz Latos bił się w piersi (jak wszyscy posłowie regionu), że alarmował, tłumaczył i przemawiał w obronie Zachemu. Rzecz w tym, że nie po liczbie apeli ocenia się polityka, lecz po skuteczności. I to zdanie odnosi się do całej reszty regionalnego poselstwa.

Większość z nas idąc na wybory parlamentarne myśli nie tylko o wielkiej polityce. Także - a może nawet przede wszystkim - o swojej małej ojczyźnie. Od naszych parlamentarzystów nie oczekujemy litanii interwencji, listy rozmów i interpelacji.

Chcemy jednego: skuteczności.

Czytaj e-wydanie »
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Inflacja będzie rosnąć, nawet do 6 proc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska