Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pieniądze najbogatszych Polaków leżą w bydgoskich sejfach

Adam Willma
Grubość ścianek sejfu nie jest dzisiaj wyznacznikiem jego odporności. Na pewno za to wpływa na jego wagę. Dziś liczy się wygląd i finezja zabezpieczeń.
Grubość ścianek sejfu nie jest dzisiaj wyznacznikiem jego odporności. Na pewno za to wpływa na jego wagę. Dziś liczy się wygląd i finezja zabezpieczeń. Adam Willma
W dyskretnej ciszy pod Bydgoszczą kwitnie jeden z najlepszych interesów na czas kryzysu.

- Zwykle nie mówię ludziom o sejfach. Mówię o tym, co najważniejsze w naszym życiu. A badania wskazują jednoznacznie, że tuż za potrzebami biologicznymi stoi w nas potrzeba bezpieczeństwa - Paweł Okoński, właściciel Stalpolu, rozkodowuje drzwiczki do czarnego sejfu z nadającą elegancji metaliczną poświatą. Pokazowe sztabki (niestety, tylko udają złoto) mienią się w dyskretnym LED-owym oświetleniu.

Lekcja Amber Gold

Gdy na rynku zaczyna się dziać źle, strach pada nie tylko na pracowników lękających się zwolnień, ale również na pracodawców, którzy boją się utraty dorobku. Dlatego w branży urządzeń chroniących mienie nie ma mowy o kryzysie.
- Cenną lekcja z naszego punktu widzenia była sprawa z Amber Gold - mówi Okoński. - Ludzie utwierdzili się w przekonaniu, że złoto jest dobrą inwestycją, oczywiście wówczas, gdy istnieje realnie, a nie tylko na papierze.

Czytaj: Polscy milionerzy w mediach. Sprawdź, kto najpopularniejszy!

Niezależnie od tego, jak wielki kapitał ludzie trzymają na bankowych kontach, są rzeczy, z którymi za nic się nie rozstaną.
- Kolekcjonerstwo, bez możliwości wyciągnięcia eksponatu w stosownej chwili - traci sens - przekonuje Paweł Okoński. - Pamiątek rodzinnych też nie będziemy trzymać w bankowej skrytce. Tym bardziej że takich skrytek jest w Polsce mało. Żeby ukryć w banku obraz, trzeba jechać do Wiednia, bo tam są odpowiednio duże skrytki. No i przygotować 16 tys. zł na rok.

Niemiecki trop

Zaczął Mirosław, ojciec Pawła. Kilkanaście lat temu bydgoskie Przedsiębiorstwo Budownictwa Rolniczego, w którym kierował produkcją, dogorywało. Zdesperowani menedżerowie szukali zleceniodawców wszędzie. Aż znaleźli niemieckiego producenta sejfów, który rozglądał się za podwykonawcą na Wschodzie.
Dogadali się, podpisali umowę. Na sejfach z Bydgoszczy Niemcy naklejali swoje logo. W tym czasie Paweł się uczył. Oczywiście, wszystko pod kątem metalu. Najpierw technikum, później studia.

Pracę po studiach dostał w branży, ale nie firmie ojca:
- Ojciec powiedział, że powinienem zdobywać doświadczenie u innych, aby mieć jak najlepsze przygotowanie, gdy sam rozpocznę biznes - wspomina Okoński.

Bezpieczeństwo po chińsku

I tak się stało - Paweł wydeptał całą ścieżkę kariery, od działu kontroli jakości do kierownika zakładu. Dopiero wówczas uznał, że może pracować na własną rękę:
- Najlepszym doświadczeniem zawodowym są kontrakty z Niemcami. Tam odbiorca nie uznaje kompromisów, nie ma mowy nawet o najdrobniejszej nieuczciwości - ta szkoła później procentuje.
Ale sejfy produkują dziś dziesiątki fabryk na świecie. Niewiele już można wymyślić, bo i tak trzeba zmieścić się w normach narzucanych przez państwowe instytuty. Dlatego Okoński szukał czegoś nowego:
- Chodziłem po hipermarketach i oglądałem sprzedawane tam wynalazki, w większości chińskie. Każdy, kto choć trochę zna się na tej branży, wie że to parodia bezpieczeństwa. Ale większość domowych kosztowności ludzie upychają w takich właśnie konstrukcjach, do których wystarczy piła i przecinak.

Postanowił nie ścigać się na grubość ścian i ciężar konstrukcji: - Kolejne zabezpieczenia powodują, że sejf nabiera takiego ciężaru i staje się kłopotliwy, bo nie można go umieścić na piętrze. Z kolei mniejsze konstrukcje, nawet jeśli są zbyt trudne do otwarcia, nie stanowią problemu dla złodzieja, bo wyjeżdżają z nim w ciężarówce.

Czytaj też: W setce najbogatszych Polaków 2012 są biznesmeni od nas!

W 40 sekund do fortuny

Właściciel Stalpolu z założenia przekreślił produkcję dla banków i dużych państwowych instytucji: - W przetargach jedynym kryterium jest najczęściej cena, więc dochodzi do absurdu. Pudła z cienkiej blachy, które udają sejfy - wygrywają. Nie chciałem w tym uczestniczyć, szkoda mi było psuć sobie renomę. Jako ciekawostkę Paweł Okoński prezentuje jeden z sejfów konkurencji z otworem przepalonym na wylot: - Dostanie się do wnętrza zajęło nam dosłownie 40 sekund.
Uznał, że jeśli warto się ścigać, to z najlepszymi na świecie. A najlepsi etap pogrubiania ścian mają dawno za sobą.

Owszem, sejf musi zachowywać standardy wytrzymałości, ale jego siła tkwi w elektronice - przekonuje Okoński. Kilka lat pracował nad systemem nękającym złodzieja. - Podczas pokazów prezentuję, jak łatwo jednym przyciskiem powszechnie dostępnego urządzenia wyłączyć monitoring. Ale trudniej, gdy znajduje się on w sejfie.

Jesteś w ukrytej kamerze

Ukochane dziecko Okońskiego - sejf Kastelo - miał być nie tylko twierdzą na kosztowności, ale elektroniczną bazą, która informuje właściciela o wszystkim, co się z nią dzieje.
Sygnał alarmowy trafia do właściciela i ochrony, gdy tylko obce ręce zaczynają dobierać się do pancerza. Nawet, jeśli złodziejowi uda się wytaszczyć go z domu, będzie śledzony systemem GPS. Na koniec czeka go dodatkowa niespodzianka - wewnętrzna kamera sfilmuje złoczyńcę w akcji.

Kamera w sejfie ma również inne zadanie. Właściciel w każdej chwili, nawet przebywając za oceanem, przy pomocy telefonu komórkowego może sprawdzić, czy plik banknotów się nie zmniejszył.
- To bardzo skuteczna metoda ochrony - zapewnia Okoński. Tym bardziej że zagrożenie dla naszego majątku w 80 procentach pochodzi nie z zewnątrz, ale od wewnątrz. Uszczuplają go pracownicy, a nawet domownicy.
Właściciel Stalpolu uważa ukrywanie sejfów za zabieg staromodny i bezcelowy:
- Skrytka za obrazem? Doświadczony złodziej w ciągu kilkunastu sekund jest w stanie zlokalizować sejf. Moje konstrukcje zbudowane są tak, aby nie trzeba było się ich wstydzić. Mają być ozdobą wnętrza.

Zakodowane buty

Okoński przećwiczył to we własnym domu, którego ozdobą są trzy sejfy: - Sądzę, że żona nie zostawiłaby już notebooka ze swoją pracą habilitacyjną nigdzie poza Kastelo.
Pancerz powinien być piękny. Panie lubią białe ze złoceniami, panowie gustują w czarnych, metalicznych, z naturalną skórą. Zawartość bywa zaskakująca. W damskich sejfach, oprócz biżuterii i pieniędzy - znaleźć można ulubione buty, flakony z perfumami, a nawet ubrania. Mężczyźni oprócz kosztowności ukrywają w sejfach broń i papiery.
Jednym z klientów był polski kolekcjoner.

-

Niedawno upolował monetę, o której marzył kilkadziesiąt lat,/b> - opowiada Okoński. - Cieszył się nią bardzo krótko. Podczas napadu rabunkowego bandyci po prostu przystawili mu pistolet do głowy i zmusili do otwarcia sejfów. Gdyby trzymał je w naszych sejfach, mógłby je pootwierać specjalną sekwencją cyfr, która jednocześnie alarmuje ochronę.
Do klientów z Polski sejfy produkowane w podbydgoskich Białych Błotach wyjeżdżają w nieoznakowanych samochodach i kartonach przywodzących na myśl sprzęt AGD. Dla producenta sejfów prawdziwym eldorado jest jednak Ameryka Południowa, Bliski Wschód i kraje WNP.
- Tam siła pieniądza w gotówce nadal jest ogromna - podkreśla Okoński.

Pieniądze lubią piękno

Rynek niemiecki nie jest już dla Stalpolu niedościgłym wzorcem: - W ich produktach nie ma dziś nic, czego nie byłoby w naszych sejfach. Jednego z największych niemieckich producentów wykupili już Chińczycy. Owszem, jest pewna amerykańska firma, przed która chylę czoło. Ale głównie za niepowtarzalny styl. Bo pieniądze lubią nie tylko spokój, ale i piękną oprawę.


Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska