Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Gródku kilkaset osób pożegnało 44 ofiary niemieckiego nalotu w 1939 roku [zdjęcia]

Agnieszka Romanowicz [email protected] tel. 52 33 15 376
Szczątki 44 ofiar odkrytych w mogile w Gródku spoczęły w sosnowych trumienkach. Za rok stanie tu pomnik.
Szczątki 44 ofiar odkrytych w mogile w Gródku spoczęły w sosnowych trumienkach. Za rok stanie tu pomnik. Agnieszka Romanowicz
Ceremonia odbyła się w sobotę w Gródku (powiat świecki). Po mszy św., celebrowanej przez kilku kapłanów, w asyście wojska, grup historycznych, mieszkańców i władz, żałobny kondukt ruszył w kierunku Krąplewic.

Uroczysty pogrzeb w Gródku

Trzy i pół kilometra dalej, przy leśnej drodze, czekali już harcerze i potomkowie Polaków zabitych w tym miejscu 3 i 4 września 1939 roku. Bombardowania Luftwaffe nie przeżyły 44 osoby, także kobiety i dzieci.

Wiele razy przejeżdżaliśmy tą drogą

Udało się nielicznym. Jedna z nich była na tej uroczystości - Teresa Polska, córka sierżanta Jana Mazurowskiego. - Ktoś widział, że tata jechał konnym wozem z amunicją, gdy spadły na niego bomby. Była wielka eksplozja. Myśmy też uciekali, ale nam się udało, chociaż miałam sześć lat, a mój brat zaledwie cztery miesiące. Pamiętam, że tata tak się z niego cieszył, chciał wychować syna, a zginął mając tylko 35 lat.

Przeczytaj także: Zdjęcia zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej - nie warto na nie klikać

- Zaangażowaliśmy się w poszukiwania ojca, wiele razy przejeżdżaliśmy tą drogą, bo wiedzieliśmy przecież, że zginął gdzieś tutaj - dodaje syn Ryszard Mazurowski. - Ale lata mijały; już straciliśmy nadzieję, że doczekamy tej chwili, kiedy będziemy mogli go pochować.

Podobnie jak potomkowie Jana Nagórskiego i Jana Narlocha. Marek Nagórski, stryjeczny syn żołnierza zabitego w Gródku, podziękował za to podczas uroczystości: - To wydarzenie ma dla naszej rodziny ogromne znaczenie. Odżyły stare fotografie, poczuliśmy naszą rodzinną tożsamość. W imieniu wszystkich, dziękuję za to. I za wzruszenie oraz godną oprawę.

Czy to na pewno kapitan Adam Kuźnicki?

Pewność co do tego, że mogiła w Gródku kryła ich ojców, dały badania przeprowadzone tam we wrześniu. Archeolodzy znaleźli nieśmiertelniki żołnierzy. Wśród nich był też najbardziej zagadkowy - kapitana Adama Kuźnickiego, raz już pochowanego z honorami, tyle że w Świekatowie. - Nieśmiertelnik odkryliśmy w ustach, dokładnie połowę - uściśla Robert Grochowski, archeolog.

Gdyby nie informacja, że kapitan Kuźnicki został zidentyfikowany pod Świekatowem, badacze przyjęliby, że trafili na jego szczątki. Teraz mają zagadkę, w rozwikłanie której zaangażował się antropolog Tomasz Koczorski. - Zgadza się wiek zmarłego, mamy nieśmiertelnik i zęby - bardzo zadbane jak na tamte czasy.

Takie miał raczej oficer - tłumaczy.

Po stronie Świekatowa są zeznania Antoniego Ciężkowskie-go, złożone w latach 60. i 70. przed komisją do badania zbrodni hitlerowskich w Bydgoszczy. Zeznał, że ocalał cudem. Został wyprowadzony z piwnicy sąsiada w towarzystwie innych mężczyzn. Stanęli pod murem, padły strzały, ale on nie dostał. Upadł i udawał, że nie żyje. Potem chował zmarłych, w tym żołnierzy poległych w wielkiej bitwie pod Świekatowem.

Przeczytaj także: Matkę Jana Kasprowicza pochowano w Inowrocławiu. Wiemy gdzie!

Powiedział, że wyjmował ich dokumenty, spisywał, a potem zakopywał w obawie, że znajdą je Niemcy. Wśród nich były też papiery kapitana Adama Kuźnickiego - tak jego nazwisko znalazło się na mogile w Świekatowie i zostanie tam, dopóki badacze nie zyskają pewności, że zginął w Gródku. - Niezbędne są do tego badania DNA, ale nie znamy nikogo z rodziny kapitana - tłumaczy Grochowski. - Pochodził on z Kowla, którego mieszkańcy po 1945 roku zostali rozproszeni po Polsce. Nie mamy z nimi kontaktu.

Leśniczy nie zapomniał o zbrodni

Dlatego też nie mogli być podczas ceremonii w Gródku. Podobnie, jak potomkowie 39 pozostałych ofiar, których imion już nigdy nie poznamy. Była na to szansa tuż po wojnie, kiedy przeprowadzono pierwszą ekshumację w Gródku, ale ze względu na rozkład ciał i niechęć ówczesnych władz, wydobyto tylko część poległych.

Reszta miała pójść w zapomnienie. Nie dopuścił do tego leśniczy Hubert Lemańczyk, który naciskał o wykopaliska. - Brak mi słów, żeby wyrazić radość, jaką czuję patrząc na rodziny zmarłych, spokojniejsze, bo mogły ich tak pięknie pochować - powiedział na pogrzebie.

Najlepsze artykuły za jednym kliknięciem. Zarejestruj się w systemie PIANO już dziś!

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska