Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pisarz Stanisław Pestka gościem Dni Kultury Kaszubsko-Pomorskiej

MARIA EICHLER
Tęskni za dawnymi czasami, za przyjaciółmi, którzy już pomarli. Za beztroskim dzieciństwem. Ale w rodzinnej miejscowości bywa rzadko.

Stanisław Pestka, poeta, dziennikarz, publicysta, działacz kaszubski i długoletni redaktor naczelny "Pomeranii" był gościem zrzeszeńców na Dniach Kultury Kaszubsko-Pomorskiej. Jest człowiekiem "stąd", bo urodził się w Rolbiku, w gminie Brusy. W domu mówiło się i po polsku, i po kaszubsku. - Doświadczenie z tamtych lat sprawiło, że piszę po kaszubsku - mówi Stanisław Pestka, który podpisuje się pseudonimem Jan Zbrzyca, nawiązując do rzeki przepływającej przez Rolbik. - Jest dużo słów, które zachowały aromat tamtych okolic.

Przeczytaj także:Chojnice - Brusy - Tuchola. Byli patriotami, kochali Kaszuby

Całkiem niedawno pisarz wybrał się w rodzinne strony z Józefem Słomińskim. Ze zdziwieniem zauważył, że w Rolbiku nie ma ani jednej strzechy! - Tam stoją teraz takie domy jak w Chojnicach na Zamieściu - mówi. - Niczym się nie różnią. Wokół iglaki. To jest inna wieś. Tu już duch uleciał. Dla nas było sensacją kiedyś, jak Przytarscy wybudowali spichrz z czerwonej cegły.

Zdradził, że prof. Józef Borzyszkowski namawia go, żeby coś napisał o latach spędzonych w Rolbiku. Może kiedyś...

Do Chojnic przyjechał z ciekawą książką pt. "W stolece chmurnikow", napisaną po kaszubsku, która jest zbiorem amerykańskich doświadczeń w czasie pobytu w Nowym Jorku, w dramatycznym momencie terrorystycznego ataku na World Trade Center. Dlaczego po kaszubsku?

- Jestem wierny kaszubszczyźnie - wyjaśnia. - Trzeba było spróbować unieść ten temat w tym języku.

Lektura nie jest prosta, bo to nie są zwykłe reportaże. Pestka rozbiera na czynniki pierwsze fenomen Ameryki jako kraju z poczuciem wyjątkowej misji, którego nie można pokonać. Atak na WTC był dla Amerykanów czymś na kształt apokalipsy, zamachem na ich poczucie bezpieczeństwa, ale - co podkreśla Pestka - potrafili stawić temu czoło.

- Ja tam zaraz pojechałem - opowiada. - Chociaż nie jestem z tych młodych. Były kordony policji, ale potem można było już dojść. Na tym rumowisku ludzie śpiewali pieśni - pobożne i niepobożne, żeby oddać hołd zabitym. Na znak solidarności zostawiali zabawki, na kartkach pisali wiersze... Także po polsku, choć tych było mało.

Po spotkaniu można było się ustawić po autograf autora i chwilę z nim pogawędzić.

Najlepsze artykuły za jednym kliknięciem. Zarejestruj się w systemie PIANO już dziś!

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska